Rozdział 53 - Jestem z ciebie cholernie dumy

1.1K 53 31
                                    

Unoszę wzrok na wspólnika mojego brata i nie dowierzam własnym oczom.

Co on tutaj robi?

Momentalnie przetarłam policzki obiema dłońmi i wstałam na równe nogi.

Nie chciałam, żeby bracia widzieli mnie w takim stanie, a co powiedzieć ktoś spoza ich grona.

- Co ty tutaj robisz? - pytam trochę ostrzej, niż chciałam zabrzmieć

- Przechodziłem po ważne papiery i usłyszałem płacz. Chciałem sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, Hailie Monet - odpowiada rzeczowo, niczym zaprogramowany robot.

Wyglądał tak jak zawsze. Czarku garnitur, pod spodem biała koszula, do tego czarne mokasyny.

Mimo jego schludnego wyglądu, nie potrafiłam skupić się na przeglądzie jego sylwetki. Czułam, że jeśli zaraz stąd nie pójdzie, puszcza mi nerwy, a to oznacza tylko jedno. Kolejny atak paniki.

- Wyjdź, albo zawołam Vincenta - zagroziłam, nie wiedząc, co mogłoby sprawić, że poszedłby sobie tam, skąd przylazł.

- Nie wyjdę, dopóki nie powiesz mi, czy ktoś ci coś zrobił i właśnie to jest powodem twojego płaczu - powiedział i zbliżył się do mnie o krok.

Na ten ruch cofnęłam się do tyłu, wpadając tym samym na ścianę, która była tuż za mną. Oddech stał się jeszcze cięższy, niż przedtem, a ja bałam się, że za moment jako taka kontrola, którą nad sobą posiadałam, rozpłynie się w powietrzu.

- Powiedziałam wyjdź - odezwałam się nieco ciszej przez ciężki oddech, który teraz niemało mi doskwierał.

- Co się dzieje? Dlaczego trzymasz się za serce? - wypytywał, a ja dopiero teraz skapnęłam się, że trzymałam dłoń na sercu. Ten ruch był automatyczny. Zupełnie niezależny ode mnie.

- Zostaw mnie w spokoju! - krzyknęłam nie wytrzymując ciśnienia i ponownie osunęłam się na ziemię.

Adrien podbiegł do mnie, a następnie uklęknął tu obok. Wyjął też komórkę z kieszonki garniturowych spodni, którą zaraz przytknął do ucha.

Słyszałam wszystko jak przez mgłę. Tak jakbym była jednocześnie w pomieszczeniu obecna, a zarazem zupełnie od niego oddalona.

W tej chwili byłam jedynie ciałem, a myślami krążyłam gdzie indziej. Wokół paniki, która na skutek zbyt wielu emocji przybrała zbyt intensywny odcień.

- Hailie, oddychaj, słyszysz? - usłyszałam poważny ton, należący tylko do Vincenta.

Uniosłam załzawione spojrzenie na jego łagodne teraz rysy twarzy. Adrien mignął mi gdzieś z tyłu, już w pełni wyprostowany i tylko przyglądający się naszej dwójce.

- Nie mogę - wydusiłam płaczliwie.

- Słuchaj moich poleceń. Wdech i wydech. Pozwoli.

Spróbowałam wcielić w życie instrukcje Vince'a, co - jak się okazało - nie wyszło mi wcale najgorzej.

Chwilę zajęło mi unormowanie oddechu, jednak niedługo potem oddychałam już w pełni choc może jeszcze nie całkowicie równomiernie.

Gdy byłam już w stanie, sięgnęłam wyciągniętej w moją stronę dłoni brata i podniosłam się z westchnieniem do góry.

Następnie zaprowadzono mnie na łóżko, na którym oboje przysiedliśmy.

Zanim jednak najstarszy brat się odezwał, wyprosił skinieniem głowy Adriena. Dopiero gdy drzwi się zatrzasnęły odezwał się chłodno, ale ten głos posiadał w sobie nieco łagodności.

Du har nått slutet av publicerade delar.

⏰ Senast uppdaterad: Feb 29 ⏰

Lägg till den här berättelsen i ditt bibliotek för att få aviseringar om nya delar!

Hailie Monet - zaburzenia odżywiania Där berättelser lever. Upptäck nu