Rozdział 46 - Za błędy trzeba płacić

1.1K 42 20
                                    

- Hailie...

Nic nie odpowiedziałam, a odwróciłam się od niego całym ciałem, bo nie chciałam, żeby znowu widział moje łzy.

Byłam bezradna, a on miał to jeszcze widzieć.

Znowu.

- Hailie, spójrz na mnie, proszę.

Zwracając się do mnie, nie używał mojego zdrobnienia, co już załączyło w mojej głowie czerwony alarm. Nie słyszałam jednak w jego głosie pogardy, czy pretensji. Czułam, że on naprawdę gotów jest zrobić wszystko, by mi pomóc.

Po chwili zastanowienia, zerknęłam na niego nieśmiało, chyba niegotowa w pełni stawić czoła tej sytuacji i zmierzyć się z jego zapewne rozczarowanym spojrzeniem.

Ale gdy to zrobiłam - wcale takie nie było.

- To twoje? - spytał i uniósł pudełeczko do góry, którym lekko potrząsnął w powietrzu.

Głos ugrzązł mi w gardle, dlatego jedynie pokiwałam głową i pozwoliłam kolejnym łzą popłynąć.

- Hailie, wytłumacz mi to jakoś, proszę cię. Nie będę zły, ale muszę wiedzieć - prosił łagodnie i patrzył na mnie nie ze złością czy rozczarowaniem, tak jak bym podejrzewała, a raczej ze współczuciem i chęcią pomocy. Dodatkowo położył swoją dłoń na mojej, chcąc zapewne dodać mi trochę otuchy w tej niełatwej dla nas obojga sytuacji.

- Nie chcę, Will. Proszę cię, daj mi spokój.

- Nie zostawię cię w spokoju, bo chcę ci pomóc. To poważna sprawa i tym bardziej nie pozwolę, żebyś została z nią sama.

Wiedziałam, że nie odpuści. Za swoją nieodpowiedzialność i nieuwagę musiałam ponieść teraz konsekwencje, niekoniecznie łatwe.

- Ta impreza u Mony... - zaczęłam ale musiałam zrobić chwilę pauzy, żeby uspokoić rozszalałe serce. - Tam... nie no, nie dam rady nawet tego powiedzieć - westchnęłam zażenowana, przypominając sobie tamtą noc.

- Doszło do czegoś między tobą a kimś z tam obecnych? - zapytał, jakby już wiedział, a chciał tylko usłyszeć potwierdzenie z moich ust.

- Tak - wydusiłam, będąc skrępowana jak nigdy.

- Hailie, tyle razy ci powtarzałem...

- Wiem, Will, wiem! - gwałtownie mu przerwałam, walcząc ze łzami, które zalegały mi aż w gardle. - Wiem, że rozmawiałeś ze mną setki razy i mówiłeś „bądź ostrożna, nie ulegaj emocjom", "poczekaj na odpowiedni moment, aż będziesz gotowa" i tak dalej, ale najwyraźniej jestem zbyt głupia, żeby wyciągnąć z twoich słów jakiekolwiek wnioski!

- Hej, przecież nie o to mi chodziło, Hailie... - westchnął i otulił mnie z zaskoczenia swoim ramieniem, jednak szybko się spod niego wyślizgnęłam i wstałam z łóżka, odchodząc nieco od niego.

- Boże, jak mogłam być tak głupia! - krzyknęłam na skraju wytrzymałości, skrywając twarz w dłoniach.

Przerosła mnie ta sytuacja, a reakcja, jaką zaprezentowałam Willowi, zaskoczyła nawet mnie. Chyba jeszcze nigdy tak głośno nie krzyczałam.

Jednak też krzyk był chodzącym głosem rozpaczy.  Bałam się ceny, jaką będę musiała zapłacić za swoją głupotę.

Will nie odezwał się więcej, widząc, że cokolwiek by teraz nie powiedział, wytrąciłoby mnie z równowagi jeszcze bardziej.

Usłyszałam za to, jak wstaje, a po chwili jego cień nade mną przysłonił moją sylwetkę.

Przytulił mnie chyba najmocniej, jak tylko potrafił i pozwolił moczyć jego błękitną koszulę moimi łzami, których nie potrafiłam opanować. Głaskał kojąco moje plecy, nie hamując mnie. Najwyraźniej uznał, że potrzebuje to z siebie wyrzucić, aby można było rozpocząć ze mną jakąkolwiek sensowną rozmowę.

Hailie Monet - zaburzenia odżywiania Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz