20

1.5K 101 17
                                    

Przecierając zmęczone oczy z niewyspania, młody chłopak powędrował w stronę pokoju dla pracowników z ogromną chęcią myśląc o kawie, na którą tak długo czekał. Nie siląc się na zasłonięcie ust przy ziewaniu podrapał się w głowę uważając tylko, aby stos papierów, które trzyma nie rozsypały się na podniszczoną podłogę. Podły humor ciągnął się za nim, odkąd przy jego pierwszej operacji w której mógł asystować zaszły tak niespodziewane komplikacje, jak pęknięcie kości i krwiak. Jak na złość strach o życie pacjentki przerodził się w paraliż, nie mogąc nic zrobić został wyrzucony z sali i od tamtej pory ma do wypełnienia dokumentacji połowy osób leżących na oddziale. Myśląc, że nie może być już gorzej westchnął nastawiając czajnik w połowie wypełniony wodą, szukając przy okazji czystego kubka i jakiejś kawy, wzdrygnął się widząc czyjąś sylwetkę majaczącą w odbiciu szyby szafki przed jego twarzą.
-Przestraszył mnie Pan.- odchrząkując, spuścił wzrok przesypując granulki kawy do żółtego kubka.- Nie powinien Pan być w domu? Na grafiku jestem dziś tylko ja i dwie pielęgniarki.- mówiąc dość chłodnym tonem przelał wrzątek, po chwili czując przyjemną woń kawy, która ukoiła delikatnie jego już dość ostatecznie nerwy. Nie słysząc od lekarza żadnej odpowiedzi zacisnął mocniej szczękę, najbardziej z całego personelu nie znosił właśnie jego. Na sam widok mężczyzny dostawał dreszczy, a jego pewność siebie uciekała gdy tylko lodowate niebieskie tęczówki spojrzały się w jego stronę. Siląc się na jakiekolwiek miłe traktowanie, można by powiedzieć jednego z przełożonych z pracy odwrócił się w stronę zamyślonego starszego lekarza.
-Nie mogłem spać więc wróciłem.- wymruczał zachrypniętym dziwnie oschłym tonem, a nieprzyjemne dreszcze przeszły wzdłuż kręgosłupa chłopaka.- Aż tyle papierów?
-Taa...- jęcząc, ociężale usadowił się na jednym z skrzypiących krzeseł stawiając z hukiem kubek.- Kara za brak reakcji na sali.
-Młody i głupi to wiadomo, że przy papierach.- słysząc to Jakub zacisnął mocniej palce na krawędzi drewnianego stołu. Dobrze wiedział, że ten rodzaj lekarzy jest najgorszy, uważają siebie za Bogów, myślą że są wszechwiedzący, a innych można traktować jak pomiot.
-Wypełniane dokumentacji też pomoże mi w nauce na przykład systemu.- odgryzając się z wyczuwalną w głosie nutką złości, chłopak przeczesał swoje już delikatnie tłuste loki. Marzył o gorącym prysznicu od dobrych czterdziestuośmiu godzin, jednak musiał jeszcze trochę poczekać zanim wróci do pustej kawalerki.
-Powiedz mi o stanie mojej pacjentki.- mruknął spoglądając z wyższością na młodego rezydenta.
-Tej Anastazji? Wszystko w porządku, spojrzałem w jej karty i został jej przepisany niepotrzebnie lek, który jest w trakcie testów więc wykreśliłem go.- streszczając wszystko bez większego zainteresowania, zauważył jak mężczyzna zaciska w złości pięści, a oczy stają się dzikie i ciemne.
-CO ZROBIŁEŚ?!- krzyknął, przypadkiem opluwając twarz Kuby. Zniesmaczony i zaskoczony otarł policzek wpatrując się w pełnego agresji lekarza.- Nie masz prawa wypisywać ani zmieniać leczenia mojej pacjentki zrozumiano?!- krzycząc dalej powodował, że chłopak coraz bardziej się gubił.
-Ale ten lek nie powinien w ogóle być tu! On jest niebezpieczny, tymbardziej w jej przypadku a dostaje go od początku pobytu tutaj! Same wyniki się pogarszają, ataki również więc zleciłem usunięcie tego nielegalnego leku.- podnosząc się gwałtownie potrącił stolik przypadkiem zalewając kawałek papierów kawą.- Cholera.- klnąc pod nosem podbiegł po kilka ręczników papierowych próbując jak najszybciej wysuszyć dokumenty. Zdenerowany całą sytuacja i kompletnie nie rozumiejąc co się wydarzyło, wbijał wzrok w prawie suche kartki papieru kompletnie nie zauważając, że mężczyzna podszedł do niego nachylając się tuż przy jego uchu.
