Złe nawyki z Wattpada

3.6K 433 118
                                    

Wattpad z jednej strony jest naprawdę świetny, pozwala wyzwolić kreatywność, poprawić swój warsztat, a także poczytać opowiadania za darmo. Z drugiej strony bardzo łatwo wpaść w schematy oraz nieświadomie wyrobić sobie złe nawyki. Możliwe, iż uświadomicie sobie w trakcie czytania, że dotyczy to również was, choć nie zdawaliście sobie z tego sprawy.


1. Prolog

Nie mam pojęcia, kto wymyślił zasadę, że prolog być musi, a do tego taki na pół strony, ewentualnie stronę. Widziałam już komentarze, iż ów początek opowieści jest zbyt długi, kiedy miał niecałe dwa tysiące słów. Otóż nie, nie jest za długi. 

Wiecie, po co w ogóle jest prolog? Najczęściej służy ukazaniu jakiegoś elementu historii, który jest potrzebny, aby zrozumieć całość, ale w normalnym przypadku nie mógłby zostać przedstawiony jeszcze przez dłuższy czas. Przykładowo – w "Grze o Tron" prolog przedstawiał Nocną Straż, która spotyka lodowych zombie, czyli główne zagrożenie całej sagi. W pierwszym tomie "Zwiadowców" na pierwszych stronach spotykamy naczelnego knuja szykującego swoją armię do ataku. Ponadto prolog może służyć temu, aby czytelnik zaintrygował się opowieścią, mimo że pierwsze rozdziały nie są aż tak wciągające. Bo jeśli idziecie schematem "od zera do bohatera" i przez dwadzieścia stron protagonista wypasa alpaki, warto na starcie wstawić bardziej emocjonującą scenę.

A kiedy prolog nie jest potrzebny? Kiedy piszecie go tylko po to, żeby istniał. To chyba najbardziej dobitny znak, że pozwoliliście się omotać tej dziwnej, wattpadowej modzie. I absolutnie nie traktujcie prologu jako miejsca, gdzie możecie wstawić opis z okładki, czyli tzw. blurb. Po to każde opowiadanie na Wattpadzie ma swój opis, aby go zagospodarować. Oczywiście nikt nie zabrania zrobić rozdziału, który jest wyłącznie zapowiedzią opowiadania i zawiera rozbudowaną wersję opisu oraz kilka słów od autora. Po prostu pamiętajcie, że prolog nie jest niezbędny, nie ma z urzędu określonej długości oraz, jak już się pojawia, to niech czemuś służy.


2. Długość rozdziału

Taka już specyfika Wattpada, że ludzie wolą tu przeczytać coś z krótszymi rozdziałami. Tak przynajmniej cały czas się mówi. A co się okazuje? Że te najpopularniejsze opowiadania mają części kilkakrotnie dłuższe od średniej, a czytelnicy chcą więcej. O czym to świadczy? Hmm, może ilość słów w rozdziale nie ma aż takiego znaczenia, bo liczy się przede wszystkim jakość?

Rozdział z reguły powinien się kończyć, kiedy kończy się konkretny wątek/konkretna scena. Nie może być tak, że widzicie, iż wyklepaliście już tysiąc słów i kończycie pisanie, a czytelników przepraszacie za zbyt długi tekst. Piszcie tyle, ile potrzebujecie. Jeśli myślicie, że przesadą jest wstawienie rozdziału długiego na dwadzieścia stron, to powiem, iż zależy, co w tym rozdziale siedzi. Flaki z olejem? Podzielcie na części i wplatajcie pomiędzy lepsze sceny. Rollercoaster emocji i to niekoniecznie taki dla emerytów? Nie przerywajcie w połowie, bo czytelnik wybije się z rytmu, a być może przeczytałby wszystko na raz.


3. Pośpiech

Ledwie napiszecie rozdział i chcecie go publikować? Jeśli piszecie zbiór opowiadań, poradnik albo luźne przemyślenia, to jak najbardziej, ale w przypadku dłuższej historii? No tu już sprawy mają się trochę inaczej. Dużo osób popełnia ten sam błąd – publikuje pierwsze rozdziały, a potem im się odechciewa, zbyt dosadnie przyjmują krytykę albo nie wiedzą, co dalej. Patrzcie na mnie, sama wpadłam w tę pułapkę – nie mam czasu ani chęci, bo uznałam, że to, co piszę, to beznadzieja. A tworzyłam kilka rozdziałów do przodu.

