Plan, emocje, zwroty akcji - jak odpowiednio ułożyć fabułę?

4.5K 472 253
                                    

Dzień dobry wieczór!

Chcieliście rozdział o planowaniu? Macie rozdział o planowaniu! Ale od razu zastrzegam, że nikogo do niczego nie zmuszam i jeśli moje sposoby się Wam nie podobają, to po prostu ich nie stosujcie, capissi? ;)

Plan, po co komu plan? Żeby nie pogubić się we własnej fabule? To przecież oczywiste. Żeby móc wprowadzić zwroty akcji i zabiegi typu "Strzelba Czechowa"? No wiadomo. Żeby historia była spójna, a konwencja nie zmieniała się co kilka stron? 

A co jeśli Wam powiem, że plan ma jeszcze jedno zastosowanie - uchronienie czytelników przed śmiercią z nudów bądź oczopląsem? Co mam na myśli? Jeśli przez sto stron nie dzieje się absolutnie nic, to każdy w końcu będzie miał dość. Za to jeśli cała książka to bezustanna akcja i brak jakiejkolwiek chwili wytchnienia, to prawdopodobnie odbiorcy w pewnym momencie przestaną ogarniać. Ale w takim razie jak nie zanudzić czytelnika? I jak dopasować emocjonalne sceny do głównej fabuły?


Na początek zacznij od końca

Bo każda historia ma swój koniec (proszę mi nie spamować w komentarzach Niekończącą się historią oraz Modą na Sukces), a wszystkie wątki i sceny prowadzą właśnie do finału. Jeśli zaczniecie tworzyć rozbudowaną powieść z pierdylionem postaci i ciągłymi zwrotami akcji, to w końcu sami się w tym pogubicie, a jak uznasz, że czas to zakończyć, najprawdopodobniej połowa wątków gdzieś umknie.

W przypadku prostszej opowieści, która aż tak wielu wątków i bohaterów nie ma, można ciągnąć przygody protagonisty i ciągnąć, ale kiedyś i one muszą mieć swój kres, więc trzeba będzie napisać sensowny finał. Jeśli historia zostanie zakończona zbyt nagle i bez dokładnego przemyślenia, to może wyjść scena niespodziewana, niepasująca i dająca czytelnikom uczucie jawnej niesprawiedliwości. Janusz i Grażyna od stu rozdziałów nie mogli się zejść, a tu w ostatniej części zmieściły się ślub, kupno domku na wzgórzu, pies i piątka dzieci. No coś tu chyba nie gra. 

Z drugiej strony, jeśli do początku nie ma jasnego punktu, do którego ma zmierzać historia, wszystko może się poplątać i niepotrzebnie rozwlec. Jak wszystkiego jest za dużo, a końca dalej nie widać (Supernatural, hehe), to spora część czytelników porzuci dzieło ze znużenia. Jak koniec nie rozwiąże wszystkich wątków i nie odpowie na postawione pytania, nie będzie satysfakcjonujący. Jeśli historia, mimo że już dawno mogła mieć finał, zabrnie za daleko, wyjdzie poplątanie z pomieszaniem. No i w końcu, kiedy na samym końcu twórca postanowi wyciąć fanom numer i wrzucić coś całkowicie z czapy oraz nie spełnić obietnic, to tylko zawiedzie oczekiwania, co poskutkuje głośnym "Buuu!" (Dexter, chlip).

Dlatego nim zaczniecie planować o przygodach Janusza i jego podbojach (tych miłosnych też), wymyślcie, jak ma się ta opowieść skończyć, a reszta planu będzie dążyć właśnie do tego punktu.


Rozpisz najważniejsze wydarzenia

Bo nie ma sensu ustalać, co Grażyna zje na śniadanie oraz gdzie pójdzie wieczorem w piątym rozdziale, kiedy oprócz zakończenia nie ma żadnych ustaleń. Mnóstwo początkujących boryka się z problemem rozwinięcia historii - mają początek, mają zakończenie, a nie wiadomo, co upchać w środku, więc leją wodę. Wiem, że Wy też tak macie albo kiedyś mieliście, Pingwiny wiedzą wszystko C:

Co powinno być uznane za takie wydarzenia? To, co popcha główną fabułę do przodu, znacząco wpłynie na życie bohaterów albo rozpocznie/rozwiąże wątek poboczny. Można tu zaliczyć przełom w śledztwie, zdobycie szokujących informacji, pokonanie przeciwnika, wielką bitwę, śmierć ważniejszej postaci, ślub, życiową decyzję, obmyślenie planu, zdobycie sojusznika, spotkanie znaczących postaci... No wszystko, co ma wpływ na historię. Jeśli wycięcie owego wydarzenia zmieni fabułę - mamy do czynienia ze sceną przełomową.

Pingwinowy kurs pisaniaOù les histoires vivent. Découvrez maintenant