63

77.8K 2.5K 523
                                    

Z góry przepraszam za błędy :)

- Jak chcesz udowodnić, że to Erick za tym stoi, nie mając żadnych dowodów? - zauważyłam smętnie. Od tego nieprzyjemnego incydentu minął już tydzień a my nie omówiliśmy jeszcze co z tym zrobimy. - Oboje wiemy, że nie możemy tak tego zostawić. Ale nie mamy pewności, że to on.

Zgromiło mnie spojrzenie brązowych oczu.

- Ja tam mam pewność. 

- I myślisz że tak po prostu przyjdzie do ciebie i wszystko ci wyzna? - prychnęłam brzydko. Nikt nie był aż taki głupi, ale wiedziałam również że Dante jest strasznie uparty i jeśli postanowił go zdemaskować to będzie próbował aż mu się uda. Cóż, może nie pozostało mi nic innego jak mu zaufać. Ale w zasadzie mogłam mu pomóc.

- Co kombinujesz? - zapytał wyrywając mnie z zamyślenia.

- Nic. - przybrałam neutralny wyraz twarzy. Owszem, kombinowałam, ale idę o zakład że by mu się to nie spodobało.

- Znam to spojrzenie. 

Nerwowo strzeliłam kostkami u dłoni, na co jego ciemne brwi poszybowały do góry. - No więc?

- Pamiętasz jak to rozwiązaliśmy z Melissą?

- Owszem. - Pokiwał głową. - Nie wiedziała że jestem u góry..

Nagle w jego oczach błysnęło przerażenie, gdy zrozumiał do czego zmierzam.

- Nie ma mowy. - podszedł do mnie i chwycił za ramiona. - Nie zgadzam się.

- Ale tylko bym z porozmawiała. Może coś by powiedział.

- Kategoryczne nie.

- No weź.. - mruknęłam, przytulając się do jego szerokiego torsu. - Chciałam tylko pomóc.

W odpowiedzi odgarnął mi zabłąkany kosmyk z czoła i złożył na ustach długi pocałunek.

- Pomożesz mi trzymając się z dala od tego psychopaty.

-Nie chcesz mojej pomocy?  - Oburzyłam się i wyrwałam z uścisku. - Bo co? Bo jestem kobietą?

Załamany mężczyzna wyrzucił bezradnie ręce do góry jakby prosząc boga o cierpliwość.

- Nic nie rozumiesz. - próbował złapać mnie za ramie ale wybiegłam z domu.

***

I mimo wszystko właśnie zmierzałam do pokoju hotelowego Erica. No nie mogłam inaczej.
- Kogo ja widzę - na powitanie rzucił mi jeden ze swoich czarujących uśmiechów.
Nie miałam ochoty na przyjacielską pogawędke więc przeszłam do sedna sprawy. Postanowiłam zaryzykować.
- Wiem,  że to ty kazałeś porwać Dantego - widok jego rozszerzających się oczów potwierdził przypuszczenia mojego narzeczonego. - Pytanie tylko czemu?

Niespodziewanie Eric rzucił się na mnie i powalił na łóżko.
-Ej! - warknęłam, próbując się wyrwać ale był silniejszy. Głupia,  co ja sobie myślałam. Teraz zginę jak w marnych horrorach.
Poczułam uścisk na rękach i chwilę później leżałam przywiązana do łóżka. Nawet nie chciałam wiedzieć skąd tak szybko wziął linę. Poważnie.

- Dante Leonetti to mój wróg numer jeden. Znałem go jeszcze zanim poznałem ciebie.

A więc wyglądało na to, że pan Eric Jones już od dłuższego czasu żywił urazę do Dantego.
- Ale co on ci takiego zrobił? - zapytałam, szarpiąc rękami w desperackiej próbie oswobodzenia się.
- Zniszczył mi życie. - mężczyzna spojrzał na mnie ale jego wzrok był lekko zamazany. - Kilka lat temu miałem bardzo dobrze prosperującą firmę. Przez jeden głupi błąd twój kochaś puścił mnie z torbami. - w jego oczach błysnęła nienawiść - Czekałem cierpliwie i popatrz. Narzeczona, dzieci - sam nie wiem od kogo zacząć.

Po plecach pociekła mi strużka potu. Rozumiem mieć żal do Dantego,ale żeby mieszać w to dzieci?
W głowie ujrzałam obraz moich dwóch cudów świata i wstąpiła we mnie prawdziwa furia.
- Wara od moich dzieci!
Eric podniósł ręce w pojednawczym geście. On serio był nierównoważony psychicznie. A ja jak ostania idiotka weszłam prosto w jego łapy. Miałam ochotę jednocześnie płakać i wyć ze śmiechu. Niech żyje głupota.
- Spokojnie, piękna Skyler. Ty mi w zupełności wystarczysz.
- Po moim trupie - sapnąłam. Eric pochylił się nade mną z obleśnym uśmieszkiem na ustach ale obydwoje zamarliśmy w bezruchu na dźwięk wyważanych drzwi.
-Co jest kurwa? - warknął Eric. Mimo że szybko podniósł się do pozycji stojącej nie zdołał uniknąć ciosu Dantego. Mój bardzo rozgniewany przyszły mąż zmierzył mnie srogim spojrzeniem.
- Wiedziałem, że i tak tu przyjdziesz. - rzucił, wytykając mi bezczelnie niesubordynację.
W międzyczasie Eric zdążył wstać a w jego ręce pojawił się nóż.
- Uważaj!- krzyknęłam do Dantego ale on już na szczęście robił unik.
Później wszystko stało się jakby w przyspieszonym tempie. Mężczyźni krążyli wokół siebie jak lwy po to, by po chwili rzucić się na siebie.
Dante wytrącił Ericowi nóż z ręki ale ten zdążył rozciąć mu skórę na ramieniu. Widząc to poczułam nowy przypływ siły i znów zaczęłam się wiercić.
Na szczęście tym razem lina puściła i łapiąc w biegu pierwszy lepszy ciężki przedmiot, rozbiłam go na głowie Erica, który padł na ziemię. Żywy, miałam nadzieję.

Przez chwilę staliśmy z Dantem bez ruchu i patrzyłyśmy na siebie w ciszy.
- Ukatrupie cie kiedyś,  wiesz? - odezwał się w końcu biorąc mnie w ramiona.
- To koniec. - odparłam , ignorując zaczepkę- Wszystko nagrałam. Ale czemu nie powiedziałeś mi że on cię aż tak nienawidzi?
Dante jedynie przyciągnął mnie mocniej do piersi i pocałował w czoło.
- Nie chciałem cie martwić. - spojrzał z pogardą na leżącą nieruchomo postać - Nie chce przerywać tego pięknego pojednania, bella, ale radze dzwonić na policje zanim on się obudzi.

W weekend dodam jeszcze jakiś piękny epilog :D

Póki co chciałbym podziękować wszystkim za czytanie, komentarze i za gwiazdki. Gdy zaczynałam to pisać nigdy mi nie przyszło do głowy że opowiadanie dobije do MILIONA wyświetleń. Jestem w szoku ^o^

Zapraszam do czytania  "Niebezpiecznej gry", w której dopiero teraz  (11 rozdział, wstyd ) zaczyna się robić gorąco. :D

Planuje w niedalekiej przyszłości zacząć kolejny zwykły romans ale póki co myślę nad fabułą, bo wydaje mi się że za dużo już tych milionerów ;)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 02, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Nieposkromione PożądanieWhere stories live. Discover now