56

50.9K 2.7K 161
                                    

Z góry przepraszam za błędy 😇

Melissa zapewne wtajemniczyła Dantego we wszystkie szczegóły mojej domniemanej "kradzieży", i robiąc ze mnie złodziejkę musiała też oczywiście wspomnieć o moim byłym szefie. Tak dla pikanterii.

Dlatego też Eric Jones nie był już dla mojego ukochanego postacią anonimową.

Wręcz, przeciwnie. Spojrzałam kątem oka na Dantego, a jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów.

-Eric Jones. - rzekł przeciągle. - Coś mi to mówi.

- Zapewne słyszał pan o mojej firmie. Jest dość znana w Londynie. - odparł dumnie Eric.

Na słowo "pan" brwi moje i Dantego automatycznie poszybowały w górę.

- Nie. To raczej nie to. - rzucił Dante z lekką nutą arogancji w głosie i spojrzał na niego wymownie. - W każdym bądź razie, czego Pan chce?

Wysoki blondyn w odpowiedzi wystawił rękę w moim kierunku.

- Chciałbym zatańczyć ze Skyler.

Spojrzałam na Dantego wystraszona, w duchu krzycząc "Ratuj mnie!", ale ma moje nieszczęście akurat zawołał go ktoś z tłumu więc skinął głową Ericowi i olał nas totalnie.

- Dupek. - mruknęłam pod nosem.

- Chyba się mnie nie boisz? - rzucił rozbawiony mężczyzna, podając mi rękę.

Z lekką furią chwyciłam jego dłoń i fuknęłam : - Oczywiście, że nie!

Orkiestra zaczęła grać kolejną wolną melodie i poczułam dłoń na talii. Po chwili wirowaliśmy wśród innych par. Eric próbował mnie zagadywać, ale uparcie odwracałam głowę i udawałam, że szukam kogoś w tłumie. W sumie to aż tak nie udawałam. Nagle wychwyciłam wkurzony wzrok pary brązowych oczu. Zaborczo wpatrywał się w dłoń spoczywającą na mojej talii i gdy tylko Eric nachylał się aby szepnąć mi coś na ucho, Dante wyglądał jakby miał ochotę puścić się na parkiet i przerobić go na miazgę.

- Możesz przestać mnie zagadywać? - rzuciłam zirytowana.

- Nie mów, że nie pasuje ci moje towarzystwo.

- " Nie pasuje" to spore niedopowiedzenie. - odparłam. - Najchętniej wydrapałabym ci oczy.

- I wszystko przez taką jedną małą akcje?

Nie do wiary. Czy on na prawdę był taki głupi?

- Małą akcje? - syknęłam. - Wrobiłeś mnie w kradzież.

- Kochanie, troszkę to wyolbrzymiasz. Może coś komuś szepnąłem, że możesz być w to zamieszana...

- Przestań. - przerwałam mu w połowie zdania. - Było, minęło. Nie chcę o tym mówić.

Na jego ustach pojawił się uśmiech.

- Ale dla mnie i tak jesteś skończonym chujem. - rzuciłam z uśmiechem.

Eric zakręcił mną parę razy i znów przywarłam piersiami do jego torsu.

- Twojemu mężowi chyba nie podoba się nasz taniec. - szepnął mi do ucha udając smutek. Odwróciłam głowę i spojrzałam na Dantego. Stał daleko, ale i tak widziałam że jest nieźle wytrącony z równowagi. Jego oczy miały teraz barwę węgla. Zmrużył oczy i zacisnął szczękę.

"Pogadamy o tym później" - to mówiło jego spojrzenie.

- To nie jest mój mąż. - rzekłam niechętnie.

- Czyli jeszcze mam szanse? - odparł ironicznie.

Nie dane mi było odpowiedzieć, bo piosenka się skończyła a obok nas wyrósł Dante.

- Odbijany. -warknął.

Eric wyglądał na niezadowolonego, ale widząc spojrzenie Dantego poddał się bez walki.

- Czy to jest ten człowiek, który oskarżył cie o kradzież? - wypalił bez owijania w bawełnę.

- Tak. - kiwnęłam.

- Czego on od ciebie chce? Patrzy na ciebie jak na obrazek.

- Przesadzasz. Spotkał mnie przypadkiem i postanowił jakoś urozmaicić sobie to przyjęcie.

- No nie wiem. - mruknął Dante. - Żeby tylko nie było z nim żadnych problemów.

Pocałowałam go w usta i uśmiechnęłam. - Nie będzie.

*******

Staliśmy z Dantem na tarasie i obserwowaliśmy tańczących w środku gości.

- Gdzie dzieci? - rzucił.

- Valentina zabrała ich do domu. Usypiali na stojąco.

- Ah tak.

Przedtem przez część przyjęcia chodził jak bomba zegarowa. Teraz z kolei wydawał się trochę rozkojarzony. Wydawało mi się, że kilka razy mruknął pod nosem " Obym tylko tego nie żałował".

Teraz patrzył mi prosto w oczy i najwyraźniej głęboko o czymś rozmyślał. W końcu podszedł do mnie i złapał za rękę.

- Wiesz, że bardzo mi przykro przez to co stało się z Melissą. Nie powinienem jej wierzyć.

Zaskoczył mnie tym.

- Dante - zaczęłam, czując rosnący niepokój. - Już o tym rozmawialiśmy. Jesteśmy tylko ludźmi.

- Więc na pewno mi wybaczyłaś?

-Tak.

-Kompletnie?

-Tak.

-Więc kochasz mnie? - zapytał nagle.

Co to w ogóle za pytanie?

- Tak. Bardzo cie kocham.

- Więc wyjdź za mnie. Tym razem naprawdę.

Nieposkromione PożądanieWhere stories live. Discover now