2

227 34 16
                                    


PROV's Jimin

Kiedy wyszedłem od tej pielęgniarki dochodziła osiemnasta. Założyłem swoją bluzę, a zapiski co do pielęgnacji ran schowałem w kieszeń. Ciekaw byłem czy jest tu Tae. Może już ochłoną? Moja złość zniknęła całkowicie. Oby jego również bo nie chciałem wracać do mieszkania wiedząc, że przyjaciel jest na mnie obrażony.

Lekarz mówił mi, że jestem na liście i jest duże prawdopodobieństwo, że będę mógł pomóc Yoongiemu. Postanowiłem sobie, że zrobię praktycznie wszystko by pomóc chłopakowi. Kto wie, może mi się kiedyś odwdzięczy? Nie, żebym na coś liczył.

Wyszedłem z korytarza na przedsionek szpitala, gdzie dostrzegłem kasztanowe włosy Tae. Ucieszyłem się, ale widząc stan emocjonalny mojego przyjaciela od razu zmieniłem zdanie. Chłopak twarz schowaną miał w dłoniach, a łokcie oparte o kolana. Siedział w bezruchu co mnie bardzo zaniepokoiło. Podszedłem szybkim krokiem i złapałem przyjaciela za ramię. Ten podniósł głowę, a widząc, że mam zadrapania i siniaki lekko się uśmiechnął. Widać było, że cieszy się, iż nie ma złamania. Złapał mnie za dłoń, wstał i mocno przytulił. Objąłem talię Tae widząc, że on naprawdę się martwił i żałował tego co mówił. Staliśmy tak chwilę, a gdy chciałem się odsunąć chłopak objął mnie jeszcze mocniej.

- Oh Jimienie, jak mogłeś być tak głupi? - Wyszeptał. - Przecież wiem, że to ty wjechałeś w tego chłopaka.

Odpowiedziała mu cisza.

- Siedzę tu chyba godzinę. Nikt nie chciał mi powiedzieć co się stało i czy nie masz nic złamanego. - Zaczął mówić nadal mnie obejmując. - Chcesz być dawcą dla tego chłopaka?

Drgnąłem na słowa przyjaciela. Skąd on mógł to wiedzieć? Czyżby czytał mi w myślach? Nie, pewnie wie jak bardzo czuję się zobowiązany pomóc ofierze mojego głupiego czynu. Jestem dosyć wrażliwy na takie rzeczy. Jeśli komuś dzieje się krzywda to chcę mu pomóc, a zwłaszcza jeśli to ja zawiniłem. Odsunąłem się od chłopaka i z lekkim uśmiechem pokazałem mu znaki

"Chcę oddać mu szpik, chcę chociaż tyle dla niego zrobić".

- A wiesz, że jesteś ty i jeszcze jakiś Jeon na liście? Słyszałem jak pielęgniarki plotkowały. - Pochwalił się, kiedy wychodziliśmy na parking do samochodu młodszego. - I podobno ten Yoongi jest przystojny.

Zaśmiałem się. Aż tyle można dowiedzieć się od pielęgniarek? Zabawne, a ja nie liczę na żadną głębszą znajomość. Pewnie nawet go nie spotkam.

- Jimin hyung - zaczął młodszy. - Chcę spróbować cię zrozumieć. Od jutra nie będę się odzywał. Tylko język migowy!

Kąciki moich ust mimowolnie uniosły się ku górze. Tae temu nie podoła, on uwielbia mówić. Poza tym chyba będę czuł jakąś pustkę nie słysząc jego niskiego głosu. Będzie cisza, taka trochę niezręczna...


Całą drogę ze szpitala do mieszkania Tae nawijał o tym jakich uroczych chłopców widział w telewizji i myśli czy kiedyś znajdzie sobie takiego. To urocze tak patrzeć nad roześmianym Tae, któremu marzy się chłopak jak z telewizji. Ja chcę po prostu żeby mnie kochał.

Wróciliśmy kilkanaście minut później. Od razu Tae zajął łazienkę, a ja poszedłem do pokoju. Spojrzałem na leżące na moim biurku książki. Westchnąłem zamykając je i kładąc w idealnym porządku na półkę. Tae akurat wybiegł z łazienki do swojego pokoju, chyba nie wziął koszulki do spania. W każdym razie chwilę później do moich uszu dobiegł huk drzwi łazienkowych.

Sam położyłem się na swoim łóżku zamykając oczy. Cały czas myślałem o chłopaku z wypadku. Nie potrafiłem odgonić od siebie myśli, że on może umrzeć, wykrwawić się...doznał wstrząsu mózgu. Westchnąłem głośno i przekręciłem się na bok. Nie widziałem go, a tyle o nim myślę. Co jeśli jego obrażenia są krytyczne? Nie chcę mieć nikogo na sumieniu...pójdę za to do więzienia jeśli mnie pozwie. Ba, na pewno to zrobi. Nie chcę tam siedzieć! Nie mogę mu też powiedzieć, że to ja, przynajmniej dopóki mnie trochę nie polubi. Tylko ja przecież nie chcę żadnej znajomości! Ugh, już sam się gubię w tym co mówię. Mam nadzieję, że niebawem powiedzą, który z nas będzie mógł oddać mu szpik. Chociaż nawet z dużą zgodnością ten szpik może się nie przyjąć!


