Siedemnaście

7.9K 226 8
                                    

Maraton 1/10

Dwa tygodnie później:

Przez dwa ostatnie tygodnie czuję się nieswojo w pracy. Nigdy wcześniej się tak nie czułam. Jednak zmiana szefa nie jest taka fajna. Alan od czasu kolacji, gdy powiedziałam mu całą prawdę nasze kontakty są tak jak powiedziałam tamtego wieczoru "szef i sekretarka". Chyba za dużo sobie wyobraził przez tą imprezę, ale alkohol z ludzi robi wszystko.

Dziś mamy środę, a ja od rana siedzę przy moim miejscu pracy. Z dni na dzień czuję jakbym miała coraz więcej pracy niż poprzedniego dnia. Kończę po godzinach by wyrobić się na czas, którego zaczęło mi brakować. Leon też już ma dość mojej pracy i powiedział, że jeśli przez ten tydzień będę siedzieć po godzinach w formie przejdzie się do mojego szefa.

Zrobiłam sobie krótką przerwę na kawę, a następnie zasiadłam znów do biurka. Usłyszałam cichy chichot i spojrzałam w kierunku, z którego dochodził. Mój szef znów jak to codziennie bywa sprowadził sobie kolejną dziewczynę. Na obok widać, że jest od niego o pięć lat jak nie więcej młodsza. Czy on naprawdę musi tu przyprowadzać swoje zdobycze? Nie żebym była zazdrosna, bo nie jestem. Nic mnie z nim nie łączy, ale wkurza mnie to trochę, gdy w czasie pracy słyszę jakieś głupie śmiechy, a nawet i czasem jęki jakiś lasek z tapetą na twarzy.

***

Dochodziła już godzina piętnasta. Zawsze wychodziłam o tej porze, a czasem nawet już byłam w domu. Od czasu odejścia pana Darka dużo się zmieniło. Czasem nawet myślę o odejściu, ale nie chce być utrzymywana przez Leona. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu i od razu odebrałam nie zwracając uwagi na to kto dzwoni.

- Hej kochanie opiekunka musiała wyjść wcześniej, a ja teraz za bardzo jak zająć się Lili. Mógłbym Ci ją przywieść i tak będzie spać. - pyta, a ja mam mętlik w głowie.

- Jasne przywieź ją. - odpowiadam.

Jeszcze chwilę porozmawiałam z chłopakiem i czekałam, aż przywiezie małą. Szef raczej jest tak zajęty długo włosom blondynką z czego wynikają jej jęki, że chyba nie powinien zobaczyć wózka z dzieckiem.

Po chwili w korytarzu zobaczyłam bruneta z Lili. Spała przytulona do pluszowego misia. Mój mały słodziak z niej.

- Ja muszę lecieć, a ty jak najszybciej zwolnij się stąd to nie praca dla Ciebie. Pamiętaj, że u mnie jest wolne miejsce na tym samym stanowisku z większą stawką. - mówi i całuje mnie namiętnie w usta po czym znika w korytarzu.

***

Była już szesnasta, a ja skończyłam wszystko co na dziś miałam. Zrobiłam porządek na moim stanowisku pracy i przykryłam lekko małą kocykiem. Drzwi biura szefa się otworzyły. Wyszła z nich blondynka, a jej wygląd bardzo się różnił od tego jak tu weszła, a tego jak wygląda teraz. Szła prosto przez siebie i zniknęła w korytarzu. W futrynie drzwi stał Alan z zdziwieniem na twarzy.

- To nie miejsce dla dzieci! - powiedział podniesionym głosem.

- Ciszej trochę, bo śpi.

- Nie interesuje mnie to! - wrzasnął, a mi zrobiło się w jednym momencie niedobrze i pobiegłam w stronę łazienki zostawiając Li.

Od kilku dni mam odruchy wymiotne. Czasem po jedzeniu, czasem nawet jak patrzę na jedzenie i tak wkoło. Leon prosił bym umówiła się w na wizytę i lekarza, ale moim zdaniem jest to tylko zatrucie. Ostatnio za często jadam fast foody w KFC i McDonald's.

Zwymiotowałam, a następnie wypłukałam buzię, umyłam ręce i wróciłam po moją kruszynkę. Alana już nie było w tym miejscu gdzie poprzednio. Widział dziecko, a tak po prostu je zostawił. On naprawdę nie ma serca. Wyszłam z biura i pojechałam do domu.

Mała Księżniczka [ZAKOŃCZONE]Onde histórias criam vida. Descubra agora