In medias res, czyli zacznijmy od środka

3.3K 444 129
                                    

Yay, w końcu mogę napisać rozdział! Zdaje się, że szykują się jakieś zmiany na Wattpadzie, bo w ostatnich dniach było sporo problemów technicznych. Wczoraj nawet twierdził, że mój artbook nie istnieje ;-; Ale dobra, nie zwalam wszystkiego na stronę, sama też się długo zbierałam do tego tematu.

Będzie dość krótko, bo niespecjalnie jest się o czym rozpisywać, a nie chcę lać wody. Za to, jako że zbliżamy się do sześćdziesiątego rozdziału (ten ma nr 58), a czytelników zaraz dobiją cztery setki, opublikuję dodatkowy, specjalny rozdział, w którym zrobię małe wprowadzenie do dzieła, które planuję po zakończeniu Kursu ;)


Uwaga, na fanpejdżu jest ankieta odnośnie kolejnego rozdziału! Link dam w komentarzu podpiętym do tego akapitu. 

 



Czym jest in medias res


Jest to zabieg literacki polegający na rozpoczęciu opowieści nie na początku fabuły, ale w środku, bądź na końcu. Krótko mówiąc, in medias res jest wtedy, gdy autor opowiada historię za pomocą retrospekcji. Na pewno nie raz spotkaliście się z czymś takim w książkach, filmach i grach. Mi na tę chwilę do głowy przychodzą takie przykłady: Pulp Fiction, Wiedźmin 2 i Wieża Jaskółki, czyli przedostatni tom Wiedźmina, Jądro ciemności oraz Imię wiatru.




Czy to w ogóle dobry pomysł?


Tak, choć nie zawsze, jak to zwykle bywa. In medias res daje czytelnikowi już na starcie wiedzę o tym, co spotka bohaterów, a to może być zarówno wadą jak i zaletą. In medias res wbrew pozorom nie jest tak proste. Jeśli autor chce wykorzystać ten zabieg, musi to dokładnie przemyśleć, aby wyznaczyć granicę informacji, jakie przekazuje odbiorcy.

Rozpoczynanie powieści od środka zazwyczaj jest stosowane wtedy, kiedy początek historii nie jest szczególnie porywający. Urywek dalszej fabuły może posłużyć również za prolog. Ukazanie czytelnikowi przyszłych wydarzeń na pewno wpływa na odbiór całego dzieła. Powiedzmy, że opowiadanie, gdyby szło od samego początku, wyglądałoby tak:

Halina przeprowadza się na zadupie, bo zmusiła ją sytuacja rodzinna.

Zadupie okazuje się być dość specyficznym mrocznym miasteczkiem.

Halinka spotyka Janusza - przystojnego wampira - w którym się zakochuje.

Zakochani spędzają razem czas.

Halince odwala i zaczyna mordować przyjaciół.

Janusz zabija Halinkę, by chronić miasto.

Koniec.


Do pewnego momentu ta historia jest tak schematyczna, że pasuje zarówno do Zmierzchu jak i do tysiąca opków. A potem Halince odwala i w końcu coś się dzieje. Ale co z tego, że po kilkuset stronach mamy zwrot akcji, kiedy czytelnik prawdopodobnie porzuci książkę na jednym z pierwszych etapów historii? Kiedy mamy podejrzenie, że początek historii może nie zaciekawić, warto uchylić rąbka tajemnicy.

W pierwszej scenie Halinka jest ukazana z zakrwawionym nożem. Na ziemi leżą ciała ludzi, a Janusz zbliża się do niej wolnym krokiem, jak typowy, majestatyczny badass.

A potem historia leci swoim rytmem.


Tutaj wykorzystałam in medias res - pokazałam czytelnikowi coś, co może go zaszokować i zaciekawić, aby wiedział, że to wcale nie jest schematyczne opko. Jeśli pierwsza scena zostanie dobrze napisana, odbiorca zostanie na dłużej, mając nadzieję na wyjaśnienie.




Ile pokazać?


To dobre pytanie. Na pewno nie warto zdradzać zbyt wiele, bo jeśli czytelnik na początku dowie się, jak historia się skończy, to nie ma sensu jej czytać. Jak widać na przykładzie morderczej Halinki, warto ukazać najciekawszy moment, ale na tyle niejasno, by ludzie zastanawiali się, co takiego wydarzyło się w międzyczasie, że doszło do tak ekstremalnej sytuacji. Nie zdradziłam, że Janusz zabije Halinkę, nie powiedziałam, kogo dokładnie zabiła dziewczyna ani nie napisałam, dlaczego trzymała nóż w ręce. Czytelnik ma się tylko domyślać, że to protagonistka dokonała zbrodni.

Najlepiej pokazać tyle, by zaintrygować, dać wskazówkę co do rozwoju akcji, ale nie odebrać przyjemności z samodzielnego odkrywania historii. Jest jeszcze jedna sytuacja - pierwsza scena, która ma zmylić. Powiedzmy, że Halinka nikogo nie zabiła, to tylko Janusz ją zahipnotyzował i torturował psychicznie. Myślę, że taki zwrot akcji byłby jeszcze bardziej szokujący, a ponadto pozwoliłby zachować koncepcję opka z pozoru schematycznego, które nagle robi się totalnie popaprane. Za to, jeśli okazałoby się, że to tylko koszmar dziewczyny, czytelnik mógłby się poważnie wkurzyć i chyba nawet nie muszę tłumaczyć, dlaczego.




,,Opowiedz mi, jak to było''


Czyli nie dość, że pierwsza scena to środek historii, to jeszcze narratorem jest jedna z postaci. Taką sytuację mamy właśnie w Wiedźminie 2 - najpierw widzimy Geralta w więzieniu, który opowiada o wydarzeniach z ostatnich dni, a zaraz potem sami możemy je obserwować. 

Taki zabieg świetnie się sprawdza, kiedy chcemy płynnie przeskoczyć z jednego wątku do drugiego. Pokaże Wam to na szybkim przykładzie:

Andrzej wpada do karczmy. Jest zziajany, ranny, a jego ubrania kompletnie zniszczone.

Karczmarz pyta: ,,co się stało?''

Goście lokalu zbierają się wokół Andrzeja i słuchają jego historii.

Podróżnik opowiada, jak to spotkał czarownicę, która podarowała mu wisior dający niesamowitą moc, ale sprawiający, że właściciela nękają demony. 

Akcja znowu przenosi się do karczmy, słuchacze wypytują, dlaczego Andrzej go przyjął. Mężczyzna tłumaczy swój motyw.

Dalsza część opowieści: Andrzej wykorzystuje moc, by zabić króla-tyrana.

I znowu wracamy do wydarzeń w lokalu, gdzie podróżnik opowiada o swoim planie, a także o szkodach, jakie władca wyrządził poddanym.


Jak widać, akcja wciąż wraca do tej początkowej sceny. Oczywiście to żadna zasada, a jedynie wskazówka z mojej strony: możecie wykorzystać in medias res, łącząc je z osobistą historią postaci, dzięki czemu dużo łatwiej będzie tłumaczyć czytelnikowi motywy protagonisty oraz przeskakiwać między kolejnymi wydarzeniami.




Podsumowując


In medias res warto stosować, ale trzeba zachować rozwagę. Jest to zabieg szczególnie przydatny, gdy historia na pierwszy rzut oka nie jest ciekawa, a dopiero potem się rozkręca. Za to trzeba pamiętać, by odpowiednio dawkować informacje i nie odbierać czytelnikowi radości czytania.

Pingwinowy kurs pisaniaWhere stories live. Discover now