Rozdział 6 - Terapia

3.1K 59 18
                                    

Po tym, jak Dylan wyszedł z mojego pokoju, jeszcze chwilę myślałam o tym, jak będzie wyglądać moja pierwsza od dłuższego czasu wizyta u psychologa.

Bałam się, gdyż znałam już smak takich wizyt i ich atmosferę. Nienawidziłam spowiadać się ze swojego życia i uczuć, szczególnie obcym ludziom.
Teraz jednak niewiele miałam do powiedzenia.

Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce nocnej i zobaczyłam, że jest godzina 17:08, a to znaczyło, że miałam jeszcze 30 minut na wyszykowanie się do wyjścia.

Poszłam więc do łazienki wziąć prysznic, uważając przy tym, by nie zamoczyć bandaży na nadgarstkach.

Po kąpieli, która zajęła mi 10 minut, przebrałam się w biały dres, uczesałam włosy w wysokiego kucyka i zeszłam na dół, by - tak jak prosili moi bracia - zjeść coś przed wyjściem.

Na dole ujrzałam Willa przy stole, który stukał coś w swoim telefonie. Niepewnie podeszłam do niego, a gdy tylko mnie zauważył, odsunął dla mnie krzesełko i kazał usiąść.

- Malutka, jak się czujesz? - spytał Will i patrzył w moje oczy, jakby próbował z nich coś wyczytać.

- Jest okej Will - nic nie było okej.

- To dobrze. A teraz zjedz coś, malutka, bo od obiadu nie tknęłaś jedzenia. - powiedział Will typowym dla niego, łagodnym tonem.

- Mhm - tylko tyle dałam mu w odpowiedzi i wyciągnęłam rękę przed siebie, aby sięgnąć do sałatki owocowej, przygotowanej specjalnie dla mnie przez Eugenię.

W połowie mojego jedzenia miałam już dość. Do moich oczu, nawet nie wiem który już dziś raz, napłynęły łzy, co nie uszło uwadze mojego ulubionego brata.

- Hej, wszystko w porządku? - spytał i chwycił mój podbródek, uwidaczniając tym samym moje łzy, które zaczęły cieknąć po moich policzkach jak chciały. - Malutka, czemu płaczesz?

- Ja nie dam rady już tego zjeść Will, proszę, nie każ mi tego jeść. - zacisnęłam mocniej oczy, z których w jednej chwili wypłynęło morze łez, co mój brat z pewnością widział, gdyż cały czas trzymał moją głowę skierowaną w swoją stronę.

- Już dobrze, malutka, nie płacz. Nie będę cię do niczego zmuszał. Cieszę się, że udało ci się zjeść chociaż tyle. Rozumiem też, że pewnie nie jest ci łatwo jeść, zapewne stresujesz się wizytą.

- Dziękuję Will - powiedziałam, i rzuciłam się mu w ramiona, a on odwzajemnił mój gest.

- Dobrze, malutka, musimy się powoli zbierać jeśli chcemy zdążyć.

- Okej, tylko pójdę do pokoju po telefon. - rzuciłam i odkleiłam się od niego.

- Będę czekał na ciebie przy samochodzie w garażu. - uśmiechnął się do mnie, po czym odgarnął mój kosmyk włosów za ucho, wstał i ruszył w stronę garażu.

Pobiegłam prędko na górę, wzięłam to, po co tu przyszłam i prędko poszłam w stronę garażu, gdzie przy samochodzie zobaczyłam Will'a.

Otworzył mi drzwi, po czym sam zasiadł za kierownicą i ruszyliśmy w stronę gabinetu mojej terapeutki.

Byłam ciekawa, czy będzie to ta sama kobieta, co kiedyś, a miałam na myśli Caroline Wilson - najlepszą terapeutkę w Pensylwanii.

Jechaliśmy w zupełnej ciszy, ja pogrążona w myślach, a Will skupiony na drodze.

Mimo to, czułam jego przelotne spojrzenia na sobie, kiedy zatrzymywaliśmy się na światłach.

W pewnym momencie zjechaliśmy z drogi i zorientowałam się, że stoimy gdzieś na poboczu.

Hailie Monet - zaburzenia odżywiania Where stories live. Discover now