Różnorodność przepisem na ciekawych bohaterów

3.2K 418 242
                                    

Graliście kiedyś w gry RPG? W tym przypadku mam na myśli wersje komputerowe, bo pewnie niezbyt wiele osób miało okazję uczestniczyć w sesji na żywo. Jeśli kojarzycie takie tytuły jak Baldur's Gate, Neverwinter Nights, Mass Effect, Dragon Age, KoTOR, Pillars of Eternity czy Tyranny, to będzie Wam o wiele łatwiej zrozumieć ten rozdział. Z drugiej strony za przykład mogą także posłużyć  "Gra o Tron", "Avatar: Legenda Aanga", "Saga o Wiedźminie" czy "Ranczo".

Dobra, a co to ma do rzeczy? Jak tytuł wskazuje, dziś postanowiłam napisać rozdział w całości poświęcony kreacji bohaterów, a właśnie w tych dziełach znalazłam postaci, które szczególnie zapadają w pamięci.


Piękni i młodzi

Oczywiście każdy bohater typowego opowiadania dla nastolatków (i nie tylko) musi być piękny i utalentowany. Mężczyzna będzie wysoki i umięśniony, a kobieta trochę niższa od niego, długowłosa, szczupła i z kształtnymi piersiami. Jeśli już pojawią się osoby w innym wieku lub o gorszej prezencji, to zapewne zostaną przedstawione jako postaci trzecioplanowe albo nawet epizodyczne.  No czasami zdarzy się jakiś zwierzak, zapewne comic relief, albo jakieś magiczne stworzenie, jeśli to akurat fantasy. 

Ale co w takim razie? Zrobić opowiadanie o bandzie irlandzkich karłów w norweskich swetrach, bo inaczej nie da się być oryginalnym? Zawsze się da, nawet jeśli cała drużyna to nastoletni bohaterowie o ładnych buźkach, trzeba tylko wiedzieć jak.


Bez drużyny ani rusz

Nieważne czy chodzi o taką grupę z prawdziwego zdarzenia, która razem przemierza magiczne krainy i stawia czoła armii Złego Władcy, czy po prostu bandę funfli, co chodzą razem do klubów. Bohaterowie drugoplanowi są bardzo ważni, powinni wręcz być na równi z protagonistą. Im częściej ktoś pojawia się na kartach powieści, tym więcej uwagi autor powinien mu poświęcić. Już zostawmy tych przydupasów głównego bohatera, mowa także o postaciach neutralnych albo antagonistach. Nie można tak po prostu przydzielić ważnych ról do odegrania ludziom (i nieludziom), którzy nie mają ani ciekawej historii, ani ciekawego charakteru. Ważna rola automatycznie skutkuje częstym występowaniem w opowiadaniu, zaś im częściej pokazujemy któregoś z bohaterów, tym częściej czytelnik z nim obcuje. A czytelnik to wybredny jegomość i nie chce bawić się z osobami, których nie lubi albo które go nudzą.

Jak w takim razie zrobić grupę intrygujących osobowości? Siedzieć godzinami w edytorze tekstowym, spisując wszystkie tiki nerwowe, zabawne odzywki i ulubione potrawy postaci? Nie, śmiem nawet twierdzić, że w tym przypadku powinno być na odwrót - w trakcie historii może spontanicznie wyjść, że bohater czegoś nie lubi, a wtedy możemy to sobie zapisać w jego charakterystyce. A może w takim razie zrobić grupę, która będzie reprezentować skrajnie odmienne strony? W takiej typowej młodzieżówce można by zrobić z protagonistki Polkę w amerykańskim hajskulu, jej kumpel byłby homoseksualnym chińczykiem, kumpela muzułmanką, druga kumpela byłaby z Etiopii, tró laff mógłby być potomkiem Indian, a ta wkurzająca królowa szkoły pochodziłaby z Grenlandii. No cud, miód i orzeszki! Widzieliście kiedyś coś takiego? Na pewno zrobiłabym furrorę z takim opkiem.

Choć koniec akapitu brzmiał sarkastycznie, nikomu nie bronię robić aż tak różnorodnych ludzi. Mimo że ten konkretny przykład zabrzmiał śmiesznie, to wręcz zachęcam do eksperymentowania. Należy jednak zwrócić uwagę na bardzo istotny szczegół - nawet jeśli postać to człeko-konio-koto-pies (a był już taki jegomość w polskiej literaturze), nie można od razu mówić, że została dobrze wykreowana. Bo pomysł na bohatera i jego kreacja to dwie odmienne sprawy.

Pingwinowy kurs pisaniaWhere stories live. Discover now