Rozdział 45 - Hailie...

1.1K 54 30
                                    

2 tygodnie później

Od rana siedziałam w toalecie i powoli zaczynałam myśleć, że w niej zamieszkam. Klękałam przed toaletą, co jakiś czas przecierając usta papierem i pojedyncze łzy, które spływały po moich policzkach z bezsilności i tortur, jakie przeżywałam.

W końcu, z westchnieniem i wycieńczeniem wymalowanym na twarzy, usiadłam całkowicie na ziemi i oparłam się plecami o wannę, przymykając ostatecznie powieki.

Przetarłam twarz rękoma, czując się co prawda lepiej, ale nie psychicznie.

Od tygodnia niemalże codziennie mnie mdliło, ale dziś po raz pierwszy mój żołądek zbuntował się na tyle, że kazał mi przesiadywać praktycznie godzinami w łazience.

Will co prawda widział, że nie czuję się najlepiej, dlatego nie wmuszał we mnie jedzenia, a na pytania co się dzieje, zawsze zrzucałam całą winę na jakieś wyjątkowo uciążliwe zatrucie pokarmowe.

Do szkoły także nie chodziłam, ale i tak zapowiedziano mi, że wkrótce będę miała lekcje zdalne. Na moją dociekliwość odnośnie podłoża tej decyzji usłyszałam, że tak będzie po prostu lepiej.

Nie dyskutowałam z Vincentem, wiedząc, że po moim ostatnim wybryku i tak nie potrafiłby mi w najbliższej przyszłości w pełni zaufać. Na pewno nie miałby pewności, że moje zapewnienia są w pełni przemyślane i nie stoją za nimi żadne impulsy, którym dość często się poddawałam.

Vincent długo się na mnie nie gniewał, ale z resztą braci nie poszło mi już tak łatwo. Dylan latał wściekły jak osa przez ponad tydzień, Shane zbywał mnie nagle strasznie ważnymi i niecierpiącymi zwłoki obowiązkami, a Tony, jak zwykle, traktował mnie głuchą ciszą.

Na samo wspomnienie ich złości zrobiło mi się przykro, ale nie miałam siły płakać. Dosłownie czułam, jak mój żołądek puchnie, a niesmaczny posmak w ustach nie ułatwiał pozbycia się uczucia mdłości.

Siedząc na podgrzewanych płytkach,
niemal podskoczyłam w miejscu, gdy ktoś zapukał do drzwi.

Nie miałam siły się podnieść. Czułam się, jakbym przebiegła niezwykle wymagający maraton, a potem musiała znosić jego niekoniecznie przyjemne dla ciała skutki.

Do tego wszystkiego doszły mroczki przed oczami. Rzadko kiedy czułam się tak słaba.

- Hailie, wszystko okej? - usłyszałam głos Shane'a za drzwiami.

Westchnęłam głośno, próbując zebrać w sobie siłę, by wydusić cokolwiek.

- Shane... - wydusiłam słabo, mając nadzieję, że mnie usłyszy. Chciałam powiedzieć coś więcej, ale nie mogłam.

- Możesz otworzyć drzwi? - zapytał, nieco podenerwowanym tonem i szarpnął za klamkę mocniej niż zrobiłby to normalnie.

- Nie dam rady...

- Poczekaj tu, zaraz wrócę - poinformował głośniej, abym go usłyszała.

Nie minęła chwila, a drzwi ustąpiły. Do łazienki szybkim krokiem wszedł Will, a za nim Shane. Widząc mnie, zapewne nie wyglądającą za dobrze i do tego siedzącą na podłodze, od razu do mnie podbiegli.

Will kucnął przy moim boku, a Shane usiadł na rogu wanny, tuż obok.

- Co się dzieje, Hailie? - spytał Will, patrząc na mnie zdezorientowanym wzrokiem.

Hailie Monet - zaburzenia odżywiania Where stories live. Discover now