Luźne rady Cioci Pingwin cz. 3 - jak szybko "nauczyć się pisać"?

3.1K 447 133
                                    

Zaczęłam pisać trzy rozdziały Kursu, ale żadnego nie byłam w stanie dokończyć... W końcu zdecydowałam się na Luźne rady, bo są... luźne xD Nie mogę się doczekać jutra, dziś chyba nie zasnę... A co będzie jutro? Niespodzianka C:


Ja wiem, że jesteście wyjątkowo niecierpliwymi ludźmi i nie lubicie, jak ktoś Wam mówi "po prostu dużo pisz, a za kilka lat wydasz własną książkę". Ja wiem, że Wy wolelibyście już teraz, hurr durr. No ewentualnie na tydzień moglibyście się zgodzić, ale nie dłużej. Ciocia Pingwin wszystko wie, nie musicie udawać C:

No ale w tydzień się nie da. Znaczy nie da się tak całkiem, bo poprawiamy styl z każdym kolejnym tekstem, więc równie dobrze mogę stwierdzić, że pisanie tego rozdziału czegoś mnie nauczyło. A co zrobić, by jak najszybciej osiągnąć dobre efekty?

1. Eksperymentujcie! Raz piszcie scenę grozy, innym razem komediową, a kiedy indziej wypchnijcie bohaterów na randkę. Jak nie spróbujecie różnych klimatów, to nie będziecie wiedzieć, w czym się czujecie najlepiej, bo czytanie konkretnych dzieł, a pisanie ich to dwie różne sprawy. Ponadto sprawdzajcie reakcje czytelników. W jaki sposób? Możecie postawić sobie cel, np "zabiję jednego z ważniejszych bohaterów" albo "zrobię ship z postaci, których nikt by o to nie podejrzewał", a po napisaniu kontrowersyjnego kawałka uważnie obserwujcie komentarze. Oczywiście nie mówię, byście tak robili w przypadku opowiadania, które piszecie od lat, ma trzy tomy i pierdylion gwiazdek, a fani wyskoczą przez okno, jeśli ktoś zginie. Ale w przypadku czegoś luźnego, co ma dopiero pięć rozdziałów i czyta to dwadzieścia osób, to czemu nie?

2. Skupcie się na zaletach. Ja wiem, że polski system edukacji uczy, by zamiast skupić się na tym, co idzie Wam najlepiej, wkuwać do oporu znienawidzone przedmioty, byle wyrobić na tróję, ale literatura to nie jest polska szkoła, o wiele lepiej wyjdziecie, jeśli jeden, charakterystyczny dla Was element opanujecie na szóstkę, a to, co Wam nie idzie zostawicie na poziomie po prostu poczytnym. Nie umiecie wymyślić super oryginalnej fabuły? Weźcie prosty schemat, wrzućcie w niego własne dziwactwa, a całość udekorujcie sympatycznymi bohaterami, którzy będą stanowić główną oś napędową historii. Nie umiecie w dialogi? Joanna Bator w książce "Piaskowa Góra" nie użyła ani jednego dialogu! Powieść została nagrodzona, a także wychwalona przez wielu krytyków. Nie umiecie napisać wiarygodnych bohaterów? w "Metro 2033" praktycznie nikt nie ma charakteru, a książka to międzynarodowy hit.

3. Piszcie dużo wszystkiego. Nie wyobrażam sobie, by ktoś zaczął pisać pierwsze dzieło i od razu zrobił z tego obszerną powieść. Zazwyczaj zniechęcamy się już po kilku rozdziałach, bo początek przestaje nam się podobać, prawda? A moja rada to - piszcie to, co macie ochotę pisać. Wstajecie rano z pomysłem na opowiadanie o jednorożcach? Zacznijcie pisać opowiadanie o jednorożcach. Jak się Wam znudzi, to po prostu go nie kontynuujcie i tyle. Nagle spontanicznie chcecie opisać spotkanie rozbitka i pięknej syreny? Śmiało! Nie ograniczajcie się myślą "nie, nie będę pisać nic nowego, bo mam opowiadanie, które muszę skończyć". I to jest jeden z powodów, przez które nie jestem fanką publikowania pierwszego dzieła (nauczyłam się na własnych błędach). Piszcie sobie w prywatnym kajeciku albo w zakopanym na dnie dysku pliku, gdzie nikt nie będzie mógł tego przeczytać, a tam róbcie cuda niewidy. Nawet jak zaczniecie pięćdziesiąt opowiadań, a żadnego nie skończycie, to co? Jeśli w każdym uda Wam się wytrwać po pięć stron, to w sumie wyjdzie dwieście pięćdziesiąt! Tylko przypadkiem nie publikujcie tego wszystkiego, bo dziesięć nieskończonych opowiadań widniejących na profilu to niezbyt miły widok, no nie?

