Biorę sprawy w swoje ręce.

340 36 5
                                    

Popatrzyłam na zegarek. Była 23.59. Jeszcze minuta. Leżałam w swoim pokoju. Crei i April zostali na noc u Lux'a, ponieważ ,,może się okazać że Sabine mi wyprała mózg". Staneła dziś przed sądem. A że nie powiedziała gdzie przetrzymuje mojego syna, trafiła do więzienia. Ona się ztamtąd nie wydostanie. Nie ma mowy. Dlatego, ja chcę dowieść że Wren jest niewinna. Ja ją dobrze znam. Popatrzyłam z powrotem na zegarek. Jeszcze 10 sekund do dwunastej w nocy. Palce mi drżały, serce mi biło. W końcu, zegar wybił dwunastą. Dzwony zaczeły bić w oddali. Już czas... Wstałam z łóżka, wziełam miecze świetlne i pobiegłam do pokoju Sha Dow. Otworzyłam drzwi, i cichutko weszłam. Zamknełam drzwi i podeszłam do córki Imperatora Palpatine'a.

— Sha Dow. Wstawaj... No, wstawaj!— próbowałam ją obudzić ale nic z tego. W końcu nie miałam wyjścia... Wyjełam z kieszeni spodni małą, glinianą tabliczkę i stłukłam ją na głowie śpiącej dziewczyny.
— Auuu!!! Co ci odwaliło?!— zaczeła marudzić. Uciszyłam ją, kładąc palec na ustach.
— Cicho Sha. Jesteś mi potrzebna.
— A co się stało?— opowiedziałam Palpatine tę historie która miała miejsce dziś rano.— no to jak? Pomożesz mi?

Sha się chwile zastanawiała. Wiedziałam że zaraz powie ,,NIE". Lecz ku mojemu zdziwieniu tak się nie stało.

— Pomogę ci.— wyszłyśmy z jej pokoju i pobiegłyśmy do pokoju Alen. Weszłyśmy i ją obudziłyśmy. Ona również zgodziła się mi pomóc. Wyszłyśmy przed świątynię Jedi.
— Eee... Ahsoko? Czy ty masz wogóle jakieś teorie kto jest oprawcą Robina?—zapytała Alen.
— Mam nawet kilka.— powiedziałam.— musimy iść do kantyny.
— No coś mi się nie wydaje.— usłyszałyśmy za plecami. Obruciłyśmy się. Tak jak podejrzewałam. Lux mnie śledził. Stał za mną i trzymał w ręku blaster. Uniosłam brwi, i jednym sprawnym ruchem odebrałam mu blaster i spaliłam. Ale chłopak był wrażliwy na moc. Zrzucił na mnie falę kamieni, ale ja ją przytrzymałam i odrzuciłam na bok. Natomiast on się nie poddawał. Uruchomił miecze świetlne. I się na mnie rzucił. Odbiłam cios, a następnie odebrałam mu broń mocą. Nie chcę z nim walczyć. To przecież mój mąż, któremu coś (niewiem co) spadło na głowę, pomieszało mu w niej i sprawiło że teraz chce mnie zabić.
— Lux, nie wiem co ci spadło na głowę, ale albo nam pomożesz, albo idź że do szpitala! Czy ty chcesz mnie zabić?—powiedziałam sarkastycznie.
— Ahsoka, nie wiem czy Sabine ci uprała mózg, ale albo wrócisz do świątyni Jedi, albo ja sam cię tam zabiorę!—tak samo wrednie on mi odpowiedział.
— Tracimy tylko przez ciebie czas! Sha Dow, Alen idziemy!— obruciłam sie napięcie i poszłam w kierunku najbliższej kantyny. Alen i Dow podreptały za mną, jeszcze się gapiąc na rozwścieczonego Lux'a. Usłyszałam za plecami rozmowę moich byłych padawanów.
— Alen, czy te kłótnie naszej byłej mistrzyni z Lux'em są normalne? Czy powinni oboje trafić do szpitala?
— Hah! To normalne. Jeszcze gorzej było za czasów wojen klonów. Kiedy się poznali, to wtedy dopiero była jazda. Bibliotekarka mi o tym opowiedziała.— odpowiedziała Alen. W końcu dotarłyśmy do kantyny. Weszłyśmy do środka. Śmierdziało alkocholem i... Czymś jeszcze. Wolę nie wiedzieć czym. Na podłodze było pełno krwi. Pewnie wynikało to z licznych bijatyk. Przy stolikach siedziało mnóstwo brudnych, pijanych, naćpanych, nie kumajtych idiotów pijących alkochol i przeklinających. Na jednym ze stolików tańczyła młoda Twi'lekanka, pół goła (tutaj, niech małe dzieci zamkną oczy) i tańcząca. Zastanawiałam się czy ona to robi przymusowo. Sama pamiętam jak to okropnie jest być zniewolonym. Ja zostałam zniewolona dwa razy! Było to nie do wytrzymania. Poszłyśmy dalej. W końcu dotarłyśmy do lady. Siedziało tam coś... Nie wiem co. Przypominało skrzyżowanie świni i wielbłąda. Podeszłam do niego.

— Witaj, czy masz jakieś informacje na temat Weequiańskich piratów?— zapytałam. Alen i Sha Dow od razu się połapały.
— A czemu się pytasz?
— Mój świrnięty przyjaciel, mówił mi że oni żyją. Więc, muszę się dowiedzieć czy to prawda. — powiedziałam.
— Nie mam wiadomości na ich temat, przykro mi.—powiedział. W tej chwili otrzymałam wiadomość od Alen.

On kłamie!

Gdy Sha Dow otrzymała tę wiadomość, puściły w niej nerwy. Włączyła swój nowy, fioletowy miecz świetlny i rzuciła się na barmena, podstawiając do jego szyji ostrze.

— Kłamiesz! Kłamiesz!— krzyczała. Musiałam ją uspokoić.
— Sha Dow!— Krzyknełam.
— To Jedi! — usłyszałam za plecami głos jednego z pijaków. Zapaliłyśmy miecze i zbiłyśmy się w grupę. Z tłumu wydobyła się grupa ludzi.
Łowcy nagród— pomyślałam. Wyjeli blastery, a my byłyśmy przygotowane na ich atak. Wtem, usłyszałam otwierany miecz świetlny. Z sufitu zeskoczył Lux. On zawsze musi mnie szpiegować... Porozcinał łowców nagród, a następnie krzyknął:
— Komuś jeszcze przeszkadza obecność Jedi?— wszyscy pokiwali zestrachem głowami.
— To dobrze. Stawiam wam drinka. Dziękuję, miło było, papa!— chłopak wyjął kilka kredytów i rzucił. Następnie cichótko wycofaliśmy się z baru.— Dobra dziewczyny, jestem z wami.
– Czemu zmieniłeś zdanie?— zapytałam. Na to pytanie Lux głęboko westchnął i spojrzał na mnie. Wiedziałam że coś się wydarzyło...

Star Wars-Poczuj tę mocWhere stories live. Discover now