Rozdział 34 - Ja jestem wszędzie.

1.6K 41 52
                                    

          Ważna informacja na końcu !!!

                      Miłego czytania 🫶

Po rozmowie z Shane'm zostałam zmuszona do zejścia na kolację. Nie miałam na to najmniejszej ochoty, ale wiedziałam, że jeśli nie wezmę się w garść, to naprawdę mogę skończyć w ośrodku, z którego nie miałabym jak uciec.

Kiedy zeszliśmy po schodach, już z daleka widziałam, że przy stole siedzieli wszyscy.

Cudownie.

Przystanęłam na chwilę, zastanawiając się, czy nie byłoby lepiej, gdybym została jednak w pokoju.

Shane musiał zauważyć moje zmieszanie, bo stanął przede mną i nachylił się nad moją twarzą ze wspierającym uśmiechem.

- Dasz radę, jestem tutaj. - objął mnie ramieniem i przekierował delikatnie w stronę kuchni.

W pomieszczeniu usiadłam przy stole, a obok mnie swoje miejsce zajął Shane. Nie odezwałam się nawet słowem do braci, a nawet zignorowałam ojca.

Zetknęłam się z jego wzrokiem, od którego biło zmartwienie i smutek.

Tak, wiem, że boli.

Ale mnie też zabolało to, co zrobiliście.

Spuściłam wzrok na stół i nałożyłam na talerz dwie łyżki sałatki z kurczakiem, która leżała na naprzeciwko mnie. Zdziwiłam się, że nikt nie skomentował tak małej ilości jedzenia, ale najwidoczniej nie mieli odwagi po tym, co się wydarzyło.

- Hailie, odezwij się do nas. - przemówił Cam, gdy przeżuwałam kolejny kęs swojej porcji.

- Dlaczego miałabym to zrobić? - spojrzałam na niego zranionym wzrokiem.

- Bo nie uciekniesz od tego. - odpowiedział mi, ale nie słuchałam.

Dlaczego ja mam ich słuchać, skoro oni nie potrafią wysłuchać mnie?

- Nie uciekam. - odparłam, twardo stawiając na swoim.

- Tak? To powiedz, mała dziewczynko jak nazwiesz ciągłe wypieranie prawdy? - spytał Dylan i zmrużył złowrogo oczy.

- Wy nawet nie wiecie, jaka jest prawda. - rozejrzałam się po twarzach każdego z obecnych przy stole, a mój wzrok był mętny. Obojętny, wycieńczony, bezradny. Po prostu pusty.

- Jeżeli nam nie powiesz, to nie będziemy mieli możliwości ci pomóc, zrozum to, królewno. - powiedział spokojnie ojciec, ale nie ruszyło mnie to jego urokliwe „królewno", którym chciał mnie zapewne wziąć pod włos.

Nie tym razem.

- Dziękuję za kolację, ale pójdę już do siebie. Jestem zmęczona i chciałabym odpocząć. - odpowiedziałam zimnym i oficjalnym tonem, który nawet u mnie wywołał dreszcze na ciele.

Nie wiedziałam, że tak potrafię.

Teraz oni mają okazję się przekonać, jak to jest, kiedy twoje słowa puszczane są mimo uszu.

Miłe uczucie, prawda?

Odstawiłam naczynia do zlewu i wyszłam zgrabnym krokiem z kuchni, nie czekając nawet na ich odpowiedź. Zignorowałam ich, co z pewnością im się należało.

W pokoju rzuciłam się od razu na łóżko i znów pomyślałam, że zjadłam za dużo. Nie mogłam jednak zwymiotować, żeby nie dać braciom kolejnego argumentu, dlaczego powinnam wyjechać na leczenie.

Wstałam z materaca i sięgnęłam po notatnik, który leżał w mojej torbie. Wzięłam go ze sobą na ten wyjazd, by w sytuacji takiej, jak ta potrafić sobie pomóc i odwrócić w jakiś sposób swoją uwagę od chęci zrobienia sobie krzywdy.

Hailie Monet - zaburzenia odżywiania Where stories live. Discover now