4. Wyluzujcie. Nikt nie każde Wam napisać arcydzieła w wieku szesnastu lat. Ja wiem, że czas zapiernicza jak dziki, ale uwierzcie, że starczy Wam życia na wydanie czegoś. Paradoksalnie najlepiej wychodzi to, nad czym się najmniej staramy. Jeśli nie narzucicie sobie żadnych ograniczeń, a ponadto podejdziecie do tematu jak do zwykłej zabawy, może niespodziewanie wyjść coś naprawdę dobrego. Ponadto na sam początek nie narzucajcie sobie "będę pisać dziesięć stron dziennie", bo szybko odpadniecie, a pisanie będzie się Wam podświadomie kojarzyć z czymś przykrym. 

5. Dużo opowiadajcie. Dobrym pomysłem jest zrobienie sobie "śmietnika", jaki posiada spora ilość Wattpadowiczów i wrzucanie do niego luźnych przemyśleń. Macie jakieś zabawne wspomnienie? Opiszcie je. Chcecie ponarzekać na wredną nauczycielkę? A proszę bardzo. Pasjonujecie się życiem ślimaków? Czemu by o tym nie napisać? I pamiętajcie, że klepanie stu słów na rozdział raczej za wiele Was nie nauczy, bo właśnie o to chodzi, by tak wyrobić swój styl, że będziecie w stanie pisać o tych cholernych ślimakach, a inni będą to czytać i domagać się więcej. 

6. Piszcie tak, jak mówicie. Znaczy nie dosłownie, bo ciągłe "yyy" oraz "no i ten" doprowadziłyby do nerwicy każdego czytelnika. Chodzi mi o to, że jeśli na co dzień jesteście typowymi śmieszkami, którzy rzucają sucharami na prawo i lewo, róbcie dokładnie to samo w tekście. Skoro całe życie rzucacie suche teksty, to pewnie jesteście w tym całkiem nieźli, a jak pisałam wcześniej, najlepiej skupić się na tym, co wychodzi.

7. Nie bójcie się słowotoku. O wiele łatwiej usunąć zbędny tekst niż cokolwiek napisać, więc jak nagle ze sceny kolacji wigilijnej przejdziecie do retrospekcji, nie kasujcie tego od razu. Po prostu piszcie i piszcie, a nawet jeśli ten fragment będzie do sceny pasować jak pięść do nosa, to można go wyciąć i wkleić w innym miejscu. Nic się nie zmarnuje, a nawet jak coś usuniecie na wieki, to zawsze jesteście bogatsi w doświadczenie, nieważne, że to był jeden akapit.

8. Nie bójcie się dzikich pomysłów. Bo kto Wam zabroni w luźnych opkach wrzucić spontanicznie coś z pozoru głupiego? Jak nagle macie pomysł na romans dwóch chomików, to napiszcie o tym. Zawsze można założyć drugie konto, gdzie będziecie anonimowi, więc nie będziecie mieć nic do stracenia.

9. Zostawcie trudne sceny na koniec. Jeśli koniecznie uparliście się by na sam początek przygody z pisaniem stworzyć grube tomiszcze, najpierw napiszcie to, co wydaje Wam się najłatwiejsze. Nim się obejrzycie, Wasze skille znacząco wzrosną, a po napisaniu dwustu stron pierdół będzie o wiele łatwiej dopisać kolejne pięćdziesiąt stron czegoś bardziej skomplikowanego.

10. Myślcie o tym, co chcielibyście napisać. Macie tak, że w losowych sytuacjach przychodzą Wam na myśl piękne zdania, które spokojnie moglibyście wpleść do rozdziału? Zawsze jak idę do szkoły albo jadę autobusem, to zastanawiam się, jak ubrać w słowa kolejny rozdział Kursu albo w jaki sposób mogłabym opisać jakąś scenę. Polecam, szczególnie kiedy czekacie na coś i nie macie nic do roboty, zerknąć na przypadkowego człowieka (tylko nie gapcie się, bo to nieładnie) i w myślach opisać jego wygląd. Tak samo z przedmiotami, miejscami, wydarzeniami. Spróbujcie iść do jakiegoś publicznego miejsca, przykładowo kawiarni, i obserwować, co się wokół dzieje, a potem w myślach układać to w opowiadanie. A jeśli wolicie siedzieć w samotności w piwnicy, to włączcie jakiś film i próbujcie ubrać w słowa to, co dzieje się na ekranie.

A na koniec polecam zerknąć do poprzednich części Luźnych rad Cioci Pingwin, zwłaszcza do części drugiej, gdzie napisałam kilka porad, jak nie zniechęcić się do pisania i dociągnąć opowiadanie do końca.

Pingwinowy kurs pisaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz