Rozdział 21 - Ona się poddała

2.1K 55 31
                                    

Hejka!

Jak się dzisiaj czujecie?

Przepraszam, za spore opóźnienie, ale dopiero teraz wzięła mnie wena :)

Ten rozdział jest dla mnie niezwykle ważny i podeszłam do niego bardzo emocjonalnie, więc mam nadzieję, że docenicie go i moje starania włożone w jego napisanie.

Standardowo, napiszcie jak Wam się podoba oraz czy coś byście dodali, zmienili.

Kocham Was i do jutra ❤️

—————————————————————————

Siedziałam na tym cholernym parapecie i nawet
nie interesowało mnie, która była godzina.

Wpatrywałam się pusto w rozciągający się za oknem las i rozmyślałam o wszystkim na raz.

Byłam świadoma, że mimo iż teraz siedziałam tutaj w samotności, którą postanowili mi najwyraźniej dać bracia, to kiedyś musiałam stąd wyjść.

Nieuniknione były moje tłumaczenia i spojrzenie Vincentowi w te jego przepełnione chłodem oczy.

Z zawieszenia wyrwało mnie spokojne pukanie do drzwi, co już po części nakierowało mnie na to, kto mógł pod nimi stać.

Tylko on był dla mnie taki łagodny i wyrozumiały...

- Malutka, otworzysz mi drzwi? Chciałem z tobą porozmawiać.

Tak, to był Will.
Tylko co on tutaj robił, skoro miał być za 2 godziny?
A może to ja siedziałam tutaj tak długo i ten czas zdążył już upłynąć?

Zadręczałam się wieloma pytaniami, jednak na żadne z nich nie udało mi się znaleźć odpowiedzi.

Nie chciałam też teraz z nikim rozmawiać. Czułam, że wewnętrznie nie byłam na to gotowa.

Z kolej złość kierowałam jedynie w swoim kierunku, gdyż po raz kolejny moją chwile słabości musieli ujrzeć też inni. Na myśl, że była ona widoczna dopiero wtedy, gdy każdy zdążył mnie już ocenić i ujrzeć jej oznaki na mojej skórze, było mi zwyczajnie przykro i głupio.

Bolesna i bezwzględna prawda była taka, że każdy zaczynał się tobą interesować dopiero wtedy, gdy twoje życie zdażyło cię praktycznie całkowicie pochłonąć i zniszczyć, nie zostawiając z ciebie praktycznie nic.

I tak też było w moim przypadku.

Nikt się mną nie interesował, do momentu, aż nie dałam jasnego sygnału, że jednak ta uwaga powinna zostać mi poświęcona.

Niby każdy często pytał, czy wszystko w porządku, zagadywał o moje samopoczucie, ale te słowa były nic nie warte w obliczu cierpienia, jakie przeżywałam od środka.

Poza tym - czy rozmowy o uczuciach kiedykolwiek były łatwe?

Niby mówią, że rozmowa jest konieczna, by poinformować kogoś, jak się czujemy, jednak czasem widać to gołym okiem i wystarczyłoby po prostu się przyjrzeć i choć raz nie udawać, że jest się ślepym.

Faktem było, że Will zawsze mnie słuchał, dawał czas i potrzebne mi wsparcie, ale miałam wrażenie, że nigdy mnie nie rozumiał.

Odnosiłam wrażenie, że każdemu zależało na tym, by mnie wysłuchać i podnieść na duchu ciepłym słowem, ale nie zrozumieć.

A to bolało właśnie najbardziej.

Jedyną osobą, która rozumiała mnie bez względu ma wszystko była moja mama, ale teraz już nie mogłam na nią liczyć, a ta myśl była w tym wszystkim najgorsza.

Hailie Monet - zaburzenia odżywiania Where stories live. Discover now