Planowanie i spontaniczność - gdzie jest złoty środek? + wyzwanie Pingwina

4.7K 489 176
                                    

Ho, ho, ho! Jak Wam mijają święta? Ja jak zawsze jestem otoczona górą jedzenia i gdy już wstaję od stołu, to nie chodzę, tylko się toczę. A potem trzeba będzie cały styczeń robić przysiady T^T

Oto drugi z proponowanych tematów, który także zdobył sporą liczbę głosów. W następnym rozdziale mam dla Was coś specjalnego - materiały z warsztatów tworzenia fabuły, na których byłam we Wrocławiu! Zapewne sporo osób już widziało schematy, które przedstawię, nawet ja już się na Polconie z tym zetknęłam, ale mam nadzieję, że będą przydatne ;)

Za to daję możliwość wyboru jeszcze kolejnego tematu. Pod rozdziałem umieszczę trzy komentarze - każdy z jedną odpowiedzią. Aby zagłosować, po prostu odpowiedzcie na wybrany komentarz. W ten sposób będzie mi łatwiej liczyć ^^

Oto tematy:

- Dobranoc, słodki książę, czyli jak opisywać sny i koszmary.

- Akcja, pościgi i wybuchy - jak pisać dynamiczne sceny?

- Dlaczego wszyscy kochamy Disneya, czyli magia opowieści.

A tak jeszcze przy okazji autoreklama:

Zapraszam wszystkich spragnionych pingwinowych dzieł do mojego nowego opowiadania ,,Szklany pogłos''. Zadziwiłam sama siebie, bo postanowiłam pisać o... wampirach. Będzie dziwnie, chwilami absurdalnie, chwilami naprawdę mrocznie. Rozdziały co czwartek. Pingwin poleca się!


Złoty środek

W każdej dziedzinie życia należy utrzymać równowagę, a już zwłaszcza w pisaniu. Także między planowaniem i spontanicznością musi istnieć ten magiczny złoty środek. W końcu z jednej strony nie chcemy, by nasze dzieło było sztywne i bez emocji, ale z drugiej musi mieć logikę i przemyślane zwroty akcji. To gdzie jest ten punkt? I czy w ogóle Pingwin, która jest maniaczką planowania, powinna o tym pisać? Zanim odpowiem na te pytanie, chcę Wam przedstawić swój własny podział pisarzy. Każdy zalicza się do jednego z typów, ale to nie znaczy, że nie można balansować na granicy, tj. raz pisać opowiadanie spontaniczne, a raz zaplanowane.

Typ pierwszy: totalny spontan

I może z tego wyjść albo geniusz spontaniczności, albo, za przeproszeniem, nielogiczna kupa. Choć trudno mi to pojąć, istnieje grupa ludzi, którzy mają pomysł na opowiadanie ,,a napiszę coś o bohaterze, którego porywają kosmici'', siadają do komputera i po prostu piszą. Nie potrzebują ani planu ani charakterystyki bohaterów, wszystko wychodzi w praniu. I jak już wspomniałam, takie dzieło może wyjść genialnie, ale to niestety rzadkie przypadki. W znacznej większości autor pogubi wątki poboczne, fabuła będzie pełna dziur, a postaci będą zachowywać się niekonsekwentnie.

Typ drugi: zrównoważony ziomek

Czyli właśnie ten złotek środek. Tutaj zaliczyłabym większość ludzi. Jest to typ, który ma ogólny plan, rozpiskę wszystkich zwrotów akcji, a także listę bohaterów. Zazwyczaj wie, jak skończy się jego powieść, nim jeszcze jej akcja się rozkręci, jednak w to wszystko potrafi wpleść sceny, na które akurat przyjdzie mu pomysł. Postaci mają rozpisane charaktery, lecz wciąż potrafią zaskakiwać. Takiemu autorowi nie brakuje ani spontaniczności np. w dialogach, ani rozwagi przy obmyślaniu fabuły.

Typ trzeci: maniak planowania

I tutaj od razu wrzucam siebie. Ten typ ma wewnętrzny przymus robienia szczegółowego planu powieści jeszcze przed rozpoczęciem pisania. A ponadto charakterystyki wszystkich bohaterów, łącznie z drugo i trzecioplanowymi, opis wszystkich miast, które odwiedzą, spis roślin i zwierząt z danego uniwersum... Ja niemal zawsze, nim napiszę pierwszy rozdział, wiem, kto kiedy umrze i jak będą się nazywały dzieci bohaterów, którzy przeżyją. Główną słabością maniaka planowania jest brak wyluzowania. Przez to dialogi mogą wyjść sztucznie, bohaterowie nie zaskakują, a cała powieść jest tak perfekcyjnie rozplanowana, że autor gdzieś po drodze gubi radość pisania.

Co zaplanować?

