W chwili, gdy Taehyng ponownie tego dnia wpadł do mojego pokoju z tą samą rzeczą, postanowiłem go zignorować. Nie chciałem niepotrzebnie złościć młodszego. Tae uważał, że zbyt wiele się uczę. Może miał rację, ale z drugiej strony nigdy nie próbował postawić się w mojej sytuacji. Nie potrafię wydobyć z siebie słowa, więc muszę pokazywać znaki, a nie każdy zna język migowy. Nauka nie szła mi ciężko, lecz wszystkiego musiałem uczyć się na pamięć żeby później płynnie przekazać to, co chcę powiedzieć i nie patrzeć co chwila w kartkę.
Chłopak zaszedł od tyłu mojego krzesła i zajrzał mi przez ramię. Słyszałem jego ciche westchnięcie i wiedziałem, że zaraz zacznie ten temat. Przewróciłem oczami, kiedy z ust młodszego padły następujące słowa.
- Nie powinieneś się tyle uczyć Jimin. Chcesz się nabawić wady wzroku?
Zignorowałem stojącą za mną postać, nadal śledząc kolejne linijki tekstu.
- Jimin hyung - przeciągnął ostatnie słowo i zawisł na mojej szyi szczelnie ją oplatając. - Martwię się, wiesz o tym. Tyle nauki jest niezdrowe, a ty i tak nie masz z nią problemów.
Po raz kolejny przewróciłem oczami, sięgnąłem po kartkę papieru i długopisem napisałem następujące słowa:
"Tae, wiem o tym doskonale, ale postaw się w mojej sytuacji i daj mi spokój".
Podałem chłopakowi wiadomość.
- Nie umiem spojrzeć na to z twojej perspektywy, ale specjalnie dla ciebie uczyłem się migowego, więc czemu piszesz na kartce? - spytał, zmieniając temat.
"Żebyś na bieżąco uczył się poprawnej pisowni :)"
Uśmiechnąłem się na minę Tae, kiedy przeczytał liścik. Wyraz jego twarzy mówił "ty na serio?". Zabawnie wyglądał.
- Jimin! - Rzucił głośniej, tupiąc nogą. - Przestań się tyle uczyć! Chcesz wkrótce nie móc i widzieć?!
Kiedy dotarł do mnie sens słów wypowiedzianych przez mojego przyjaciela, już nie mogłem. Skrzywiłem się, rzuciłem mu pełne złości i żalu spojrzenie. Dobrze wiedział, iż brakuje mi możliwości rozmawiania, a teraz mówi, że będę do tego i ślepy.
Wstałem od biurka i stanąłem na przeciwko młodszego.
- Jimin, wybacz, wiesz, że nie chciałem tego tak powiedzieć... - Zaczął się tłumaczyć.
Wciągnąłem powietrze, wychodząc z pokoju. Potrzebowałem ochłonąć, przewietrzyć się i powstrzymać przed przeklęciem. Nie lubiłem, kiedy się kłóciliśmy bo Tae zwykle nie panował nad tym co mówił i to są tego skutki.
Wyszedłem na parking, a z bluzy wyjąłem kluczyki. Otworzyłem drzwi od mojego samochodu i postanowiłem pojechać w moje ulubione miejsce. Do zacisznego, niedużego parku kilkanaście kilometrów stąd. Wykręciłem i pojechałem odpowiednią drogą.
Byłem przed ostatnim skrzyżowaniem dzielącym mnie od mojego celu. Zauważyłem, że licznik przy światłach wskazuje ostatnie jedenaście sekund i postanowiłem przyspieszyć. Byłem jedyny na swoim pasie, więc nacisnąłem pedał gazu. Zostało siedem, sześć sekund, gdy moje auto z impetem przejechało pod światłami. Nie złamałem przepisów, z czego byłem dumny.
Nie zauważyłem jednak jednego.
