Sześćdziesiąt sześć

6.9K 252 9
                                    

Kate:

Zamknęłam drzwi na klucz, który wrzuciłam następnie do skrzynki na listy i wsiadłam do samochodu Alana.

- Masz wszystko? - zapytał i spojrzał na mnie.

- Tak. - odpowiedziałam zapinając pas, a brunet odpalił silnik i odjechał.

- Dlaczego zmieniłaś zdanie? - zapytał po chwili ciszy. - Po kłóciliście się? - dodał.

- Nie chcę o tym rozmawiać. - odpowiedziałam i oparłam głowę o szybę.

Po kilku minutach znaleźliśmy się pod domem Alana. Brunet zatrzymał się na podjeździe i otworzył bramę i garaż specjalnym pilotem. Gdy już wjechał do wnętrza wszystko się zamknęło, a silnik zgasł.

- Jutro twój samochód tu będzie. - poinformował i wysiadł z samochodu.

Odpiełam pasi i zrobiłam to samo. Mężczyzna wyjął Lili na ręce, ale robił to tak by mała się nie obudziła. Następnie zamknął lekko drzwi samochodu i popatrzał na mnie.

- Czuj się jak u siebie. - powiedział i poszedł w stronę drzwi prowadzących zapewne do wnętrza domu. - Byłaś tu kilka razy, ale jeśli chcesz to mogę Ci pokazać wszystko na nowo. Idę zanieść Lili do łóżeczka. - powiedział, ja po kiwałam twierdząco głową.

To prawda byłam tu kilka razy, ale Alan nie oprowadzał mnie po całym domu tylko z góry powiedział co, gdzie i jak. Lili ma tu też przepiękny różowy pokój jak dla księżniczki.

Weszłam do salonu i się rozejrzałam. Wszystko na swoim miejscu. Czysto dzięki pani Emmie, która tu pracuje jako gosposia. Czułam się bardzo nieswojo. Stałam w progu wejścia do salonu i nie wiedziała co robić. Układać sobie tu życie na nowo? A może Alan ma inne plany... Ale jakby miał to chyba by nas tu nie chciał. I jeszcze ciąża. Chyba to ten czas, kiedy muszę mu to powiedzieć. Poczułam jak ktoś za mną stoi i się wystraszyłam, ale gdy się odwróciłam zobaczyłam Alana i strach znikł.

- Nie bój się. - zaśmiał się. - Ja Ci krzywdy nie zrobię. Chodź pokażę Ci wszystko. - powiedział i wystawił rękę w moją stronę, ale ja jednak wolałam unikać dotyku.

- Prowadź. - powiedziałam.

- Jak chcesz. - odpowiedział.

Pokazał mi cały parter, na którym mieściła się siłownia, kuchnia, łazienka, salon, przedpokój, hol, garaż i dwa pomieszczenia, do których kazał mi nie wchodzić, więc nie mam pojęcia co tam się znajduję. Natomiast schody prowadzące na górę, gdzie znajdowały się korytarz, sypialnia Alan wraz z łazienką i garderobą, pokój Lili również z łazienką i garderobą oraz dwa pokoje gościnne również z osobną łazienką i garderobą. Do każdego pokoju był dołączony balkon. Duży dom, a nawet i za duży jak dla mnie.

- Wiesz już gdzie co jest? - zapytał, a ja pokiwałam twierdzą głową. - Wolałbym, żebyś odpowiadała na moje pytania.

- Jasne. - odpowiedziałam i poszłam za brunetem schodami w dół. - Muszę Ci coś powiedzieć. - powiedziałam idąc za nim.

- Oczywiście, ale może później, bo jestem głodny.

- O tej porze? - zdziwiłam się, bo było już po drugiej.

- Nic na to nie poradzę. - odpowiedział i znaleźliśmy się w kuchni. - Też coś chcesz? - zapytał odwracając głowę w moim kierunku.

- Nie dziękuję. - odpowiedziałam.

- Okey. - powiedział i zaczął przygotowywać sobie jedzenie.

- Idziesz jutro do pracy? - zapytałam.

- A co chciałabyś wrócić? - spojrzał na mnie i się posłał mi swój zadziorny uśmieszek.

- Tylko pytam. - wzruszyłam ramionami.

- Jeśli chcesz to po prostu powiedz.

- Nie będę miała co zrobić z Lili.

- Załatwię opiekunkę.

- Jeśli to nie problem to z chęcią bym wróciła. - uśmiechnęłam się.

- Żartowałem. - powiedział i wrzucił brudne naczynia do zmywarki, a mi uśmiech zszedł z twarzy. - To o czym chciałaś mi powiedzieć? - zapytał.

- Bo... - zaczęłam, ale nie wiedziała jak skończyć.

- Bo? - powtórzył moje słowo.

Wstałam z krzesła od wyspy kuchennej i wzięła torebkę, która zostawiłam na komodzie w przedpokoju. Wróciłam do kuchni i zaczęłam szukać koperty.

- Nie wiem ja Ci to powiedzieć, więc sam zobacz. - powiedziałam i podałam mu dużą białą kopertę.

Brunet zajrzał do środka i wyciągnął z niej wszystko co tam się znajdowało. Popatrzał na wszystko uważnie, a następnie jego wzrok zatrzymał się na mnie.

- Już myślałem, że się tego momentu nie doczekam. - powiedział, a ja zmarszczyłam brwi.

- Wiedziałeś? Kto Ci powiedział? - zaczęłam zadawać pytania.

- Moi rodzice zauważyli i wypytywali. W sumie to sam zauważyłem, że stajesz się większa z tygodnia na tydzień. - powiedział, a ja mu przywaliłam z pieści w ramię. - Ałć. - zawył z bólu, który był udawany. - Masz jeszcze tyle siły? - zaśmiał się.

***

Nigdy nie spodziewałam się tego, że moje opowiadanie będzie miało tyle wyświetleń i gwiazdek. Jesteście wielcy i po prostu
was kocham❤️❤️❤️Aktywność jest coraz
to większa, a ja się bardzo cieszę, że mam
dla kogo pisać, więc rozdziały będą się
pojawiać częściej 😘

Mała Księżniczka [ZAKOŃCZONE]Место, где живут истории. Откройте их для себя