Rozdział 17 - Wyrok...

2K 46 52
                                    

Siedziałam z Willem w poczekalni w ich prywatnej klinice, gdzie lekarz miał mnie zbadać.

Cholernie się bałam i przejmowałam tym, że jako przyczyna moich problemów zostanie wskazana moja coraz gorsza relacja z jedzeniem.

Pewne było to, że w trakcie badania będę musiała zdjąć swoje ubrania, a co za tym idzie - wszystkie moje rany będą widoczne.

Nie chciałam współczucia, ani głupiego słowa pocieszenia.

Ja chciałam zrozumienia i wsparcia.

Oczekiwałam wsparcia nie w słowach, a w czynach. Nie w rozmowach, a w małych, tak wiele przecież znaczących gestach.

Gdy tak siedziałam i czekałam na „wyrok" różne myśli odwiedzały moją głowę. Mimo, iż Will wiedział, że cały czas się cięłam, to bałam się widoku jego reakcji na moje rany.

Najgorszym, co dla mnie mogło być było to, że znowu mój ulubiony brat będzie musiał stawić czoła moim problemom.

Powinnam być bardziej uważna, bym już nigdy nie musiała być postawiona w takiej sytuacji.

Drzwi od gabinetu lekarza się otworzyły, a w nich stanął mężczyzna w średnim wieku. Posłał mi uprzejmy uśmiech, jednak nie przekonał mnie on.

Zajebiście. Teraz będę musiała zwierzać się z moich problemów obcemu facetowi.

- Dobry wieczór. Zapraszam do gabinetu.

Po tych słowach podążyliśmy za lekarzem, który zniknął w progach sali.

- W czym mogę pomóc? - spytał z uśmiechem, gdy zajęliśmy miejsca przy jego biurku.

Nie odezwałam się, a tylko odwróciłam głowę w drugą stronę, uciekając wzrokiem od jego twarzy.

- Chcielibyśmy zrobić badania kontrolne. - powiedział w końcu za mnie Will.

- Dobrze, proszę mi powiedzieć, czy wystąpiły jakieś objawy, które zasugerowały państwu przyjście do mnie? - kontynuował lekarz, jednak ja nie zamierzałam w tym temacie zabierać głosu.

- Hailie, odezwij się. - upomniał mnie Will, gdy siedziałam i bawiłam się palcami u rąk pod biurkiem.

Spojrzałam na niego i już wiedziałam, że lepiej dla mnie będzie, gdy zabiorę głos.

- Od jakiegoś czasu mam bóle brzucha, uczucie omdlenia. Czuję, że czasem jest mi niedobrze całkiem bez powodu. - powiedziałam omijając jedną kwestię. Miałam nadzieję, że nikt nie zamierzał drążyć tematu.

- Mhm, rozumiem. Czy jest coś jeszcze? - dopytał.

Chwile się zastanawiałam, ale nie chciałam wywlekać tak intymnych dla mnie spraw.

- Proszę śmiało mówić. Jestem tutaj po to, aby Ci pomóc. - uśmiechnął się znowu w moją stronę.

- Malutka, bądź szczera, proszę cię. - szepnął mi do ucha Will.

- Noo... - zamachałam się - już dość spory czas spóźnia mi się okres. - wyznałam szybko, pełnym zażenowania głosem.

Modliłam się, aby nie pytał już o nic więcej, tylko przeszedł do badań. Chciałam wreszcie zakończyć ten okropny dzień w i móc posiedzieć w swoim pokoju przy książce.

Hailie Monet - zaburzenia odżywiania Where stories live. Discover now