Ja już tego błędu nie popełnię, a Wy możecie uczyć się na moim przykładzie. Nim cokolwiek pokażecie światu, naprawdę napiszcie większą część tej opowieści. I nie mówię, żebyście mieli trzy rozdziały w zapasie, bo uznacie, że będziecie na bieżąco pisać kolejne. Też tak myślałam i było dobrze, dopóki nie złapałam twórczej choroby pt. "to jest okropne, nie mogę pisać takiego chłamu". W połowie pisania często przychodzi taki moment, że macie ochotę pozamieniać kolejnością jakieś sceny, dodać coś, coś usunąć, napisać od nowa jakiś dialog... To normalne, kiedy macie szerszy ogląd na całość, bo na etapie planów najczęściej wszystko wygląda bardziej kolorowo. Dajcie sobie czas, napiszcie coś krótszego, ale w całości, potem to poprawcie i dopiero wtedy publikujcie.


4. Wpływ czytelników

"O nie, czytelnicy domyślili się, kto jest głównym złolem, trzeba szybko pozmieniać, żeby nie było zbyt łatwo!". "Ci bohaterowie muszą być razem, bo tego wymaga publika, nie mogę pozwolić, aby czekali zbyt długo, bo się znudzą". "Coraz mniej gwiazdek, kończę z pisaniem!".

Pamiętajcie, że, jeśli ktoś komentuje Wasze dzieła i jest absolutnie przekonany o swojej racji, to nie znaczy, że tę rację ma. Czytelników słuchać trzeba, to dla nich piszecie, ale nie możecie pisać historii na podstawie ich głosów, to nie koncert życzeń. Owszem, fanserwis jest potrzebny, ale o wiele lepiej wyjdzie, jeśli już zawczasu domyślicie się, który element będzie budził najwięcej emocji, a potem dany wątek pokierujecie w taki sposób, aby czytelników potrzymać trochę w niepewności i w końcu nagrodzić za wytrwałość wyczekiwaną sceną.

Nie da się każdemu dogodzić, jeden napisze, że dwa tysiące słów to za dużo na rozdział i musicie go skrócić, drugi stwierdzi, że za mało. Ktoś powie, iż romans być musi, inne głosy będą wykrzykiwać odwrotną tezę. Piszcie według własnych ustaleń, co najwyżej sugerując się opiniami ludu, kiedy będzie brać się do poprawek. Widziałam, że niektórzy mają specjalną ankietę zawierającą pytania o to, jak się podobał rozdział, kto jest ulubionym bohaterem czy jakiś element wydaje się zbędny itd. Może warto zrobić coś takiego? Tylko nie próbujcie zmieniać każdego rozdziału niedługo po opublikowaniu, tylko dlatego, że ktoś Wam coś wytknął. Zbierajcie uwagi, a potem zróbcie gruntowny remont opowiadania.


5. Schematy

Oczywiście, że trudno się wybić dramatycznym opowiadaniem o jaskiniowcach jeżdzących na kozach, za to zrobienie romansu z bad boyem w jakimś stopniu gwarantuje zainteresowanie. A prawda jest taka, że mnóstwo osób szuka ambitniejszych i oryginalnych dzieł, tylko trafiają na coś, co zostało porzucone po dwóch rozdziałach z powodu braku zainteresowania. To prawdziwy paradoks, ale ci, którzy piszą historie z niższej półki, do tego brakuje im umiejętności, potrafią wszędzie wpychać się z reklamą, natomiast twórcy ambitnych opowiadań są przekonani o własnej nieudolności, więc porzucają swoje wypociny albo wstydzą się mówić o nich głośno. 

Wiem, iż nie jest łatwo wygrać z bogatymi przystojniakami i magicznymi nastolatkami, ale w takim wypadku trzeba postawić na minimalną ilość fanserwisu (elementów, które mają przyciągnąć fanów), a potem reklamować się jak najwięcej. Ponadto zawsze trzeba próbować wymyślić coś własnego, oryginalnego, zamiast iść tą samą drogą, którą popędziło milion innych autorów. Gdyby tak okazało się, że magiczna Sky tak naprawdę nie jest półdemonem, tylko sobie to wmówiła, a reszta bohaterów patrzy na nią, jak na wariatkę? Gdyby bad boy stwierdził, że chce wyjść na ludzi i prosił szarą myszkę o korepetycje, a przy tym jej chamsko nie podrywał, tylko naprawdę się uczył? Wystarczy minimum kreatywności, żeby stworzyć coś ciekawego ze schematu, który został ugryziony z, jak się wydaje, każdej możliwej strony.




Pingwinowy kurs pisaniaWhere stories live. Discover now