Trzydzieści sześć

7.2K 210 0
                                    

Maraton 3/4

Kate:

- Co? Gdzie? - nie dowierzałam w to co słyszę.

- Do Grecji.

- Ja mam pracę. - uprzedziłam.

- Mówiłem Ci już kilkakrotnie, że nie musisz pracować.

- Leon możesz jechać ze znajomymi. Ja mam obowiązki.

- Na dwa tygodnie możesz wziąć wolne.

- No tak, ale... - zatrzymałam się.

- Ale wolisz być blisko szefa? - zapytał z wyprzedzeniem.

- Nie!!! - zaprzeczyłam. - To kiedy jedziemy? - zapytałam niechcąc się już kłócić i posłałam mu wymuszony uśmiech.

- Jutro rano. - chłopak się uśmiechnął i podszedł do mnie obejmując w biodrach, załączając nasze usta.

~~~

Przez cały wczorajszy wieczór pakowałam się na dwutygodniowy wyjazd. Zdziwiłam się trochę, że wszystko tak szybko. I dlaczego dowiedziałam się tak późno. Wyjazd mamy na równą ósmą, a przed siódmą stwierdziłam, że jeszcze muszę jechać do firmy.

Leon zatrzymał się pod firmą i razem z Lili zostali w aucie, a ja poszłam w stronę drzwi wejściowych. Była za pięć siódma, a w firmie można było zobaczyć kilka osób. Wjechałam windą na moje piętro i wyszłam z pomieszczenia. Minęłam moje biurko kierując się do drzwi od gabinetu Williamsa. Zapukałam, ale odpowiedziała mi kompletna cisza. W sumie co się dziwić mój szefa nie zawsze przychodzi tak wcześniej do firmy. Zamknęłam drzwi i poszłam do swojego biurka. Zajęłam moje miejsce pisząc na monitorze komputera email do szefa.

Do Alana Williams
Dzień dobry. Przepraszam, że nie uprzedziłam wcześniej, ale wypadło mi to tak nagle. Wyjeżdżam na dwa tygodnie. Rozumiem jeśli będziesz chciał mnie zwolnić.

Kate Ross

Napisałam i wysłałam. Wyłączyłam urządzenie, wstając z krzesła. To może być mój ostatni dzień w tej firmie, ale nie mam wyjścia. Leon jest dla mnie ważny tak samo jak Lili. Nacisnęłam przycisk czekając na windę i odwróciłam się jeszcze chcąc zobaczyć pomieszczenie. Drzwi się otworzyły, a ja weszłam do środka. Wyszłam z firmy, a na parkingu ujrzałam samochód szefa. Dziwne, że się nie minęliśmy. Wróciłabym z chęcią chcąc mu to powiedzieć na żywo, ale nie mogłam, bo Leon już patrzał w moim kierunku. Uśmiechnęłam sie i podążyłam w stronę auta. Wsiadłam do środka, a auto ruszyło.

Alan:

Dziś wstałem bardzo wcześnie. To właśnie dziś będę mieć stuprocentową pewność czy córka mojej sekretarki jest też moją. O godzinie wpół do siódmej wyjechałem z domu prosto do szpitala. Wpadłem do odpowiedniego gabinetu i odebrałem kopertę. Wróciłem do samochodu i podjechałem pod firmę. Pod wysokim budynkiem stał dobrze mi znany Jonas. Zdziwiło mnie to, ale ważne było dla mnie, że nie ma przy nim Kate. Niestety miał przyciemnianie szyby z tyłu i nie mogłem zobaczyć czy Lili jest pod jego opieką. Przekroczyłem próg wieżowca, gdy poleciała do mnie wysoka blondynka. Co Ci ludzie o tej porze robią w firmie? Ja sam przychodzę tu zazwyczaj po ósmej. No czasem zdarza się być mi o siódmej jak dziś, ale to wyjątek.

- Dzień dobry. - przywitała się. - Czy mógłby pan pomóc mi? - zapytała szczerząc się.

- Dzień dobry. W czym? - zapytałem znudzony.

- Komputer nie chce się załączyć. - wytłumaczyła.

- Chciałbym najpierw pójść do swojego gabinetu.

- To zajmie tylko chwilkę.

- Prowadź. - wywróciłem oczami i szłem za blondynką, która kręciła biodrami bym zwrócił na nią uwagę.

- Tutaj. - otworzyła drzwi.

Podszedłem do konkretnego urządzenia i przycisnąłem przycisk włączania. Blondynka poprawiła swoją bluzkę bym miał doskonały widok na jej biust, który jakoś specjalnie mnie nie obchodził.

- Wystarczy nacisną przycisk do włączania. - powiedziałem i opuściłem pomieszczenie, ale jej mina była genialna.

Poszedłem w stronę wind, a jedna z nich się rozsunęła. Wychodząc z małego pomieszczenia. Na piętrze nie było żywej duszy. Wszedłem do mojego gabinetu i zająłem miejsce za biurkiem. Uruchomiłem laptop, a w międzyczasie otworzyłem kopertę i zacząłem czytać wyniki badań.

~~~

Do zobaczenia ❤️

Mała Księżniczka [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now