55

56.8K 2.6K 154
                                    


Tak jak się spodziewałam, łóżko było ogromne i stało idealnie po środku pokoju. Zanim nasze usta się złączyły zdążyłam jeszcze zobaczyć ciemne meble i bordowe zasłony.
Pocałunek pochłonął mnie bez reszty.
Wtuliłam się mocno w jego ciało i po chwili poczułam pod plecami miękki materac.
- Nie powinniśmy - próbowałam przemówić samej sobie do rozsądku, gdy zapaliła mi się w głowie czerwona ostrzegawcza lampka. Na nic jednak zdały się moje próby oderwania się od niego.
- Cii - uciszył moje protesty, pogłębiając pocałunek.
Nasze ubrania wylądowały na podłodze w ekspresowym tempie.
Chciałam zaprotestować ten ostatni raz, ale gdy wszedł we mnie jednym mocnym ruchem, mój rozsądek odpłynął w siną dal. Wygięłam plecy w łuk a z moich ust wyrwał się zduszony jęk.

Następnego dnia czekało nas przyjęcie urodzinowe seniorki rodu Leonettich.
Z samego rana panowała więc napięta atmosfera ponieważ każdy chciał prezentować się jak najlepiej. Nie mogło być inaczej. W końcu na przyjęcie została zaproszona elita z całego świata.
Zaczęłam od bliźniaków i po dwóch godzinach byli odpicowani na cacy. Nicollo prezentował się bardzo elegancko w małym garniturku a Chiara w sukience balowej i diademie wyglądała jak księżniczka.
- Bosko.- mruknęłam, ustawiając ich do zdjęcia. - Uśmiech!
W odpowiedzi spojrzeli na mnie poważanie. Nawet Chiarze udzielił się nastrój, więc nie pozostało mi nic innego jak zacząć robić głupie miny.
Poskutkowała dopiero śmieszna mina numer 6. Akurat gdy skończyłam, do pokoju wpadł rozpędzony Antonio a za nim Valentina.
- Co wy tu robicie? - rzuciłam zdezorientowana.
Valentina spojrzała na mnie przepraszająco.
- Stella poprosiła o zajęcie się bliźniakami, aby mogła się pani przygotować na przyjęcie więc przyjechaliśmy po Chiarę i Nicolla.
-Oh rozumiem. Cała Stella.
- Racja.
- Widzę że mama też cie już wyszykowała - rzuciłam do małego, ale chłopczyk zlał mnie zimnym moczem. Popędził prosto do bliźniaków i po chwili całe trio wybiegło z pokoju w podskokach. Valentina pożegnała się i towarzysko zniknęło z pola widzenia.
- To by było na tyle. - mruknęłam do siebie i skierowałam się do łazienki.
Wzięłam długą kąpiel podczas której myślałam o wielu sprawach, łącznie z ostatnią nocą. Na wspomnienie tego maratonu aż się zarumieniłam, ale przynajmniej wszystko zmierzało w dobrym kierunku.
Wybrałam srebrną suknie bez pleców a długie czarne włosy zostawiłam rozpuszczone. Jeśli chodzi o makijaż, również się do niego przyłożyłam.
Mimo to stałam przed lustrem i nie byłam przekonana.
- Sama nie wiem - rzuciłam do własnego odbicia w lustrze.
- Dla mnie bomba- usłyszałam w odpowiedzi i aż podskoczyłam.
W progu stał Dante i uśmiechał się drapieżnie.
-Nie strasz tak ludzi - odparłam. Podszedł do mnie i pocałował.
- Jesteś śliczna.
Szturchnęłam go zadziornie w pierś.
- Próbujesz się podlizywać ?
- Tobie zawsze.
Uśmiechnęłam się szeroko a on przyglądał mi się w ciszy.
- Kocham twój uśmiech- rzekł w końcu zamyślony.
- Tylko to kochasz?
- Nie. - pokręcił głową - Całą ciebie kocham i najchętniej zdjął bym z ciebie te kiecke, ale musimy już iść bo się spóźnimy.

Nie zdziwiłam się ani trochę gdy zobaczyłam tłumy w wielkiej sali balowej. Około tysiąc osób. Może trochę mniej.
Gość honorowy miał się pojawić za jakieś dobre pół godziny, wiec póki co wszyscy podzielili się na grupki i obgadywali siebie nawzajem.
Ja sunęłam dumnie przez salę i mimo że czułam na sobie wiele spojrzeń, powieka nawet mi nie drgnęła. A miałam ochotę uciec gdzie pieprz rośnie. Dante wyglądał raczej na znudzonego. Widocznie takie imprezy nie robiły już na nim wyrażenia.
- Pójdę poszukać dzieci - szepnęłam mu na ucho i kiedy skinął głową, ruszyłam szybko przed siebie. Przeszłam może z 20 metrów, gdy usłyszałam dziwnie znajomy głos, wołający mnie po imieniu. Odwróciłam się na pięcie i stanęłam twarzą w twarz z człowiekiem który kiedyś, dawno temu zamienił moje życie w piekło.
- Miło cię widzieć, Skyler.
- Chciałabym móc powiedzieć to samo o tobie.
- Dalej się gniewasz? - rzucił rozbawiony mężczyzna.
- Kto to? - nagle obok mnie znów wyrósł Dante.
Posłałam mężczyźnie obok mnie spojrzenie pełne pogardy.
- Eric Jones. Mój były szef.

Nieposkromione PożądanieWhere stories live. Discover now