1

318 35 70
                                    

POV's Yoongi

Miałem zamiar jechać do Hoseoka pomóc mu w czymś tam, nie pamiętam już w czym. Mówił coś o przeprowadzce, a że ja jestem jego najlepszym przyjacielem to mam mu pomóc. Najchętniej tę wolną sobotę bym przeleżał. W dodatku, że mój motor powinienem oddać na przegląd bo coś gaśnie. To jedyny środek transportu jaki podzielałem. Zawsze jeżdżę sam, a samochodem można z pięć osób wziąć. Motorem dwie, więc akurat ja i Hobi. Nikogo innego nie potrzebowałem jak mojego przyjaciela od szkoły.

Jechałem między autami czekając, aż zmieni się światło. Zrównałem swoją maszynę wraz z innymi autami, kiedy zapaliło się zielone. Podkręciłem gaz, gdyż to skrzyżowanie jest duże, a te światła świecą się może pięć lub siedem sekund? Przejechałem pod nimi i jechałem prosto do Hoseoka. Byłem na przeciw równoległego do mnie skrzyżowania od wschodu, kiedy to mój motor zgasł. Wkurzyłem się wiedząc, że na drugich światłach jest zielone. Odetchnąłem widząc, że jestem sam na jezdni. Schyliłem się do silnika i zastukałem w niego by następnie szybko odpalić maszynę ponownie i odjechać. Nie dane mi to było, bo wraz z moim podniesieniem się coś z wielką siłą uderzyło w bok motoru. Towarzyszył temu taki huk, że mnie ogłuszyło. Spadłem z maszyny mocno uderzając głową o drogę, oraz tym samym tracąc przytomność.


Obudziłem się z ogromnym bólem, niemal paraliżującym. Zaraz podbiegła do mnie pielęgniarka każąca się z powrotem położyć. Opadłem odrobinę za mocno na pościel, wywołując tym ponowny ból. Syknąłem wyginając plecy w łuk jakby to miało coś dać. Czułem jak coś płynnego leci mi  z czoła. Pomyślałem "pewnie pot, jest tu duszno", ale moje przypuszczenia rozwiała przestraszona pielęgniarka z gazą i bandażem w ręce. Natychmiast przycisnęła mi materiał do czoła, a ja poczułem szczypiący ból. Przekląłem pod nosem. Chwilę później przyszedł lekarz trzymający jakieś papiery. Wyraz jego twarzy nie mówił nic, a pielęgniarka natychmiastowo zrobiła mu miejsce przy moim łóżku. Ten usiadł na stołku, przeczytał coś i wzrokiem wrócił na moją osobę. Posłałem mu pytające spojrzenie.

- Pamięta pan coś z wypadku? - Spytał. Głos miał niski, spokojny.

- Chcę wiedzieć co mi jest i kiedy mogę wyjść - odparłem stanowczo na tyle, ile mogłem.

- Wszystko zaraz panu powiem, ale najpierw proszę powiedzieć czy pan coś pamięta. Może coś związanego z tym, która strona zawiniła?

- Jak to jaka strona? Ja nawet nie wiem co we mnie wjechało! - uniosłem głos czego pożałowałem, gdyż ból wrócił.

- Proszę leżeć spokojnie, leki powinny zacząć za chwilę działać. - Uspokajał mnie. - Co pan pamięta?

- Tylko tyle, że jechałem do przyjaciela! Gdzie on jest!? Na pewno wie już o wypadku. - Zacząłem się unosić. Nie zamierzałem mówić im, więcej póki nie zobaczę Hobiego. - Gdzie jest?

- Jeśli to ten pan z różowymi włosami to czeka na korytarzu. Proszę najpierw powiedzieć mi to, o co proszę! - Lekarz uniósł lekko głos.

- Niech go pan wpierw tu zaprosi. Nie powiem nic, póki on nie będzie tu i nie usiądzie obok mnie. - Założyłem ramiona piersi.

- Oh - westchnął - no dobrze. Heshi, proszę zaprosić pana do sali.

Kobieta skinęła głową po czym odwróciła się i wyszła z sali. Mogłem słyszeć ten zadowolony głos chłopaka, a zarazem jakiś taki...odciążony? Na pewno mu ulżyło słysząc, że może wejść oraz, że w ogóle żyję. Po chwili dostrzegłem różowy łeb mojego przyjaciela i powiem szczerze - ulżyło mi widząc jego twarz. Wskazałem mu wzrokiem miejsce na drugim brzegu mojego łóżka. Hobi usiadł, spojrzał się na mnie to na doktora.

Muto Voce | yoonmin KorektaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