25

57.5K 2.7K 44
                                    

W końcu jednak nastał poranek.
- Dzień dobry- usłyszałam szept przy uchu.
- To się okaże - odparłam, przytulając się do niego - Dziś jest dzień twojego ślubu, prawda?
Jego dłoń powędrowała na mój brzuch.
- Wiesz,że to wszystko zmienia.
- Mam nadzieje- mruknęłam i poszłam się ubrać.
Gdy wyszłam z łazienki, Dantego już nie było.
Na łóżku siedziała za to Stella.
- Czy ja miałam omamy, czy z twojego pokoju wychodził Dante?
Poczułam, jak na mojej twarzy wychodzą rumieńce.
- Cóż - zaczęłam lekko zmieszana - Powiedziałam mu o ciąży.
Przyjaciółka zeskoczyła z łóżka.
- Nareszcie! I co on na to? - z szelmowskim uśmiechem spojrzała na łóżko - Dobra, nie musisz odpowiadać.
- Mam nadzieję, że odwoła tej jebany ślub. - powiedziałam coraz bardziej się denerwując.
Zostało tylko kilka godzin.
- W tej prawie przyszłam - usłyszałam w odpowiedzi. - Luca kazał cię zawołać. Chyba razem z Sergiem coś znaleźli.
Pokój mój i Luci dzielił z dobry kilometr. Mimo to pokonałyśmy ten dystans w rekordowym tempie.
- Co jest? - krzyknęłam na wejściu.
Trzy głowy podniosły się zaskoczone moim wargnięciem.
- Sorki. - mruknęłam.
W środku zebrali się już wszyscy wtajemniczeni.
- Co macie ?- zapytała Stella siadając na kolanach swojego narzeczonego. Ich widok koił moje serce, na prawdę.
Żadnych intryg, amnezji. Dziecko w drodze.Sielanka.
- Ona nie jest w ciąży - wypalił Sergio.
Ja i Jess wydałyśmy okrzyki zaskoczenia, za to Stella zaśmiała się gorzko.
-Wiedziałam. - spojrzała na Lucę - Jak się dowiedzieliście ?
- Cóż - odparł Luca - pojechaliśmy do kliniki, którą wskazał Dante. Tam podobno miała robione badania. Z początku lekarz nie chciał z nami gadać.
- Ale dałem mu tyle forsy - wtrącił Sergio - że wszystko nam wyśpiewał. Ta suka zapłaciła mu za sfałszowanie dokumentów. Nigdy nie była w ciąży.
Z nadmiaru wrażeń pociemniało mi przed oczami.
Zachwiałam się lekko, ale Jess mnie podtrzymała.
- Musimy mu powiedzieć.- oznajmiła.
Wszyscy pokiwaliśmy głowami.
- Teraz.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
Bowiem Dante był bardziej nieuchwytny, niż sam prezydent Stanów Zjednoczonych.
Rozdzieliliśmy się i biegaliśmy jak szaleni przez dwie godziny, krzycząc na cały dom.
W końcu dopadła nas siostra panny młodej i zmierzyła surowym wzrokiem.
- Co tu się wyprawia? - rzuciła z dezaprobatą.
- My...my - zająknąłam się.
- Szukamy mojego narzeczonego - odparła Stella.
Gisela tylko spojrzała na nią z pytaniem w oczach.
- Luci Leonetti.
Dziewczyna klasnęła w dłonie.
- Jestem pewna że już się przebiera. Wy też powinnyście, bo ceremonia zaczyna się za pół godziny.
Uśmiechnęła się i odeszła nie świadoma naszych ponurych spojrzeń.
Gdy już przebrałyśmy się i zeszłyśmy na dół, cała sala była już wypełniona gośćmi. Kiedy usiadłam na miejscu i muzyka zaczęła grać, powoli traciłam nadzieję.
Zobaczyłam Dantego stojącego obok księdza. Był strasznie blady i wyglądał na zmartwionego. Gdy nasze spojrzenia się spotkały dostrzegłam w jego spojrzeniu wahanie i niepewność.
Chciałam wstać i krzyczeć żeby tego nie robił, ale po chwili podbiegł do niego Sergio i szepnął coś na ucho.
Widziałam jak jego oczy rozszerzają się a szczęka zaciska w tłumionej wściekłości.
Spojrzał w naszą stronę a my wszyscy pokiwaliśmy smętnie głowami.
Dante zacisnął pięści.
- To by było chyba tyle, jeśli chodzi o ślub. - szepnęła mi na ucho Stella.

Nieposkromione PożądanieWhere stories live. Discover now