Dwadzieścia dwa

7.7K 242 2
                                    

Maraton 6/10

Tydzień później:

Od wyjścia z apartamentu Leona nie mamy że sobą żadnego kontaktu. Z Mariką też się nie kontaktowałam, więc można powiedzieć, że zostałam sama z Lili. W praczy jestem nie obecna. Ciągle myślę o tym czy powiedzieć Alanowie o ciąży, ale wyraźnie powiedział, że nie chce dzieci i jeszcze ta tabletka. Już nigdy więcej nie idę na żadną imprezę w życiu. No chyba, że bez alkoholu.

Dziś czwartek i zaraz mam przerwę na lunch. Dziś próbowałam się skupić, ale prawda jest taka, że tęsknię z Leonem, a Li czuję jego brak. Rozumiem, że nie chce mnie znać, ale jak ja mam to wytłumaczyć rocznemu dziecku?

Drzwi od gabinetu mojego szefa się otworzyły, a w nich stanął brunet. Spojrzał na mnie i wymieniliśmy sobie spojrzenia.

- Zrobiłaś już wszystko? - zapytał i obszedł moje biurko stając za mną.

- Prawie. - odpowiedziałam i wróciłam do pracy.

Mężczyzna stał za mną i wpatrywał się w to co robię. Każdy mój ruch był przez niego monitorowany.

- Czy mógłby pan mi nie przeszkadzać. - powiedziała podkreślając słowo pan i odwróciłam się w jego stronę.

- Myślałem, że jesteśmy na ty. - odparł. - Poza tym to ja tu rządzę i muszę wiedzieć co moi pracownicy robią w czasie pracy.

- Rozumiem, ale trochę mnie to rozprasza. - wróciłam do wcześniejszej pracy.

- Wyślij mi to, bo gdy patrzę jak to wszystko robisz to coś czuję, że tak szybko tego nie dostanę. - powiedział i poszedł do swojego biura.

Nie odezwałam się już ani słowem, a wróciłam do wpisywania już ostatnich potrzebnych informacji. Jest to moja praca i muszę ją wykonać po swojemu.

***

Po piętnastu minutach w końcu wysłałam szefowi plik, a drzwi gwałtownie się otworzyły.

- Czy ty nie rozumiesz słowa wyślij? - podkreślił ostatni wyraz.

- Przecież wysłałam. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Kochaniutka jeśli tak będziesz grać to szybciej wylecisz niż dostaniesz podwyżkę. - powiedział z kpią. - To, że Cię wyruchałem nie znaczy, że będziesz inaczej tu traktowana. - powiedział, gdy zobaczył, że blondyna z piętra niżej przechodzi.

Zrobił to specjalnie dobrze wie, że ona jest plotkarą. Wystarczy, że Dominika coś usłyszy, a już cała firma o tym huczy. Nie jestem tu lubiana, a teraz.

- Ale... - zaczęłam i zamknęłam na dłuższą chwilę oczy, ale nie mogłam dokończyć.

- Nie obchodzą mnie twoje usprawiedliwienia. - wtrącił się. - Masz robić to co Ci mówię, a nie to co panience się za chcę. - wrócił do biura nie zamykając drzwi.

- Do łóżka też mam z Tobą iść? - zapytałam tak, żeby nie usłyszał.

- Słyszałem! - powiedział podniesionym tonem. - Jeszcze jedno słowo, a wyrzucę Cię. Nie potrzebna mi taka sekretarka. - powiedział i mnie wyminął idąc w stronę windy.

Czasem nie myślę nad tym co mówię, ale nie dam się tak poprostu obrażać.

***

Po skończonej pracy opuściłam wieżowiec, ale widziałam dziwne spojrzenia ludzi na sobie. Alan się już nie pojawił w pracy, a mi się udało skończyć wszystko i przejrzałam papiery na jutro.

- Jak się spało z szefem? - zapytała jakaś brunetka młodszą o trochę odemnie.

- Zajebiście wiesz? - odpowiedziałam i wsiadłam do samochodu po czym odjechałam.

***

Weszłam do domu, a w progu dorwała mnie opiekunka Lili.

- Ciii.. - powiedziała z palcem na ustach. - Mała właśnie zasnęła. - poinformowała i spojrzała na mnie. - Coś się stało? - zapytała.

- Nie, nie. - zaprzeczyłam i ściągnęłam buty.

- Na pewno? Przecież widzę, że płakałaś. - tak jestem z opiekunką Lili na ty, żeby nie było niedomówień.

- Życie mi się sypie powiedziałam. - a z moich oczu wypłynęły słone łzy.

- wiesz, że możesz mi się zawsze wygadać?

- Wiem. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.

- Chodź zagotuje wodę na herbatę i mi wszystko powiesz. Czasem lepiej jest się wygadać. - uśmiechnęłam się.

Usiadłam z kobietą na kanapie w salonie i czekałam, aż zacznie rozmowie. Trudno jest mi nawiązać z kimś kontakt, a co dopiero się zwierzyć.

- Więc opowiadaj co się dzieje. - zaczęła.

- Pokłóciliśmy się z Leonem. Okazało się, że jest bezpłodny. - zaczęłam i się zatrzymałam.

- I nie chce Cię znać, bo myślał, że Lili jest jego biologiczną córką?

- Dokładnie. W pracy nie dogaduje się z szefem i mogę zostać wyrzucona.

- Szef się zmienił? - zapytała, a ja pokiwałam twierdząco głową. - Znam rodzinę Williams. Alan przejął firmę po ojcu, ale z tego co wiem to zły mężczyzna. Od dziecka był trudnym chłopcem. - powiedziała co mnie zdziwiło.

- To znaczy? - zapytałam zainteresowana.

- Imprezował, palił, pił, a czasem nawet zdarzało się, że brał niewiadomo co. - powiedziała na co ja otworzyłam szeroko oczy.

- Wygląda na porządną osobę.

- Po śmierci prababci próbował się zmienił, ale z tego co wiem nie za bardzo mu się to udało. Była naprawdę cudowną kobietą i nie raz prosiła prawnika o zmianę swojego zachowania. - powiedziała ze łzami w oczach.

- Nie chcę być ciekawska, ale...

- Źle się poczuła i trafiła do szpitala. Alan przyszedł w odwiedziny. - zaczęła. - Była moją sąsiadką, więc znam go od dziecka. Stałam w framudze drzwi i wszystko odberwowałam. - skończyła swoją przemowę, a mi zrobiło się niedobrze i poleciałam do łazienki.

Ugh.. te mdłości.

- Na twoim miejscu zrobiłabym test ciążowy. - kobieta się do mnie uśmiechnęła, gdy zamknęłam drzwi od łazienki.

- Nie muszę, bo niestety jestem w ciąży. - powiedziałam smutno.

- Nie chcę być wścibska, więc nie będę pytać kogo, bo to twoja sprawa. Do zobaczenia jutro. - powiedział i wyszła.

***

Jesteście ciekawi czemu
Alan się zmienił?
Zostaw gwiazdkę ⭐😉

Mała Księżniczka [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now