-Masz w tej chwili do niej iść, podać lek i z powrotem wpisać go.- warknął przytrzymując ramie rezydenta.- Jeśli się mnie nie posłuchasz to uwierz mi, poniesiesz tego konsekwencje.- kończąc swoją wypowiedź przepełnioną wściekłością i goryczą wyszedł przy okazji poprawiając fartuch i zakładając maskę spokojnego lekarza jakim się prezentował każdego dnia. Jakub wciąż pochylony nad stolikiem z otwartymi szeroko oczami przełknął głośno ślinę próbując przeanalizować to wszystko co się stało, co się działo odkąd tu przyszedł i jaki wpływ w tym szpitalu miał właśnie on sam. Jedyny wpływ to żaden, bo jest tylko rezydentem nikim więcej. Z takimi myślami westchnął zabierając dokumenty i zostawiając prawie nie ruszoną kawę na stoliku, wyszedł z pokoju kierując się wprost do swoich pacjentów, przy okazji wstępując do pokoju pielęgniarek aby bez wiedzy każdej z nich zabrać wszystkie rzeczy potrzebne do podania leku drogą kroplówkową.
-Chociaż zmniejsze dawkę.- szeptając sam do siebie odmierzył mniejszą ilość leku i wpuszczając z cichym piskiem płyn rozejrzał się wokół siebie, czy aby w pomieszczeniu pielęgniarek nikogo nie było na pewno. Plując sobie w twarz mentalnie, wyszedł chowając parę rękawiczek do kieszeni białego fartucha wraz z wenflonem i plastrami. Nie siląc się na pukanie wszedł do pokoju dziewczyny, której nie było w łóżku. Marszcząc brwi powędrował wzrokiem po pokoju dopiero po chwili uświadamiając sobie, że się myje z powodu słyszalnego szumu wody zza drzwi łazienki. Stwierdzając, że poczeka odłożył wszystkie rzeczy czekając, aż pacjentka skończy wszystko co trzeba i wróci grzecznie do łóżka, a on jak ten potulny szczeniak będzie mógł jej podać lek. Wpatrując się w sufit czekał odliczając w głowie mijające minuty. Słysząc w końcu oczekiwane otwieranie drzwi odwrócił głowę napotykając od razu zdziwione brązowe oczy dziewczyny.
-Kim jesteś?- zapytała trzęsąc się cała.
-Przyszedłem z powodu obchodu.- odpowiedając, wstał podchodząc do dziewczyny i delikatnie ją łapiąc w momencie gdy jedna noga już nie wytrzymała ciężaru.-Pomogę ci dostać się do łóżka.
-Za późno jest już na obchód.- mruknęła skupiając się na robieniu każdego chwiejnego kroku.- Gdzie jest Sara?
-Kto? Nikogo tu nie było jak przyszedłem.- zdziwiony popatrzył na zasmuconą twarz pacjentki.- Niby gości nie powinno być o tej godzinie ale jeśli miała pozwolenie to mogła pójść na chwilę przewietrzyć się.- pocieszając brunetkę pomógł jej usadowić się na łóżku. Anastazja zauważając kroplówkę na szafce momentalnie się spieła odsuwając się od chłopaka i z przerażonym spojrzeniem wpatrywała się w niego. Czując przez jej palące spojrzenie błagania o zostawienie, chłopak zaczął sam się trząść. Nienawidził gdy komuś się działa krzywda, gdy on sam musiał robić krzywdę, powoli przez ten szpital przestawał czuć, że pomaga.
-Przepraszam...- szepnął łapiąc jej zimny nadgarstek.
-Aniu przytrzymaj pacjentkę.- zimny ochrypły głos rozległ się w pokoju. Wiedząc dokładnie kto przyszedł z złością odwrócił się w stronę drzwi napotykając lodowate spojrzenie mężczyzny. Kompletnie nie wiedząc ile czasu mija gdy patrzy się wciąż na niewzruszoną postawę lekarza, słysząc krzyki i błagania pacjentki nie wytrzymał wybiegając z sali.

Nie zostawiaj mnieWhere stories live. Discover now