Rozdział 30 - Mężczyzna, ktory zmienił moje życie.

1.7K 40 66
                                    

Przeczytajcie uważnie kilka informacji na końcu rozdziału i życzę Wam miłego czytania ❤️

Z błogiego snu, który tylko odrobinę utrudniał mi ból brzucha, wyrwał mnie głos któregoś z braci.

Chwilę zajęło mi zorientowanie się, kto do mnie przemawiał. Ciągle jednak byłam wtulona w Shane'a, a głos rozbrzmiewał tuż nad moim uchem, zatem domyślałam się, że to jego usłyszałam.

Otworzyłam zaspane oczy i ujrzałam jego wykrzywioną w uśmiechu twarz.

Kochałam w tym bracie to, że zawsze był pełen pozytywnej energii, którą zarażał wszystkich dookoła.

Odwzajemniłam jego gest, choć ciągle czułam pewien dyskomfort w ciele.

- Hej, mała Hailie. Jak się czujesz? - przyglądał się mojej twarzy, szukając w niej oznak bólu, który niedawno przeżywałam.

- Średnio, ale nie jest najgorzej. Dlaczego mnie obudziłeś? - przetarłam zmęczone oczy rękoma.

- Za niedługo lądujemy, dziewczynko. Wolałabyś mieć chyba czas na ogarnięcie się przed spotkaniem ojca, prawda? - wtrącił się Dylan z pełnią buzią jakiegoś jedzenia.

Mój wredny brat siedział dokładnie w tej samej pozycji i miejscu co wtedy, gdy zasypiałam.

- Już lądujemy?! To ile ja spałam! - zdziwiły mnie słowa brata.

- Noo ponad 5 godzin, ale mi tam nie przeszkadza, lubię spać. Najwyraźniej potrzebowałaś dłuższego odpoczynku. - odparł Shane i wzruszył ramionami, pokazując swoją całkowitą obojętność względem zaistniałeś sytuacji.

I w tej samej chwili przypomniałam sobie, że najwyższy czas pójść skontrolować okres, który przez tyle czasu pozostawał bez większego nadzoru.

- Muszę do łazienki, zaraz wrócę. - powiedziałam i podniosłam się do siadu.

Rozciągnęłam się i ujrzałam to, czego się obawiałam, ale miałam szczerą nadzieję, że tym razem się nie pojawi.

Ta, jasne.

Na fotelu widniała sporych rozmiarów plama z krwi.

Czy ja zawsze muszę coś pobrudzić?!

Ostatnim razem też zabrudziłam łóżko, a teraz nawet ochrona w niczym nie pomogła.

Patrzyłam się jak w transie na siedzenie nie wiedząc, jak powinnam się teraz zachować.

- Boże, mam dość. - finalnie tylko jęknęłam i przykryłam twarz dłońmi.

Chłopcy byli przez chwile zdezorientowani, ale gdy podążyli za moim wzrokiem, szybko zrozumieli, co wprawiło mnie w tak duże zakłopotanie.

- Ej, no co ty. - Shane ujął i przekręcił mój podbródek tak, bym na niego spojrzała. - Spokojnie, nic takiego się przecież nie stało.

- Nic?! To nazywasz niczym?! Przecież to się nie dopierze! - uniosłam się i wyrwałam z zasięgu jego dłoni.

Wstałam najszybciej jak potrafiłam i pobiegłam do łazienki, zamykając się w niej.

Nie rozumiałam, jak życie mogło się tak nade mną pastwić i sprawiać mi same problemy.

Mało już ich nade mną wisiało?!

Zsunęłam się plecami po drzwiach i zaczęłam płakać.

Moja reakcja z pewnością była w dużej mierze spotęgowana burzą hormonów, ale czułam, że za tym wszystkim kryło się coś jeszcze, coś dużo większego.

Hailie Monet - zaburzenia odżywiania Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora