7

2.1K 140 10
                                    

Minęło kilka dni odkąd Sara ostatni raz odezwała się do nowo poznanej Anastazji. Zapracowana i przemęczona ciągłym siedzeniem w pracy lub w szpitalu obok siostry wiele razy miała ochotę tak po prostu wejść do pokoju wiecznie śpiącej lub zaczytanej w nowej lekturze brunetce. Pomimo zmęczenia i braku czasu za każdym razem mijając pokój dziewczyny przystawała, by choć na chwilę popatrzeć co robi, czy może w końcu ktoś ją odwiedził ale nigdy nie widziała obok niej nikogo. Chwila na krótką obserwacje czasami przeradzała się na kilkuminutowe stanie bezczynnie na korytarzu, pomimo tego Sara wciąż nie miała odwagi znowu wejść jak w tedy i ponownie porozmawiać. Krótkie spojrzenia, uśmiechy, bezgłośne witanie się, to było coś co robiły kilka razy dziennie jednak nadal żadna z nich nie zrobiła kolejnego kroku. Serce kobiety na widok zielonych oczu, które świeciły jasno i patrzyły się wprost na nią samą sprawiało, że czuła jakby miało zaraz wyrwać się z jej piersi. Mocne uderzenia serca, wypieki na twarzy, zdradzały jej uczucia wobec tej jeszcze tak naprawdę obcej dziewczyny. Łapiąc się za głowę i nerwowo przeczesując ciemne włosy spojrzała na park znajdujący się na terenie szpitala, myśląc o tym wszystkim i o tym jak niedojrzale się zachowuje przygryzła nerwowo usta widząc dziewczynę, która tak natrętnie zaprząta jej głowę. Ubrana w bordową puchatą bluzę i szare dresy siedziała na szpitalnym wózku pozwalając by osoba z tyłu pchała ją do przodu. Ciekawski wzrok Sary powędrował na wysoką dziewczynę, która z burzą blond kręconych włosów pochylała się wprost do jej ucha mówiąc coś zapewne śmiesznego ponieważ po chwili obie roześmiały się głośno.

Nigdy nie widziałam jej tak szczęśliwą.

Z tą cichą myślą wciąż wbijała wzrok w obie postacie będące parenaście metrów od niej. Wzdychając ciężko przetarła zaspane oczy wstając z ławki. Niechętnie odrywając wzrok od uśmiechniętej Anastazji skierowała się w stronę wejścia do szarego budynku. Dźwięk rozmów, szurania, pikania, oraz zamykania i otwierania ciężkich drzwi rozbrzmiał w jej uszach tak głośno, że przez krótką chwilę grymas pojawił się na twarzy kobiety. Kompletnie zdołowana światem i całym dniem jaki dopiero się rozpoczął podeszła do niewielkiego automatu wybierając swoją ulubioną kawę.
-Przepraszam, jaki Pani poleca napój?- znajomy głos rozniósł sie tuż za nią. Niepewnie odwracając się ujrzała przed sobą siedzącą na wózku Anastazje, która uśmiechała się delikatnie patrząc wprost w jej oczy.
-Sama nie wiem..- wydukała klnąc na siebie w środku za to jak się przy niej zachowuje.
-Zamówiłabyś mi to samo co sobie?- ponowne pytanie, a Sara kompletnie nie myśląc wyjeła ciepły napój z automatu od razu podając go dziewczynie.
-Jednak się rozbudziłam.- roześmiała się na widok zaskoczonej twarzy dziewczyny.
-Czyżbym cię rozbudziła?- poruszyła znacząco brwiami przybliżając swoje delikatnie różowe usta do parującego kubka.- Przyjaciółka musiała już wracać, więc może chciałabyś spędzić czas razem?

Z tobą zawsze!