Przede wszystkim pierwszą scenę oraz moment kulminacyjny. I tutaj objawia się problem większości pisarzy: ,,mam początek, mam zakończenie, ale nie wiem, co pomiędzy!''. Nawet sam Sapkowski powiedział, że ostatnią część Wiedźmina - ,,Panią Jeziora'' - wydawca chciał podzielić na dwie części, ale było to niemożliwe, ponieważ pan Andrzej miał napisane pierwsze i ostatnie rozdziały, zaś środek ciągle się tworzył.

Jaka jest w takim razie recepta? Zapisz wszystkie momenty kulminacyjne. Każde pojawienie się ważniejszej postaci, każda scena akcji, moment, gdy coś wyjątkowego przydarza się protagoniście, kiedy coś się zmienia (np. w psychice bohatera), a ponadto fragmenty, w których dasz wskazówki do rozwiązania zagadki, bądź same zwroty akcji.

To zdecydowanie są części powieści, które należy uprzednio przemyśleć. Jeśli nie zaplanujesz zwrotu akcji, nie będziesz mógł przygotować pod niego gruntu. Tak samo ze zmianami zachodzącymi w postaciach.

Kiedy postawić na spontaniczność?

Według mojej opinii najlepiej jest wyluzować podczas pisania mniej ważnych scen i dialogów. Jeśli akurat chcesz dać czytelnikowi odpocząć od ciągłego ratowania świata i sadzasz bohaterów przy kawiarnianym stoliku, pisz, co Ci przyjdzie na myśl. Prawdopodobnie ten fragment nie będzie miał zbyt dużych konsekwencji dla całej historii, więc możesz się zrelaksować i dać ponieść fantazji.

Tak samo dialogi najlepiej wychodzą, jeśli są pisane spontanicznie. I wcale nie chodzi mi o to, że mają być kompletnie nieprzemyślane, bo autor musi wiedzieć, czy Halinka w końcu się zgodzi na randkę, czy odrzuci zaloty Stefana. Jednak wszelkie gry słowne, drobne żarty, czy uwagi, padające z ust postaci, wychodzą naturalniej, jeśli po prostu wczujesz się w scenę i zapiszesz to, co ujrzysz w swojej wyobraźni.

Mieszanka sukcesu

Jeśli wzbogacisz dobrze przemyślaną fabułę o spontaniczne, luźne momenty oraz naturalne dialogi, będzie to krok na drodze do sukcesu. Jednak, by uzyskać idealnie wyważoną literacką zupę, trzeba wielu ćwiczeń. Dlatego polecam zacząć jak najszybciej i dbać o to, by plan był, ale także, by Was nie ograniczał.

Wyzwanie Pingwina

Mam też propozycję bardzo nietypowego ćwiczenia. Jeśli ktoś jest zainteresowany, może napisać do mnie w prywatnej wiadomości, a ja podeślę mu wymyślony na szybko temat. Zadanie polega na tym, by w oparciu o przesłane przeze mnie dane napisać krótką scenę. Nawet dwieście słów wystarczy. Jest jednak haczyk - limit czasowy. Osoba podejmująca się wyzwania ma dwie godziny od momentu, gdy odpisze na moją wiadomość ,,Czas start''.

A wyglądałoby to tak:

,,Pingwinie poproszę o temat do wyzwania.''

,,Ok, to Twój temat - bohater budzi się rano i odkrywa, że jego królik mówi!''

,,Czas start.'' - Tu zaczyna się odliczanie.

W ciągu dwóch godzin należy przesłać mi gotową scenę. Uwaga, tematy mogą się powtarzać. I jeśli nie uda Ci się i nie wyrobisz się w czasie, możesz ponownie przystąpić do wyzwania.

Wyzwanie ma nieograniczony czas, więc nawet, jeśli czytasz to w roku 2018, a ja wciąż jestem na Wattpadzie, to śmiało pisz!

Edit: jest lipiec 2021, ogłaszam przerwę w wyzwaniu do odwołania, jestem zajęta uprawą ogródka, piciem i sprzedażą piwa oraz za chwilę studiowaniem, brakuje mi czasu na wattpada, wybaczcie.


Rozdział wyjątkowo krótki, jak na Pingwina, do tego sporą część zajęły wstęp, autoreklama i wyzwanie, jednak nawet blond ptaszor potrzebuje odpoczynku. Zwłaszcza, że nie mogę się ruszyć z przejedzenia, a na obcej klawiaturze pisze się niewygodnie T^T W każdym razie, życzę Wam wszystkim wesołych świąt! Żebyście nie przytyli, żeby wszystkie postanowienia noworoczne został dotrzymane i żeby wraz z nowym rokiem spadło na Was olśnienie i rzeka weny. Życzonka może spóźnione, ale szczere ( '' )>

Pingwinowy kurs pisaniaWhere stories live. Discover now