Pięć

9.5K 282 9
                                    

Napotykam niebieskie tęczówki na swojej drodze, ale szybko odrywam od nich wzrok by się w nich nie zatopić.

- No co ty nie powiesz. - odpowiadam będąc już odwrócona do mężczyzny tyłem.

- Do zobaczenia na kolacji. - mówi i odchodzi.

Na te słowa ze skupiałam. Czy naprawdę ona też będzie na tej kolacji? Kim on w ogóle jest dla pana Williamsa?

Wzięłam wino polecone przez bruneta i poszłam do kasy. Na moje nieszczęście pech chciał by stanął za mną w kolejce do kasy, która nie była, aż tak krótka.

- O znów się widzimy. - słyszę z jego ust.

- Przypadek? - pytam.

- Nie sądzę. - odpowiadamy w tym samym czasie przez co oboje wybuchamy cichym śmiechem.

- O zapomniałbym. - mówi na tyle, żebym usłyszała i sięga ręką po paczkę prezerwatyw.

Patrzę na niego z niedowidzeniem w oczach, a ten uważnie mi się przygląda.

- Ja nie planuje w tym wieku jeszcze zostać tatusiem. - uśmiecha się. - Dziewczyny w naszym wieku to puszczalskie dziunię, że tak szybko dały się przelecieć i do tego zapłodnić. - mówi, a uśmiech mu nie schodzi z twarzy.

Po usłyszeniu tych słów coś we mnie pękło. Czyli w jego oczach jestem dziwką. Dobrze wiedzieć, że nigdy go nie polubie. Jakie szczęście, że akurat teraz była moja kolej. Szybko zapłaciłam kartką i wyszłam z marketu.

Wychodząc czułam łzy w oczach. Jeszcze czegoś gorszego nie słyszałam. To, że mojego życie się nie układa rozumiem, ale żebym miała, aż tak pod górkę.

Wyjechałam z miejsca, na którym stałam i odjechałam z piskiem opon. Widziałam jak Alan czy jak mu tam było wychodzi se sklepu. Z chęcią bym go zbiła za to co przez te kilka godzin mi zrobił.

***

Po wejściu do aparatów od razu wskoczyłam do wanny. Siedziałam tak około godziny, a następnie wyszłam i wytarłam starannie swoje ciało. Ubrałam przygotowaną czarną bieliznę i poszłam do garderoby wybrać jakieś ciuchy odpowiednie na kolację.

Wybrałam czarną sukienkę z rozkoszowanym dołem i tiulem. Stanęłam przed lustrem i muszę przyznać, że wyglądam naprawdę nieźle. Usiadłam do toaletki i lekko się pomalowałam. Teraz jest zajebiście.

Poszłam do kuchni napić się wody, gdy mój telefon zawibrował i wydał z siebie dźwięk. Na wyświetlacz pojawił się Leon, więc szybko odebrałam.

- Tak? - pytam.

- Kate mamy mały problem. - mówi załamanym głosem.

- Coś się stało? - pytam trochę zdenerwowana.

- Mała ma gorączkę. Możesz przyjechać?

- Zaraz będę. - szybko odpowiadam i rozłączam się.

Już nawet się nie przebierałam. Teraz liczyła się tylko moja mała kruszynka Li. Wyszłam z dużego budynku i wsiadłam do samochodu. Będąc w połowie drogi do apartamentu Leona wpisałam numer szefa i zadzwoniłam.

- Ta? - dobiegł mnie głos starszego mężczyzny w słuchawce.

- Ja przepraszam, ale nie mogę dziś przyjść na kolację. Sprawy rodzinne. - informuje.

- No dobrze to omówimy to kiedy indziej. Mam nadzieję, że wszystko dobrze? - dopytuje.

- Tak. - odpowiadam krótko.

- To do zobaczenia w poniedziałek w pracy.

Wymieniliśmy jeszcze kilka słów i się rozłączyłam. Muszę przyznać, że mój szef się o mnie martwi co chyba nie powinno wogule go interesować. Ważne, że jeszcze nie straciłam tej pracy przez ten wybryk z kawą.

Mała Księżniczka [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now