Rozdział 4 - Dlaczego ?

3.4K 71 18
                                    

Po tym, jak usłyszałam pukanie do drzwi, szybko się ogarnęłam, gdyż miałam świadomość że cierpliwość moich braci nie pozwoli im czekać zbyt długo na moją odpowiedź. Następnie usiadłam na łóżku, jak gdyby nigdy nic i krzyknęłam tylko „prosze!"

Gdy drzwi się otworzyły, ujrzałam w nich Shane'a. Najwyraźniej wrócili już z chłopakami ze szkoły.

- Hej mała, jak się czujesz ? - zapytał troskliwie i usiadł na łóżku obok mnie.

- Hej, lepiej, dzięki że pytasz - uśmiechnęłam się do niego, choć w rzeczywistości nic nie było w porządku.

- Na pewno? Wyglądasz jakbyś płakała.

- Tak Shane, na pewno. Po prostu czytałam książkę i trochę za bardzo się wczułam, nie masz się czym martwić, serio. - skłamałam, sztucznie się przy tym uśmiechając.

- No dobra, powiedzmy, że ci wierzę. Chcesz może wybrać się dziś na spacer po obiedzie? Spędzilibyśmy razem trochę czasu, co ty na to? - rzucił Shane, a dla mnie nie do końca wydawało się to być dobrym pomysłem. Jestem pewna, że za tym „wspólnym spędzeniem czasu"kryje się coś więcej, niż zwykły spacer po okolicznym lesie.

Mimo moich obaw wiedziałam, że jeśli odmówię, będę musiała szukać kolejnej wymówki, byleby udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Dlatego musiałam zaryzykować.

- Jasne, po obiedzie czyli o której mniej więcej?- zapytałam, próbując ukryć swoje zmieszanie.

- Przyjdę po ciebie o 15. A i ubierz się jakoś cieplej, bo na dworzu jest dość chłodno, a lepiej żebyś nie była chora. - poinformował mnie mój brat, a ja tylko przytaknęłam głową. Chwile później wyszedł, a ja znów zostałam sama.

Miałam wrażenie, że tak naprawdę żaden z moich braci nie chciał spędzać ze mną czasu, a robili to tylko dlatego, że było im mnie zwyczajnie szkoda i nie chcieli sprawiać mi więcej przykrości. Ta myśl, że jestem dla nich uciążliwa, była bardzo przytłaczająca.

By oderwać się na chwile od natłoku myśli, postanowiłam nadrobić lekcje z dziś i uzupełnić notatki, które przysłała mi Mona.

Po zrobieniu przejrzystych i estetycznych notatek miałam trochę lepszy humor, gdyż poczułam, że zrobiłam coś pożytecznego i dało mi to dużą satysfakcję.

O 14:25 przyszedł po mnie Dylan, z informacją, że jest obiad i mam iść i nawet nie próbować dyskutować. Nawet nie miałam takiego zamiaru, gdyż zważając, że na obiad zawołał mnie Dylan, mogłam się spodziewać, że mi nie odpuści, nieważne, jakimi argumentami bym się posłużyła.

Gdy zeszłam na dół w kuchni zobaczyłam bliźniaków. Na moje szczęście, Vince'a dziś nie było, ponieważ pojechał z Willem na jakieś pilne spotkanie biznesowe.

Usiadłam przy stole i nałożyłam sobie dosyć małą porcję jakiegoś sosu pomidorowego z makaronem. Gdyby Dylan się nie przyczepił, nie byłby przecież sobą.

- Co tak mało, dziewczynko? - zapytał z wyraźnym wyrzutem.

- Nie jestem zbytnio głodna. - odpadłam szczerze.

- To wiemy, ale proszę, zjedz trochę więcej - Shane jak zwykle potrafił dużo łagodniej od Dylana wyrazić swoje zdanie.

Dla świętego spokoju, dołożyłam jeszcze łyżkę do swojego talerza i zaczęłam w spokoju jeść, o ile można to było nazwać jedzeniem.

Ilość jedzenia na moim talerzu mnie przerażała. Byłam pewna, że nie zjem całości. Grzebałam widelcem w jedzeniu i czułam wzrok swoich braci na sobie, jednak żaden z nich już się nie odezwał, co było dla mnie dziwne.

Hailie Monet - zaburzenia odżywiania Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz