Rozdział 3 - Trudna rozmowa

3.8K 80 72
                                    

Dziś był poniedziałek. Obudziłam się o 10: 20, niezbyt wyspana.

W nocy musiałam kilkukrotnie wstawać, by uśmierzyć ból brzucha tabletkami, a chłopcy czuwali przy mnie.

Ze względu na wydarzenia ostatniego wieczoru, poinformowani o moim stanie przez Dylana,Vince i Will, nie pozwolili mi iść do szkoły. W głębi duszy chciałam tam iść, by spotkać się z Moną, która należała do grona osób mi najbliższych. Darzyłam ją ogromnym zaufaniem. Ja sama jednak nie czułam się jeszcze pewna swojego stanu zdrowia, więc postanowiłam zaakceptować fakt, że dzisiejszy dzień spędzę w domu.

Wstałam z łóżka i od razu poszłam do łazienki doprowadzić się do porządku. Widząc swoje odbicie w lustrze zamarłam. Wyglądałam okropnie. Zmarnowana, blada twarz, podkrążone oczy z worami o lekko fioletowym odcieniu, spierzchnięte usta. Następnie wzięłam szybki prysznic, ubrałam się luźno, tak, aby było mi wygodnie i skierowałam się po schodach na dół, by wziąć z kuchni szklankę wody.

Przy stole zastałam Vince'a pracującego przy swoim laptopie i pomijającego swoją ulubioną, czarną kawę z kubka z motywem Gwiezdnych Wojen. Bliźniacy i Dylan zapewne byli już w szkole .

Gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia, jego spojrzenie od razu się na mnie zatrzymało, po czym odezwał się.

- Dzień dobry, Hailie. Wszystko w porządku? Muszę przyznać, że nie wyglądasz najlepiej. - skomentował mój najstarszy brat.

Nie dało się ukryć niestety tego, że wyglądałam okropnie i gdyby nie fakt, że przeszłam wczoraj katusze związane z miesiączką, zapewne sama bym się siebie wystraszyła i chciała uciec od siebie jak najdalej.

- Hej Vince, tak, wszystko okej. - odpadłam prosto i bez zawahania.

- Na pewno? Pamiętaj, że jeśli coś się dzieje, zawsze możesz nam o tym powiedzieć, wiesz o tym prawda?

- Tak Vince, wiem. Nie martw się, naprawdę jest wszystko w porządku. - skłamałam

Gdy wypowiedziałam te słowa jakby na zawołanie przyszedł dowód ich fałszywości. Poczułam, jak moje ciało mięknie a ja musiałam podejść bliżej stołu i się go przytrzymać, aby nie upaść. Mroczki przed oczami ograniczały mi widoczność, co nie było komfortowe pod ostrzałem wzorku Vincenta.
Mój najstarszy brat natychmiast zareagował, gdyż wstał, złapał mnie pod łokieć i poprowadził na kanapę w salonie. Następnie usiadł obok mnie i do kogoś zadzwonił, jednak ja byłam zbyt słaba, aby zarejestrować do kogo wykonywał telefon.

Domyśliłam się, jaki był powód mojego nagłego osłabienia - niedostarczenie  mojemu organizmowi czegoś, co musiał otrzymywać, by normalnie funkcjonować, a mianowicie chodziło o jedzenie. Nie jadłam nic cały wczorajszy dzień. To przyczyniło się zapewne do mojego obecnego stanu.

Po chwili zauważyłam wkraczającego szybkim krokiem Willa do salonu. Gdy mnie zobaczył jego spojrzenie było widocznie zmartwione i jednocześnie przepełnione troską. Bez zastanowienia zbliżył się do mnie i usiadł na miejscu obok mnie, po czym otulił swoim umięśnionym ramieniem moją sylwetkę. Widziałam go jak przez mgłę, jednak starałam się oddychać głęboko i zachować jako tako pozory, że nie jest wcale aż tak źle, mimo, iż czułam się coraz bardziej słaba.

- Malutka, co się dzieje? - zadał pytanie Will, cały czas trzymając mnie w objęciach.

- Nie wiem, słabo mi. - powiedziałam szczerze

- Powiedz, Droga Hailie. Kiedy ostatnio coś jadłaś? - spytał z powagą w głosie Vince, choć dało się wyczuć też tutkę zmartwienia.

Chwile zastanawiałam się nad odpowiedzią, jednak doszłam do wniosku, że nie ma sensu kłamać, gdyż pozostali bracia z pewnością powiedzieliby prawdę co do mojego wczorajszego stanu, który odmawiał mi możliwości zjedzenia czegokolwiek. Nawet gdybym mogła coś zjeść - nie chciałabym.

Hailie Monet - zaburzenia odżywiania Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz