Epilog I

8.8K 222 7
                                    

Kilka dni później:

Kate:

Dziś obudziła mnie Lili. Od rana płakała, a ja nie wiedziałam co z nią jest. Przywykłam już do domu Alana i do tych klimatów, ale nie mogę się przyzwyczaić spać sama w łóżku. Czasem mam straszne sny, ale nie mam się do kogo przytulić. Obok mnie pustka. Leon na szczęście nie próbował się ze mną skontaktować i jak na razie mam nadzieję, że tak zostanie.

- Już cichutko kochanie. - powiedziałam do dziewczynki i podałam jej butelkę z herbatą, której nie chciała, ale w końcu zaczęła pić.

Z ciekawości przyłożyłam swoją dłoń do jej czoła, które było rozpalone. Od razu się coś we mnie zagotowało i pierwsze co zrobiłam do zadzwoniła do Alana, który po niedługiej chcieli odebrał.

- Alan proszę przyjedź do domu Lili jest rozpalona.

- Już jadę. - powiedział po czym się rozłączył.

***

Od godziny siedzę z Alanem w poczekalni szpitalnej i czekamy na informacje o zdrowiu Lili. Gdy tylko pojawiały się na oddziale lekarze w momencie zabrali się z potrzebne badania i podali różne lekarstwa na zbicie gorączki.

- Państwo Williams? - zapytał męski głos nade mną.

- Tak. - odpowiedział Alan i wstał na wyprostowane nogi.

- Państwa córka leży w sali numer piętnaście. - poinformował.

- Wszystko już z nią dobrze? - zapytałam zmartwiona jej wcześniejszym stanem.

- Gorączka spadła, a wszystkie wszelkie wyniki badań będą państwu przekazywane na bieżąco.

- Możemy do niej iść? - zapytał Alan.

- Oczywiście. - powiedział i odszedł.

Spojrzałam na bruneta, a on na mnie i w jednej chwili znaleźliśmy się na odpowiedniej sali. W pomieszczeniu na ścianach były przeróżne narysowane postacie z bajek, a w szpitalnym łóżeczku leżała Lili. Była to izolatka, więc nikt inny nie miał prawa wstępu na tą salę. Stanęłam przy łóżeczku i popatrzałam na śpiącą dziewczynkę.

- Boję się. - powiedziałam ocierając łzy.

- Będzie dobrze. - powiedział Alan i mnie objął przybliżając do swojej klatki piersiowej, w którą wylałam wszystkie łzy.

Cztery miesięcy później:

Mój kontakt z Alanem się zmienił. Zbliżyliśmy się do siebie i nawet już śpimy razem w jego sypialni. Mój brzuch jest już w kształcie piłki, która z dnia na dzień staje się coraz większa, a ja już mam problem z wykonywaniem codziennych czynności. Alan przez najbliższy czas codziennie, gdy tylko wychodzi do pracy zawozi małą do swoich rodziców, który stwierdzili, że ich wnuczka nie może być wychowywana przez obcą kobietę. Bywały różne przypadki na świecie, gdy to opiekunka zgubiła dziecko na spacerze czy uprowadziła, więc mieli dużo powodów by stwierdzić, że to oni są najlepszą opieką dla małej do rozwiązania ciąży.

Dziś mija ósmy miesiąc mojej ciąży. Na popołudnie jestem zapisana na wizytę, na którą pojedzie ze mną Alan, który nie może doczekać się by poznać płeć dziecka. Jest to jego pierwsza wizyta ze mną, więc nie wie jak to jest, a zdecydowałam, że płci dowie się nie ode mnie, a od mojej lekarki.

- Kochanie nie denerwuj się tak. - powiedziałam i położyłam swoją dłoń na jego udzie. - Uwierz mi, że to nie jest takie straszne. - zaśmiałam się, ale brunet miał tak zaciśnięte ręce na kierownicy jakby miał mnie zawieźć na mój własny pogrzeb.

- To moja pierwsza wizyta. - odpowiedział. - Przyznaj, że sama tak się zachowywałaś przed pierwszą wizytą. - dodał i spojrzał na mnie.

- Uwierz mi, że było gorzej. - zaśmiałam się.

Po chwili byliśmy już pod budynkiem. Brunet zaparkował na pobliskimi parkingu i wysiedliśmy oboje z samochodu. Szłam w kierunku wyjścia do środka, a Alan dotrzymał mi kroku, a następnie złączył nasze ręce. W tak krótkim czasie zdążyłam całkiem zmienić uczucia do niego. Ja chyba zaczynam go kochać...

Weszliśmy do środka i zajęliśmy wolne miejsca w poczekalni, cały czas trzymając się za ręce jak para nastolatków.

- Jak myślisz będzie chłopczyk czy dziewczynką? - zapytał i spojrzał na mnie.

- Dziewczynka. - posłałam mu uśmiech.

- A ja myślę, że chłopiec. - zmarszczył brwi.

- Może jakiś zakład? - zapytałam poruszając śmiesznie brwiami.

- Okey. - odpowiedział. - O co?

- Jeśli będzie dziewczynka wracam do firmy. - posłałam mu triumfalny uśmiech.

- I tak więc, że będzie chłopiec, więc... - nie dokończył, bo przerwała mu pani ginekolog.

- Kate Ross.

- Idziesz? - wstałam z krzesła i zapytałam.

- Jasne. - wstał i razem weszliśmy do gabinetu.

- Dzień dobry. - przywitałam się z kobietą.

- Dzień dobry. - usłyszałam za sobą zestresowany głos Alana.

- Dzień dobry. Proszę się położyć. - powiedziała, a ja wykonałam polecenie.

- Tata? - zapytała i wylała na mój brzuch maź.

- Tak. - odpowiedziałam.

- Nie ma co się stresować wszystko jest dobrze. - powiedziała do bruneta i załączyła urządzenie.

- Aż tak bardzo widać? - zdziwił się.

- Każdy przyszły tata, który tu przychodzi przechodzi przez to co pan, tylko nie liczni się nie stresują. - odpowiedziała i zaczęła jeździć urządzeniem po mazi, a na monitorze ukazał się obraz. - Z dzieckiem wszystko dobrze. - dodała po chwili. - Chcecie posłuchać bicia serca? - zapytała, a my razem potwierdziliśmy kiwnięciem głowy.

Po chwili rozbrzmiał dźwięk, przez który łzy same sunęły się do oczu, nawet u Alana zobaczyłam spływająca łzę na policzku.

- Chcecie poznać płeć czy wolicie poczekać do porodu? - zadała pytanie, które mi już kilka razy zadawała.

Popatrzałam na Alana, z którym wymieniłam kontakt wzrokowy, a po chwili powiedzieliśmy jednoczenie.

- Tak. - odpowiedziałam.

- Poczekamy do porodu. - oznajmił brunet i posłał mi uśmiech.

***

To już epilog...😔
Już niedługo pojawi się epilog II ❤️

Mała Księżniczka [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now