2

4.9K 201 28
                                    

Stojąc przy metalowym starym automacie z napojami dziewczyna stukała nerwowo o ścianę długimi czerwonymi paznokciami. Kto by pomyślał, że znowu będzie musiała stać w tym budynku, że znowu będzie ponownie kupować tutaj sok i ponownie wracać na oddział do swojej siostry, która ponownie będzie cierpieć, a ona nie będzie mogła jak pomóc. Zdenerwowana wypuściła drżące powietrze z płuc nie zdając sobie sprawy, że pochłonięta wewnętrznym monologiem wstrzymała oddech. Zabrudzona lekko szyba automatu pokazała odbicie zmęczonej i przerażonej Sary. Długie ciemne włosy opadły w nieładzie na ramiona, pełna dolna warga była pogryziona i przekrwiona od nerwowych tików dziewczyny. Charakterystyczne piknięcie i uderzenie dało sygnał, że napój może być odebrany. Odwracając wzrok od swojego odbicia chrząkneła poprawiając marynarkę i sięgając po kupiony sok.
--Przydałoby się oddać jej resztę.- mrukneła do siebie pocierając małe srebrne monety.- Nawet nie spytałam jej o imie.- jękneła z swojego zapominalstwa i nie uważając poczuła po chwili jak wpada na kogoś.
-Przepraszam! Mój błąd zapatrzyłem się.- wysoki umięśniony chłopak podniósł ręce do góry w geście poddania się.
-To moja wina, również przepraszam.- cichy śmiech wydobył się z ust Sary obdażając nieznajomego szerokim uśmiechem, który odwzajemnił.Nie mając czasu na rozmowy wymineła zręcznie chłopaka zostawiając go z zdziwionym wyrazem twarzy. Stukot szpilek roznosił się dźwięcznie po zniszczonych korytarzach, które świeciły pustkami na wyższych piętrach. Co jakiś czas przeszedł tedy zabiegany i zmęczony lekarz lub pielęgniarka. Uczucie strachu i bólu potęgowało się w sercu dziewczyny gdy zobaczyła oddział swojej siostry.

Dobra czas założyć maskę silnej kobiety...

Westchneła otwierając ciężkie drzwi i z uśmiechem na ustach przeszła przez połowe długości blado zielonego korytarza kierując się do sali siedemnaście.
-Dobra młoda oddajesz połowe mi tego soku! Za duża odległość bym nie chciała czegoś wzamian!- krzyknęła radośnie wchodząc do pokoju gdzie Mila śmiała się głośno razem z obok leżącą dziewczyną. Obie pacjentki spojrzały na stojącą kobietę trzymającą sok.
-Nie licz na to! Ja jestem zmęczona i w ogóle biedna. Ja musze mieć cały sok.- robiąc minę zranionego szczeniaczka niebieskooka wydeła dolną wargę.
-Ty i biedna?-prychneła starsza upijając spory łyk napoju.- Masz i ciesz się dzieciaku.
-Skaziłas mi go swoim idiotyzmem...- jękneła opadając na poduszki i kryjąc  rozbawienie.- Poznaj Julite będzie ze mną leżeć teraz.- mówiąc to wskazała dłonią osobę leżącą obok niej na drugim łóżku. Julita była niska, z ciemnoblond krótkimi włosami zaczesanymi do tyłu, jej szare oczy nieśmiało spojrzały w stronę Sary i uśmiechając się delikatnie podała jej dłoń.
-Miło mi cie poznać. Współczuję, że będziesz z moją siostrą, to wredne żyjątko nie da ci spokoju.- śmiejąc się głośno obie spojrzały na Mile, która z otwartą buzią wpatrywała się w Sarę. Twarz niebieskookiej z bladej powoli robiła się czerwona a klatka piersiowa zaczęła unosić się gwałtowniej gdy powstrzymywała śmiech.
-Jak ja cię nie luuuuubieeeee!!- przeciągając ostatnie słowo walneła starszą siostrę poduszką.- Julita nie wierz jej!
- Wierzę, że będę mieć ciekawy pobyt z waszą dwójką. I niby jesteście dorosłe?- roześmiała się, a jej delikatnie zachrypnięty głos ujął obie dziewczyny.
-Ja na pewno, ta tutaj...- wskazała na rozbawioną Milene.- Nadal ma dla mnie pięć lat.- uśmiechając się przytuliła swoją drobną siostrę ciesząc się, że pomimo wszystkich dzisiejszych wrażeń ta nadal potrafi się cieszyć. Z niechęcią spojrzała na zegarek, który miała na ręce. Wskazówki zbliżały się powoli do godziny trzynastej dając tym samym informacje, że dziewczyna musi zostawić swoją siostrę samą w szpitalu do jutra.
-Musisz iść już prawda?- szepneła łapiąc niezdarnie dłoń siostry.
-Tak.- grymas na twarzy Sary pojawił się od razu gdy zobaczyła jak jasne oczy Mili zaszkliły się.- Wrócę jak najszybciej się da.- kończąc to zdanie obdarowała czoło siostry długim buziakiem wplątując przy okazji dłoń w jej długie włosy. Żegnając się na końcu z Julitą wyszła z pokoju przecierając ostrożnie oczy by makijaż nie rozmazał się od łez jakie napływały z każdą chwilą. Wewnętrznie Sara coraz bardziej cierpiała, choć to przecież nie ona chorowała, ale widok jej kochanej siostrzyczki, która  ponownie musi leżeć w czterech szpitalnych ścianach rozbijał jej miękkie serce. Nagle przechodząc obok pokoju w którym nieznajoma dziewczyna pożyczyła jej pieniądze, cofneła się szybko przypominając sobie, że musi oddać jej resztę. Drzwi stojące na ościerz  ukazywały puste łóżko na którym pościel bez ładu leżała jakby chora musiała najszybciej z niego wyjść i spieszyć się gdzieś.
-Nie ma jej...- szepneła nadal nie wchodząc do pokoju.- Do jutra nieznajoma.- mówiąc to sama do siebie miała wrażenie jak jej serce na sama myśl o brunetce uspokaja się.

Nie zostawiaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz