Następnego dnia obudziłam się o 5:35.
Nie mogłam już spać, a że do szkoły miałam nie wracać jeszcze przez dłuższy czas, zdecydowałam, że pójdę na dół „zjeść śniadanie".W rzeczywistości chciałam jedynie zejść do kuchni, wysmarować talerz masłem orzechowym i włożyć go do zmywarki, idealnie w ten sposób robiąc z moich braci głupich.
Nie myśląc zbyt dużo, zeszłam szybkim krokiem na dół i w kuchni zrobiłam to, co zamierzałam.
Chwile później szybko wróciłam do swojej sypialni.
Poszłam do łazienki, wykąpałam się i przebrałam w wygodne dresy, po czym wróciłam do pokoju.
Usiadłam przy biurku, gdyż chciałam się trochę pouczyć, jednak nie byłam w stanie się skupić.
Nawet nie zauważyłam, kiedy po moich policzkach zaczęły lecieć łzy.
Nie rozumiałam sama siebie - płakałam praktycznie bez powodu. Chciałam po prostu zniknąć, przestać żyć pogrążona w wiecznych problemach.
Ukryłam twarz w dłoniach i po prostu płakałam.
Miałam dość tego życia i wszystkiego, co z nim związane.
Gdy tak siedziałam, w moim pokoju rozległ się dźwięk pukania do drzwi.
Do pomieszczenia wszedł Shane, który nawet nie czekał na moją odpowiedź.
Domyśliłam się, że teraz będą mnie kontrolować w ten sposób i sprawdzać, czy nie robię sobie przypadkiem krzywdy.
Nie chciałam, by widział moje łzy, więc odwróciłam od niego jeszcze bardziej głowę.
Było mi tak źle, miałam wrażenie, że nikt nie jest w stanie zrozumieć tego, jak bardzo jest mi ostatnio ciężko. Wiedziałam, że moi bracia nadal będą mnie zmuszać do jedzenia, a to powodowało jeszcze większe poczucie braku zrozumienia z ich strony.
Czułam na sobie jego wzrok, jednak nie miałam odwagi go na niego skierować.
- Mała, wszystko okej? - zapytał i usiadł na moim łożku.
- Tak, okej, czemu miałoby nie być? - spytałam lekko zachrypniętym głosem. Wciąż na niego nie patrzyłam.
- Nie, nic. Ale pamiętaj, że jakbyś chciała pogadać to ja jestem do twojej dyspozycji.
- Mhm, a chciałeś coś konkretnego? - wiedziałam, że z pewnością nie przyszedł tu bez powodu.
- Chciałem zawołać cię na śniadanie, bo ktoś musi cię popilnować, a Will czy Vince nie mogą z tobą posiedzieć przy jedzeniu, bo pracują od samego rana. My za to mamy niedługo szkołę, więc musisz iść zjeść coś teraz.
- Ale Shane, ja już przecież jadłam. - starałam się brzmieć przekonująco.
- Tak? A niby co jadłaś? - już wiedziałam, że coś podejrzewał.
- Kanapki z masłem orzechowym. - powiedziałam pewnie.
- Może i jadłaś, ale ja chce mieć pewność, że to nie jest jakaś kolejna twoja wymówka. Dlatego choć zjeść coś jeszcze, mimo że jak to powiedziałaś dziś już „jadłaś".
- Nie jestem już głodna, jak mi nie wierzysz, że zjadłam, to idź na dół i zobacz, że talerz jest w zmywarce.
- Hailie, to żaden argument. Równie dobrze mogłaś go pobrudzić i tam włożyć. Mieliśmy cię pilnować, więc będziemy. Czekam na ciebie na dole. I nie każ mi nasyłać na ciebie Dylana.
Świetnie, jest coraz lepiej - to była pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, zaraz po tym, jak mój brat wyszedł z pokoju.
Dlaczego oni nie mogli dać mi po prostu spokoju?
Mimo poczucia niesprawiedliwości, stwierdziłam, ze nie powinnam narażać się Dylanowi, więc posłusznie zeszłam na dół.
YOU ARE READING
Hailie Monet - zaburzenia odżywiania
Short Story16 - letnia Hailie Monet po raz kolejny wraca do ( jak myślala) zakończonego w przeszłości epizodu z zaburzeniami odżywiania. Po raz kolejny zagłębia się w świat anoreksji, co prowadzi ją do kolejnych problemów. Zaczyna uciekać od problemów sięgają...