Pędząc przez skrzyżowanie nie dostrzegłem stojącego na drodze mojego auta motoru. Maszyna wjechała z dużą siłą w mniejszy pojazd, powodując ogromny huk. Poduszka bezpieczeństwa włączyła się wraz z uderzeniem, a jej siła była tak mocna, że wyrzuciło mnie zza kierownicy. Poturlałem się kilkanaście metrów dalej, a podnosząc głowę dostrzegłem jak mój samochód dachuje nad stojącym już prawie w płomieniach motorem. Dostrzegłem jednak coś jeszcze...czarną czuprynę i męską sylwetkę. Postać została zrzucona ze swojej maszyny i z dużą siłą uderzyła o asfalt. W tej samej chwili wrak samochodu zderzył się z drogą i wybuchł. Ogień sięgnął tej bezbronnej ofiary mojego głupiego zachowania.
Ja mogłem tylko patrzeć jak mój samochód wraz z motorem tego chłopaka stają w płomieniach najpewniej parząc go. Nie potrafiłem się podnieść i pobiec tam, by mu pomóc. Słyszałem krzyki przerażenia oraz syreny. Resztę zdarzenia pamiętam jak przez mgłę.
Obudziłem się na fotelu w jakimś białym pomieszczeniu. Otworzyłem szerzej oczy, by dostrzec przyjaźnie wyglądającą pielęgniarkę. Śledziłem ją wzrokiem, aż podeszła do mnie z przyjaznym wyrazem twarzy oraz butelką wody utlenionej.
- Obudziłeś się, możesz mi powiedzieć jak się nazywasz? - Spytała, odstawiając butelkę na stoliczek i biorąc jakiś notes.
Pokręciłem głową, po czym pokazałem jej znaki znaczące "Park Jimin". Chyba nie zrozumiała, gdyż skrzywiła się niewidocznie i pokazała palcem, że zaraz przyjdzie. Cudownie jest, kiedy nawet w szpitalu nikt się z tobą nie porozumie. Pielęgniarka wyszła, zostawiając uchylone drzwi na korytarz, z którego usłyszałem następujące słowa:
"Dziś w godzinach szczytu doszło do zderzenia się z sobą motocyklisty i auta osobowego. Oba pojazdy są tak zniszczone, że nie jesteśmy na razie w stanie stwierdzić kto jest sprawcą zderzenia. Kierowca motocykla o imieniu Min Yoongi doznał znacznie większych obrażeń, a jego nieprzytomne ciało znaleziono pomiędzy pojazdami. Są doniesienia o jego wylewie i potrzebie transfuzji krwi i szpiku. Wszyscy inni ranni zostali przewiezieni do szpitala."
Zamarłem. Jak mogłem pozwolić na tak poważny wypadek? Nie powinienem w ogóle przyspieszać! Powinienem postawić na pierwszym miejscu bezpieczeństwo, a nie jakiś tam park. Teraz ten Yoongi jest w okropnym stanie, a ja mam jedynie jakieś głębsze zadrapania. Będę musiał dowiedzieć się, gdzie leży i mu pomóc.
Już dwa lata wcześniej zgłosiłem się jako dawca i szpiku i krwi. Szedłem za namówieniami Tae, który miał projekt na swój kierunek i musiał opisać jak odbywają się procedury, a sam się bał. Ja szczerze tchórzyłem bardziej, ale czego się nie robi dla przyjaciela i tej świadomości, że można komuś życie ocalić?
Pielęgniarka wróciła z jakimś mężczyzną, oboje ustali na przeciw mnie. Mężczyzna pokazał rękoma "ma pan nieduże obrażenia i po opatrzeniu może pan pójść. Oczywiście po wcześniejszym podaniu nazwiska".
Skinąłem głową, po czym pokazałem lekarzowi swoje imię w języku migowym. Ten przekazał to pielęgniarce. Skorzystałem z okazji i zaczepiłem mężczyznę, pokazując mu następuje znaki
"Przepraszam, ale czy mógłbym zostać dawcą szpiku dla tego mężczyzny z wypadku? Mam potrzebne papiery".
Lekarz pokazał mi, że musi być zgodność, ale postara się żebym znalazł się na liście. Ulżyło mi, że choć odrobinę będę mógł mu pomóc.
YOU ARE READING
Muto Voce | yoonmin Korekta
FanfictionPark Jimin po kłótni z najbliższym przyjacielem postanawia pojechać do swojego ulubionego parku. Niechcący doprowadza do wypadku, w którym ranny zostaje Yoongi. Jimin próbując zagłuszyć wyrzuty sumienia postanawia pomóc Minowi, jednak jest jeden pro...