52

57.7K 3.1K 239
                                    

Prawko zdane- mogę pisać 😂
Z góry przepraszam za błędy i dziękuję, że czytacie i komentujecie :*

Mężczyzna złapał mnie, zanim zdążyłam upaść na twarz.
- Ała! - pisnęłam, łapiąc się za twarz. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam prosto w brązowe oczy Dantego.
- Hej, bella.
Odsunęłam się od niego i przyjrzałam uważnie.
Nie chciałam ułatwiać mu sprawy, więc nie odezwałam się pierwsza.
- Nawet nie wiesz, jak mi głupio. - rzekł w końcu ze spuszczonym na ziemie wzrokiem.
- Mam nadzieję, że bardzo Ci głupio.
Gdy w końcu po chwili milczenia na mnie spojrzał, zobaczyłam w jego oczach wstyd. I bardzo dobrze.
Oczywiście wciąż chciałam o niego walczyć. Ale nie zamierzałam odpuścić mu tak łatwo.
- Coś jeszcze masz mi do powiedzenia? Bo bardzo się śpieszę. - rzuciłam, teatralnym gestem patrząc na zegarek, który był zepsuty już od dwóch lat. Nieważne.
- Bardzo dużo mam Ci do powiedzenia. Ale nie będę tego robił na podjeździe.
Bezradnie wzruszyłam ramionami.
- W takim razie musimy przełożyć naszą rozmowę na kiedy indziej. Jak już mówiłam, śpieszę się.
Przez jego twarz przemknęła irytacja i cień smutku. Skrzyżował ręce na piersi i zacisnął usta w cienką linie.
- Robisz to specjalnie, prawda? - zapytał.
- A żebyś wiedział. - odparłam hardo. Podeszłam i szturchnęłam go lekko palcem w pierś. - Pomyśl tylko. Jeszcze nie tak dawno temu nazwałeś mnie dziwką i chciałeś odebrać dzieci. Myślisz, że teraz tak po prostu przyjdziesz, słodko przeprosisz, a ja szczęśliwa rzucę Ci się w ramiona?
Jego mina mówiła " A nie? ". Widocznie wydawało mu się, że skoro odkrył prawdę, wszystko może być jak dawniej. Niestety, ja nie on jeden cierpiał przez te dwa lata.
- Ale ja cie kocham. - warknął rozzłoszczony.
Prychnęłam i czułam, jak na mojej twarzy pojawia się grymas.
- Jakoś nie byłeś tego taki pewny jeszcze tydzień temu, zanim Melissa się wygadała. Chciałeś się ze mną ożenić tylko po to, żeby być blisko dzieci. Ja byłam dodatkiem.
- Zrozum..- zaczął ze zrezygnowanym wyrazem twarzy. Wiedział, że mam racje.
- Musisz sie postarać. - rzuciłam, kierując się do samochodu. - Pokaż mi, że na prawdę mnie kochasz. Wtedy porozmawiamy.
Tymi słowami pożegnałam się z Dantem.
Pochłonięta bliźniakami i Larą, nawet nie zauważyłam kiedy nasza wizyta w Anglii dobiegła końca.
Dante od naszej ostatniej rozmowy w ogóle się nie odzywał a mnie zaczynały dopadać wyrzuty sumienia, że byłam dla niego zbyt ostra.
- Niby mu się należało, ale z drugiej strony Melissa nieźle namieszała.- lamentowałam w drodze na lotnisko. Jessie już od godziny spokojnie słuchała mojej paplaniny i nawet nie drgnęła jej powieka. - Mogłam dać mu chociaż przeprosić. A co jak się już nie odezwie?
Przyjaciółka złapała mnie za ramię.
- Jestem pewna, że się odezwie. Daj mu tylko trochę czasu.
-Może masz racje. Przestane już o tym nawijać.- postanowiłam zmienić temat - Lepiej mi powiedz jak tam z Sergiem?
- Powiedział że musiałam coś źle usłyszeć. - mruknęła. A wiec dalej tego nie wyjaśnili. - Już sama nie wiem o co chodzi.
Ale ja wiem, pomyślałam.
Wielkimi krokami zbliżała się impreza urodzinowa matki Sergia i Dantego.
Jako że byli aż do bólu bogaci i znani na całym świecie, oraz jakby nie było mieszkali w budynku wielkości pałacu, bardziej niż "impreza" pasowałoby tutaj słowo "bal". Suknie wieczorowe, tańce, wytworny szampan itd. To tam Sergio zamierzał się oświadczyć Jessie.
Oczywiście wymusił na mnie obietnice więc nie mogłam nic jej powiedzieć.
Prawdę powiedziawszy, nigdy nie byłam na takim balu i już nie mogłam się doczekać.
Gdy w końcu dotarliśmy do domu czekał na nas cały komitet powitalny. Przodował oczywiście Antonio, wyrywając się Stelli. Gdy tylko malec zobaczył Chiarę i Nicolla rzucił się przed siebie z piskiem. W końcu wrócili jego towarzysze zabaw. Oni zareagowali dokładnie tak samo. Całe trio zajęło się sobą pod czujnym okiem Valentiny i nie było ich widać ani słychać przez resztę dnia.
Stella również ucieszyła się na nasz widok ale miała bardzo ważna sprawę do załatwienia. Siedziałam więc sobie sama w ogrodzie i czekałam na zbawienie.
Wtedy poczułam rękę na ramieniu.
Podniosłam się gwałtownie z ławki i obróciłam głowę. Obok mnie stał Dante z bukietem róż w rękach.
- Co ty tu robisz?
- Kazałaś się starać - zaczął z uśmiechem na ustach - Więc właśnie zaczynam się starać na poważnie, bella.

Nieposkromione PożądanieWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu