Styl, konwencja, klimat, czyli wszystko jest dozwolone, dopóki jest dobre

3.4K 397 166
                                    

Uwaga, ten rozdział zawiera dużo powtórzeń, ale jest to celowe. A tak btw do końca zostało pięć rozdziałów. Chyba czas zacząć odliczanie. Ciekawe, czy wyrobię się do połowy września? :D

Zwykłam powtarzać "wszystko dobre, co dobre", ale teraz rzeknę "nie wszystko złe, co złe". Zgodnie z obietnicą dzisiaj zastanowimy się, czym w ogóle jest styl i jak odpowiednio ćwiczyć swój warsztat, a także omówimy temat konwencji i klimatu.

I wiecie co? Ten rozdział zaprzeczy wielu informacjom, które podałam wcześniej. W sumie można równie dobrze wywalić cały Kurs do kosza i zostawić tylko tę część. Od razu zaspoileruję własny tekst i powiem: możecie robić sobie Mary Sue, powtarzać jedną scenę oczami pierdyliona bohaterów, zrobić Nightmare i Jeffa, którzy pomykają wesoło z zakrwawionymi nożami i nikt nie zwraca na nich uwagi. Jasne, że możecie. Chcecie wyjaśniać wszystkie akcje typu Deus ex Machina tekstem "bo to fantasy i jest magia"? No ok. Chcecie zrobić całą powieść bez żadnego dialogu? Kto zabroni? Stworzyć grupę płytkich postaci, które mają swoje role do odegrania, ale czytelnik ich nie lubi? To wciąż może grać.

I wiem, że sto razy mówiłam o różnych rzeczach, że są błędne. Tak, zaraz w pewnym sensie sobie zaprzeczę. Zaprzeczę wszelkim poradnikom, antyporadnikom i może nawet Waszym polonistkom. Bo pamiętajcie o jednym - powieść to sztuka, a sztuki nie można w żaden sposób ograniczyć ani nawet tak po prostu zbadać, zmierzyć, opisać. Powtórzę się jeszcze raz: "Wszystko dobre, co dobre". Niech to będzie takie uwieńczenie tych dwudziestu miesięcy istnienia Kursu. 

Bo wszystko może być błędem, ale nie musi. Wróć, jakikolwiek element będzie błędny TYLKO WTEDY, kiedy autor spartaczy robotę. Ale dobra, już chyba wystarczająco namieszałam Wam w głowach, więc koniec pisania o niczym, czas przejść do tematu. 

Jakiś czas temu dałam post dyskusyjny na facebookowej grupie WattpadPiePL (polecam!) dotyczący właśnie stylu. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że jest to coś niepowtarzalnego, indywidualnego, jednak nikt się nie rodzi z konkretnym stylem, trzeba go dopiero wyrobić.

Ale co to w ogóle znaczy "mieć styl"? Najbardziej spodobała mi się odpowiedź, że jest to sposób, w jaki ktoś układa słowa: "Jedni powiedzą 'to jest wysoka góra', a inni 'ta góra jest wysoka' ". Zgadzam się z tym twierdzeniem, a od siebie dodam, że w mojej opinii styl pisarski to nasz styl bycia i myślenia oraz sposób, w jaki przelewamy go na papier. A jak to magiczne, legendarne "coś" odnaleźć w sobie i oczarować tym czytelników? No i czym w ogóle są konwencja i klimat - pojęcia, których używamy tak często, a nie zawsze wiemy, co właściwie kryje się pod tymi terminami.


Klimat

Czyli uczucia, które towarzyszą odbiorcy w trakcie czytania/oglądania/grania. I nie mówię o tym, iż czytelnik śmieje się z dowcipów oraz trzęsie ze strachu, kiedy bohaterowie są jedną nogą w grobie. Klimat objawia się w całkowicie inny sposób - to coś, co odczuwamy przez cały czas, nawet wtedy, kiedy tylko myślimy o dziele. Klimat jest ściśle powiązany z pojęciem immersyjności. A czym jest immersja? To stan, w którym odbiorca wsiąka w przedstawiony mu świat, czuje, jakby granica między realnością, a tym, co widzi zacierała się. To słowo jest używane najczęściej w kontekście gier i filmów, ale czasami również odnosi się do sztuki ogólnie.

Przypomnijcie sobie jakieś specyficzne wydarzenia z własnego życia. Może fantastyczny koncert, na którym byliście? Biwak pod gwiazdami? Nocny spacer po cmentarzu? Piknik na pięknej, zielonej polanie? Każde to zdarzenie wiąże się z innymi emocjami i podświadomymi odczuciami. Kiedy idziemy na koncert, liczy się tylko muzyka rozwalająca bębenki, kolorowe światła, które rażą nas w oczy, ścisk i krzyki innych widzów, zmęczenie po kilku godzinach stania. I to wszystko tworzy prawdziwą magię - nie przeszkadza nam ból głowy czy niewygoda, nie martwimy się, że jutro test z matmy, mama będzie wściekła, bo nie posprzątaliśmy pokoju, a kanapka z czerwca wciąż leży w plecaku (właśnie, za tydzień trzeba będzie je wyciągnąć C: ). Liczy się tylko ta jedna chwila i nic więcej. Świat zewnętrzny nie istnieje, sala koncertowa to wszystko, co ma jakiekolwiek znaczenie, a kiedy przedstawienie się skończy, zostanie tylko uczucie pustki.

Pingwinowy kurs pisaniaWhere stories live. Discover now