Rozdział 23 - mały wybryk

1.5K 49 46
                                    

Hej!

Dzisiaj dość krótki rozdział, ale jutro będzie coś większego.

Dajcie znać, jak się podoba i do jutra!

—————————————————————————

Moja pierwsza myśl - mam przerąbane,
niezależnie od tego, co dalej bym zrobiła.

Przecież i tak nie mielibyśmy jak stąd uciec, bo znajdowaliśmy się na piętrze.

Szczęście w nieszczęściu, że zamknęłam drzwi, gdy Mona wyszła stąd z blondynem.

Spowolniłam przynajmniej w ten sposób przebieg katastrofy.

Nie wiem, co gorsze. To, że za drzwiami stał z pewnością któryś z moich braci, czy akurat tym, którego usłyszałam był stuprocentowo Dylan...

Na chwilę zastygłam w miejscu, tak samo jak brunet, ciągle pod nim leżąc.

Patrzył w moje oczy, gdzie z pewnością mógł dostrzec iskierki strachu.

Jego tęczówki zaś nie wyrażały niczego innego, jak irytację, że ktoś przerwał nam tak intymny dla nas moment.

Ocknęłam się po dłuższej chwili i wyślizgnąłem z objęć chłopaka.

I tak nie przyszło mi to łatwo, ze względu na działanie alkoholu w moim organiźmie i te jego hipnotyzujące oczy, które teraz wydawały się być jeszcze bardziej intrygujące.

Lekko się chwiałam i obraz miałam trochę przytłumiony. W uszach mi niemiłosiernie dzwoniło.

Jednak zareagowałam odrobinę za późno, gdyż drzwi zdążyły się z hukiem otworzyć, a ja stanęłam w negliżu twarzą w twarz z moimi braćmi.

Wszystkimi...

Widziałam ten piękny szok wymalowany na ich twarzach. Ich wzrok prześlizgnął się po moim dekolcie i szyi, gdzie zapewne zostały delikatnie zarysowane, czerwone miejsca, stworzone przez usta bruneta.

Szybko odwróciłam się i w miarę doprowadziłam do porządku.

Przynajmniej tak, by nie świecić cyckami i świeżymi malinkami przed twarzami rodzeństwa.

Trzymałam się też ręką komody, by nie upaść.
Trochę z nawału emocji, trochę z alkoholowego upojenia.

Nie miałam ochoty odwracać się ponownie, więc stałam w bezruchu i ze stresu zaczęłam bawić się swoimi czarnymi paznokciami.

- Może mi ktoś wytłumaczyć, co tu się odwala?! - wydarł się Dylan i byłam pewna, że chłopak jest teraz karcony ostrym spojrzeniem braci Monet.

Wszystkich, bez wyjątku.

- A kim wy niby jesteście, że trzeba się Wam tłumaczyć? - spytał z oburzeniem Noah.

Walnęłam się w duchu w czoło za jego bezmyślność i kretynizm.

- Tak się nieszczęśliwie dla ciebie składa, że jej braćmi, co powinieneś doskonale wiedzieć. - sprostował Shane.

- O kurwa, znaczy się, może ja już pójdę... - odezwał się, teraz trochę mniej pewny siebie brunet.

- Nigdzie nie idziesz. Mamy do pogadania. - zatrzymał go wkurwiony Tony.

Mimo, że nie widziałam tego, co się działo za moimi plecami, to byłam przekonana, że nie będą się z nim cackać.

- A ty, Hailie, może zaszczycisz nas spojrzeniem i jakimiś wyjaśnieniami, co? - spytał Tony i nawet nie wiem kiedy, chwycił moje ramię i odwrócił w swoją stronę.

Hailie Monet - zaburzenia odżywiania Where stories live. Discover now