31

51.1K 2.3K 44
                                    

- Szukasz przyjaciół czy zabłądziłaś gdzieś po drodze na zjazd lalek Barbie? - warknęłam.
- Ani to, ani to.
- To po co tu przylazłaś?
Blondynka posłała mi cierpki uśmiech.
- Przyszłam Ci dać ostatnią szansę, żebyś zostawiła Dantego.
Przez chwilę patrzyłam na nią, jakby oceniając czy jest w pełni władz umysłowych. W końcu zaczęłam jej się śmiać prosto w twarz.
- Ty serio nie wiesz kiedy się poddać, prawda?
- Daje Ci ostatnią szansę, ponieważ nie chce bez uprzedzenia zmieniać twojego życia w piekło. - uśmiechnęła się lodowato.
Złożyłam ręce.
- Melisso, gdybyś miała skrzydła, byłabyś aniołem. - uśmiechnęłam się nie wesoło. - A teraz wyjazd - warknęłam znowu.
- Masz dwa dni, Skyker. Obyś tylko dokonała właściwego wyboru. - rzuciła i poszła do drzwi.
- Jesteś niemożliwa - rzuciłam.
- Ciao - to była jej odpowiedź.

( Aż) Dwie godziny później do domu wróciła Jess.
- Hejka - rzuciłam, rzucając w nią popcornem. - Co tak długo ?- udawałam greka.
- Zaprosił mnie na kolacje.- odparła czerwona jak burak.
- I?
Zakryła twarz dłońmi.
-Był bardzo miły. - Ściszyła głos do szeptu - Miałam wrażenie,że zaraz mnie pocałuje.
Kurwa, szkoda że tego nie zrobił.
Miałam ochotę udusić go na odległość.
- Ciesze się- odparłam. - Może następnym razem się odważy.
- Może. Idę spać. - ruszyła na schody. - Stelli dalej nie ma?
- Nope.
Zmarszczyła brwi.
- Dziwne. Dobranoc.
- Karaluchy do poduchy.
I tak oto zostałam sama. Właściwie, nie do końca sama. Bliźniaki znów poniosło i postawiły sobie za sprawę honoru, aby nie dać o sobie zapomnieć.
Strasznie się wierciły.
- Co tam u was? - powiedziałam przyciskając brzuch w miejscu, gdzie przed chwilą widziałam ruch.
- Tata za niedługo wróci z pracy.
Jakby na zawołanie usłyszałam parkujący samochód.
- Albo już wrócił.
Po chwili pukanie do drzwi.
- Są otwarte - ryknęłam.
- Dlaczego są otwarte? A co, jakby ktoś się włamał? - zaczął na wejściu.
- Pomóż mi wstać - rzuciłam, wyciągając do niego ręce.
- Coś nie tak? - zaniepokoił się.
- Nie, po prostu jestem gruba.
Pocałował mnie szybko i przytulił.
- Czemu masz taką minę? - zapytałam widząc grymas niepokoju na jego twarzy. Czyżby Dantego też odwiedziła niedoszła żona?
- To nic, bella. Sprawy firmy. - rzucił lekceważąco.
Uniosłam brwi na znak, że taka odpowiedź mnie nie zadowala.
- Z konta firmowego zniknęło 50 tysięcy. - powiedział w końcu.
- Co? Jak to?
- Ktoś po prostu je ukradł i pewnie wpłacił na prywatne konto bankowe. - przytulił mnie mocniej - Ale na prawdę nie chcę o tym myśleć, kiedy mam obok siebie kobietę mojego życia.
Posłałam mu bardzo niegrzeczny uśmiech. Bez słowa wziął mnie na ręce o zaniósł do sypialni.

Minęły trzy dni a o Melissie wciąż było zadziwiająco cicho.
Na serio myślałam że dała sobie spokój, ale nie mogłam się bardziej mylić.
Gdy byłam w pracy zawołali mnie do siebie bracia Leonetti.
Gdy zobaczyłam ich poważne miny, wiedziałam że blondi zaczęła działać.
- Co się stało? - zapytałam niepewnie.
Patrzyli na mnie obydwoje. Nigdy nie widziałam ich tak wściekłych i poczułam się bardzo dziwnie. Pierwszy odezwał się mój narzeczony.
- Możesz nam powiedzieć co to jest, bella? - zapytał wręczając mi jakiś dokument.
Patrzyłam spokojnie na dowód otwarcia konta bankowego. Wpłata 50 tysięcy funtów.
Pewnie to te skradzione pieniądze, pomyślałam. Zaraz po tym przyszło mi na myśl że wyjątkowo głupia osoba wpłacałaby taką sumę kilka dni po kradzieży. I wtedy zobaczyłam imię i nazwisko.
Skyler Swan.

Nieposkromione PożądanieWhere stories live. Discover now