-Siostra niedługo kończy badanie więc...- zamyśliła się by ukryć uśmiech.- Z chęcią.
-Już myślałam, że odmówisz.- szepnęła uśmiechając się dość smutno.- Czemu nie przyszłaś do mnie? Jest niedziela i te kilka dni tylko gapiłaś się lub uśmiechałaś i to koniec.- burknęła ruszając w stronę pustego stolika pod ścianą. Sara nerwowo przełknęła ślinę idąc w stronę wkurzonej dziewczyny.
-Przepraszam, miałam tyle na głowie.- zaczynając się tłumaczyć usiadła obok pijącej kawę Anastazji.- Myślałam że nie widziałaś.
-Jestem chora ale nie ślepa.- ponownie szeroki uśmiech zagościł na twarzy bladej dziewczyny.- Kto mógłby nie zauważyć takiej kobiety jak ty hm?

Zaraz, zaraz...czy ona mnie podrywa?? Na pewno nie.

-Wiele osób.- prychając Sara zasłoniła swoje czerwone policzki włosami. Nie wiedząc co mówić zaczęła skubać nitkę wystającą z spodni wbijając przypadkowo wzrok w szczupłe nogi dziewczyny. Na widok idealnie zgrabnych nóg oblizała usta.
-Oczy mam wyżej.- dziewczyna palcem wskazującym podniosła podbródek kobiety.- Nie ładnie tak gapić się.
-Ja tylko..- ucieła wiedząc, że na nic się nie zda żadne tłumaczenie.- Mogę spytać o coś?
-Pewnie o to że jestem na wózku?- potakując na pytanie Anastazji westchnęła jak dziewczyna przygryzła wargę.- Mam czucie w nogach, mam po prostu...- głos po chwili nieznacznie załamał się na co Sara odruchowo chwyciła dłoń dziewczyny.- Mam lekki problem z chodzeniem od niedawna.
-Rozumiem.- szepneła gładząc delikatnie kciukiem wierzch jej dłoni.-Nie musisz mówić nic więcej jeśli nie jesteś gotowa.- mówiąc to poderwała się na równe nogi.- A teraz wrócimy na oddział. Razem.
-Okey tylko nie zabij mnie!- krzyknęła śmiejąc się gdy Sara szybkim ruchem pobiegła pchając wózek brunetki. Światło wpadające przez okna oświetlało na zmianę twarze obu dziewczyn, które biegnąc radośnie przez szpitalne korytarze kierowały się na wyznaczony oddział. Śmiechy i piski mieszały się wraz z odgłosami zdenerwowanych ludzi którzy z strachu odskakiwali na boki.
-O boże, dobry bieg.- śmiejąc się trochę słabiej Sara wzieła kilka wdechów otwierając drzwi.-Panie przodem.
-Dziękuje.- brunetka minęła kobietę nadal uśmiechając się.- Miło było spędzić z tobą czas.
-Mi również. Na pewno częściej będę do ciebie przychodzić.- mówiąc to zauważyła kątem oka idącą w ich stronę Julitę. Zmęczona i blada jak trup młodsza dziewczyna minęła je tylko przelotnie witając się. Zmartwienie Sary wzrosło z widokiem w coraz gorszym stanie koleżanki siostry. Nie wiedząc co zrobić pomogła Anastazji dojechać do swojego pokoju w którym po chwili pojawiła się pielęgniarka.
-Oh, Pani odwiedza też i ją? Czy mogłaby Pani przypilnować aby wzięła te leki?- powiedziała wciskając do ręki Sary kubeczek z małą niebieską tabletką.-Muszę pomóc innym pacjentom, a ona jak zawsze utrudni!- krzyknęła wychodząc szybko z pokoju. Zdezorientowana spojrzała już na leżącą w łóżku brunetkę.
-Nie wezmę tego.- szepneła a jej oczy stały się szkliste jakby zaraz miała wylać potok łez.-Nie zmusisz mnie.

Nie zostawiaj mnieOnde as histórias ganham vida. Descobre agora