PROV's Yoongi

Pielęgniarka przyniosła mi jakąś breję mówiąc, że to moja kolacja i życzy mi smacznego. Nie wyglądała na taką, którą obchodzi co pacjent dostarcza organizmowi. W takim czymś nie może być smaku!

- Niech cię szlag trafi, głupie jedzenie. - Mruknąłem do siebie. - Chyba wolę głodówkę.

Odsunąłem od siebie tackę, którą spróbowałem odstawić na stoliczek obok mojego łóżka. Niestety, nadal wszystko bardzo mnie bolało i nie mogłem robić tak banalnych rzeczy. W dodatku to coś w mojej misce strasznie podjeżdżało mlekiem i czymś niedobrym. Sam jednak tego się nie pozbędę, a ręki dłużej jak parę sekund w powietrzu nie potrafię utrzymać. Pozostało mi czekać, aż łaskawa pani przybędzie tu z powrotem.

Położyłem się próbując nie myśleć o dokuczliwym bólu głowy. Doktorek mówił, że mogą wystąpić, ale nie sądziłem, że pomimo leków nadal będą tak mocne. Złapałem się za głowę i zamknąłem oczy. Głowa mi pulsowała oraz czułem jakbym się kręcił. Zacząłem się pocić, a ból narastał z każdą chwilą. Nie byłem w stanie wydać z siebie najżałośniejszego dźwięku nie mówiąc o wciśnięciu guzika. Skuliłem się na ile mogłem, czułem jak cały świat wiruje, ale nadal nie uchyliłem powiek.

Oh Yoongi, a co jeśli przeszczep się nie przyjmie?

Wciągnąłem gwałtownie powietrze, co to było? Czy mam już omamy? Skąd myśl, że operacja się nie uda?

Biedny, nie był niczemu winien...


Ponownie usłyszałem ten głos. Czułem jakby moja głowa miała zaraz wybuchnąć, a jedyne co udało mi się z siebie wydobyć to cichy pisk. Skąd biorą się te słowa i dlaczego ja je słyszę?!

Ból był nie do opisania, pociłem się jakbym był na pustyni, zaschło mi w gardle jakby nie pił trzy dni, a moim ciałem coś rzuciło. Coś silnego zmusiło moje ciało do uniesienia się i ponownego uderzenia z impetem w łóżko wywołując ból. Oddychałem ciężko nie wiedząc co się dzieje i dlaczego. Skąd we mnie tyle siły? Co mną rzuciło?

On jest tylko ofiarą...

Kolejny wstrząs opanował moje ciało, a potworny ból przeszył mnie od środka. Miałem ochotę krzyknąć, ale byłem za słaby. Chciałem wcisnąć guzik, lecz ataki mi nie pozwalały. Byłem wobec samego siebie bezsilny. Nie docierała do mnie rzeczywistość, w której się znajdywałem. Nawet wtedy, gdy do mojej sali wpadła przerażona pielęgniarka, a za nią kolejna, aż w końcu przybył doktor.

Nie miałem już siły. Kolejne wstrząsy moim ciałem wykańczały mnie coraz bardziej. Nie wiem co by było w takiej chwili lepsze - próbowanie walczyć czy porzucenie tego.

Yoongi...

Znowu ten głos. Ten cholerny głos. Pieprzone fale dźwiękowe, które w jakiś sposób zmuszały moje ciało do wstrząsów! Albo to był atak...? Moje ciało i umysł były okropnie wykończone, a mózg odmawiał posłuszeństwa. Coraz słabiej odbierałem to co się działo wokół.

Dostrzegłem doktora z jakimiś dwoma metalowymi kwadratami przymocowanymi do jego dłoni. Pocierał nimi o siebie co chwila wskazując na mnie, a to na urządzenia. Krzyknął coś do stojącego obok pielęgniarza, a ten skinął mu głową. Usta doktora ruszyły się na kształt słów "wstrząs!". W jednej chwili poczułem zimne metalowe kwadraty na swoim ciele, a mini sekundę potem nieznaną mi energię przepływającą moje ciało. Próbującą pobudzić moje serce do pracy. Nie udało się. Nadal nie potrafiłem odebrać nic ze świata zewnętrznego. Czułem się jakbym był zamknięty w klatce, w samym sobie bez możliwości ucieczki czy jakiejkolwiek próby proszenia o pomoc. Kolejna fala prądu przeszyła moje żyły, a ja czułem jakbym w środku próbował się ruszyć. Wstać i pokazać, że żyję. Doktor po raz kolejny spróbował uderzyć mnie prądem. Tym razem poczułem jak wraca do mnie energia. Ja, tam w środku podniosłem się i zacząłem wymachiwać rękoma pokazując, że jestem i  nigdzie się nie wybieram.

Otworzyłem leniwie oczy czując ból wszechogarniający każdą moją część ciała. Byłem mokry od potu, a wokół mnie stał personel. Przekręciłem powoli i z wielkim wysiłkiem głowę w stronę lekarza.

Posłałem mu najsłabszy, ale najszczerszy z moich uśmiechów.


***

podoba wam się póki co? <3


Muto Voce | yoonmin Korektaحيث تعيش القصص. اكتشف الآن