Dwadzieścia siedem

7.6K 212 4
                                    

Zatrzymaliśmy się pod domem rodziców Leona, raczej willą. Od pierwszego naszego spotkania nie przepadali za mną i tak zostało do dziś. Lili uważają za swoją wnuczkę, ale nie zachowują się jak na dziadków przystało. Jakby się dowiedzieli, że to nie ich wnuczka co jest pewnie skakali by ze szczęścia i od razu zaczęli szukali swojemu synowi żony, a sobie synowej.

Wysiadłam z samochodu, a Leon wziął wózek i przełożył małą do niego. Zadzwoniłam dzwonkiem, a drzwi się otworzyły. Stała w nich matka Leona.

- Już przyjechaliście. - powiedziała od niechcenia i wpuściła nas do środka.

Przekraczając dziś próg tego domu wiedziałam, że bez kłótni się nie obejdzie. Na stole była już naszykowana kolacja. Ojca Leona jeszcze nie zauważyłam, więc pewnie siedzi w swoim gabinecie. Niby przekazał firmę synu, a jednak pilnuje wszystkiego jakby to on był szefem.

Dlaczego mnie nie akceptują? Po pierwsze nie pochodzę z bogatej rodziny i jak to oni twierdzą ciągnę Leona na kasę, a ten powodu zalicza się do tego dlaczego z nim nie mieszkam, bo wtedy by już było tylko jedno słyszane, że jestem z Lili na jego utrzymaniu. Drugim powodem jest moja praca. Można powiedzieć, że pracuje dla konkurencji ich rodziny. Firma Leona to konkurencja firmy, w której ja pracuję.

Wózek z Lili został w salonie, a my poszliśmy się przywitać z moim przyszłym "teściem" jeśli wogule kiedykolwiek dojdzie do naszego ślubu. Mężczyzna wszedł do jadalnii.

- Dobry wieczór. - powiedziałam cicho.

- Część Kate. - podszedł do mnie i objął.

Co to się stało, że taki miły? Zawsze było zwykle "dzień dobry" i tyle.

Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść przygotowany posiłek. Matka Leona cały czas mnie obserwowała. Czy ja coś zrobiłam? Unikałam jej wzroku i wsłuchiwałam się w rozmowę bruneta z ojcem.

- Leon możesz mi wytłumaczyć co się z Tobą działo przez ostatnie dni? - zapytała kobieta.

- W zasadzie to już nic ważnego. - odpowiedział matce.

- Ale ja jednak chciałbym wiedzieć co się dzieje w życiu mojego syna.

- Mamo to naprawdę nic ważnego, ale mamy wam z Kate coś do powiedzenia. - zaczął i położył rękę na moim udzie, a ja na niego spojrzałam.

- Rozstajecie się? - wyskoczyła kobieta.

- Mamooo.. - zawył znudzony.

- No co? - wzruszyła ramionami.

- Zostaniecie dziadkami. - powiedział na co babcia Lili wypuściła szklankę, która wylądowała potrzaskana na podłodze.

- Wy żartujecie? - zaśmiała się. - Dość, że pracujesz w firmie, dla której jesteśmy konkurencją to jeszcze nie umiesz wsiąść tabletek antykoncepcyjnych. - warknąła w moim kierunku.

- Mamo! - usłyszałam Leona i wybiegłam z domu.

Po moich policzkach spływały słone łzy. Nienawidzę tej kobiety. Prędzej umrę niż prze krocze znów próg tego domu. Poszłam przed siebie do parku niedaleko. Usiadłam na pierwszej wolnej ławce i spojrzałam na moje buty.

Może ona ma racje. Kim ja niby jestem tak naprawdę? Nikim. Jakby dowiedziała się, że to nie są dzieci Leona to wyśmiała by mnie i zniszczyła.

Leon:

- Czy ty musisz być dla niej taka? - zapytałem po zatrzaśnięciu się drzwi za brunetką.

- Jeszcze trzaska drzwiami! Nie wychowany bachor!

- Koniec tego. Od dziś nie masz syna! - postawiłem się i wyszłem z Lili z domu.

Skoro ona nie akceptuje Kate to ja nie będę jej synem. Nie będzie mi życia układać.

Poszedłem z Lili do parku, gdzie powinna być brunetka. Jak to dziecko ma dobrze, że nie musi słuchać tego wszystkiego. Zobaczyłem na ławce moją Kate i od razu do niej się do siadłem.

- Kochanie nie płacz. - powiedziałem i ją przytuliłem.

- Łatwo ci mówić. - powiedziała przez szloch.

- Jeśli ona Cię nie zaakceptuję to mnie nie zobaczy.

- A może ja powinna zniknąć z twojego życia.

- Nawet tak nie mów.

- Co ja Ci niby dam?

- Pokazałaś mi co to miłość i dałaś Lili, a następny będzie ten szkrab w twoim brzuchu. Spójrz na mnie. - powiedziałem, a ona na mnie spojrzała. - Nikt nie będzie mi mówić kogo mam kochać. Kocham Ciebie i kogo innego zapamiętaj. - powiedziałem i złączyłem nasze usta.

Mała Księżniczka [ZAKOŃCZONE]Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin