6

2.3K 147 13
                                    

Po kilku godzinach spędzonych w milczeniu i siedzeniu przy rozbitej wewnętrznie Anastazji, Sara z głośnym westchnięciem wyszła z pokoju śpiącej spokojnie dziewczyny. Nie myśląc za wiele po tym co się wydarzyło i nie wiedząc czemu tak diametralnie się zmieniła po wizycie tego dziwnego i nieprzyjemnego dla oka lekarza, poszła spokojnym krokiem w stronę pokoju swojej siostry. Udając, że dopiero przyszła do szpitala zastukała cicho w drzwi, dzięki czemu zamglone rozmyte niebieskie oczy jej młodszej siostry spoczeły bez żadnych emocji na twarz kobiety. Marszcząc z niepokojem brwi podeszła szybszym krokiem do łóżka łapiąc drżące dłonie Mileny.
-Słońce, wszystko w porządku?- spytała gładząc delikatnie jej głowę.
-Mam silny ból głowy.- mrukneła prawie niesłyszalnie wygodniej kładąc się na poduszkę. Zmartwienie nie odchodziło, Sara czując,że coś jest nie tak rozejrzała się po pokoju. Widząc brak koleżanki Mili w łóżku spojrzała ponownie na wycieńczoną dziewczynę.
-A Julita gdzie?
-Wymiotuje, już dobrą godzinę. Lekarz zaraz przyjdzie.- mówiąc to spojrzała na lekko uchylone drzwi od łazienki gdzie wraz z siedzącą obok kobietą mogła zobaczyć leżące przy sedesie ciało Julity. Przerażona Sara będąc świadkiem tak przykrej sytuacji zerwała się z miejsca podbiegając do osłabionej dziewiętnastolatki.
-Julita słyszysz mnie?- zapytała, poklepując jej blady policzek. Ciężkie powieki wymęczonej dziewczyny otworzyły się z trudem ukazując zimną szarość tęczówek.
-To nic, tak zawsze jest rano.- szepneła łapiąc nadgarstek starszej ledwo utrzymując chude palce o wystającą kostkę. Wzdychając ciężko uniosła wychudzone ciało zanosząc powolnym krokiem do łóżka, bez żadnych przemyśleń po tym co zrobiła odwróciła się na pięcie kierując się w stronę pokoju pielęgniarek.

Tego już za wiele do cholery jasnej.

Zaciskając z zdenerwowania szczękę z hukiem otworzyła drzwi, które powinny być od rana otwarte aby usłyszeć pacjentów.
-Co Panie robią?!- krzyknęła oburzona widząc przerażenie na twarzach kilku kobiet.- Moja siostra zwija się z bólu a jej koleżanka zemdlała w łazience! Za co wam płacą?!- wybuchając uniosła ręce do góry by przy okazji nie uderzyć czegoś w przypływie gniewu. Odpowiedzi na krzyk dziewczyny nie było żadnej jednak dwie pielęgniarki od razu wybiegły z pokoju kierując się jak zapewne myślała do pomieszczenia gdzie znajduje się jej biedna siostra.
-Ostani raz się to wydarzyło, następna taka wpadka a pożałujecie.- warknęła odchodząc od nadal zszokowanych pielęgniarek które kurczowo trzymały kilka papierów w dłoniach. Kolejny raz dziś wzdychając przeczesała dłonią swoje długie lekko falowane włosy. Nie zwracając zbędnej uwagi na pacjentów minęła kilku zbliżając się do pokoju w którym znajdują się cierpiące dziewczyny. Wchodząc do pomieszczenia cicho chrząknęła widząc jak nieprzytomna Julita została położona na inne łóżko które za chwile miało wyjechać na skrzypiących kółkach.
-Gdzie państwo ją zabierają?- łamliwy głos wydobył się z gardła Sary powodując tym grymas.
-Rezonans, wróci za godzinę.- poinformował lekarz stojący przy zmęczonej Mili.- Pani siostra ma migrenę spowodowaną zmianą w kości. Dostała już silny przeciwbólowy, i jak już mówiłem w poniedziałek wróci neurochirurg i się nią zajmie.- mówiąc to w delikatny sposób pomasował ramię niebieskookiej. Z widoczną ulgą kobieta uśmiechnęła się w stronę młodszej siostry łapiąc niezdarnie za kilka palców lewej dłoni.
-Dziękuje za pomoc.- mruknęła dając całusa w czoło siostry.
-Od tego tu jestem!- uśmiechając się szeroko skierował się w stronę wyjścia.-Ah i jeśli mogę coś powiedzieć to proszę uważać na tą jedną pacjentkę.- zdziwiona nagłą postawą lekarza Sara wyprostowała plecy napinając wszystkie mięśnie.
-To znaczy?- warknęła próbując ponownie uspokoić zszargane już dziś nerwy.
-Jej lekarz nie lubi gdy ktoś do niej przychodzi.- mruknął pod nosem wychodząc i delikatnie uśmiechając się powędrował w stronę już dość zapełnionego korytarza. Ponownie nie wiedząc co myśleć, zmęczona potarła opuszkami palców obolałe skronie.

Jak Boga kocham nigdy więcej nie pije! Głupie nerwy, głupi lekarze...

-Wszystko ok?- z zamyślenia wyrwał ją słaby głos Mili. Spuszczając bezradnie ręce spojrzała na bladą twarz siostry która pokazywała tylko ból i strach.
- Będzie jak wrócisz w końcu ze mną do domu.- westchnęła przypominając sobie o zakupach które zrobiła dla obu dziewczyn.- Kupiłam ci coś.
-W końcu coś zjem!- podekscytowana Mila uniosła się przytulając starszą siostrę i ponownie śmiejąc się sięgnęła do siatek. Widząc różne słodycze, napoje jak i normalne jedzenie które da jej minimalne przetrwanie dalszych dni w tym więzieniu uśmiechnęła się jeszcze bardziej ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
-Tak wiem że mnie kochasz.- Sara dumnie wypieła klatkę piersiową poprawiając koszulę.
-Ubustwiam!- piszcząc z radości Mila ugryzła kawałek przygotowanej w domu kanapki.- Jesteś najlepszą siostrą na świecie.
-Wiem dlatego jak wyzdrowiejesz masz roczny obowiązek gotowania dla mnie.- stwierdzając to wzruszyła ramionami biorąc do ręki winogrono.
-Jednak już cię nie kocham.- niebieskooka jęknęła dalej zajadając się kanapką. Ból głowy dziewczyny mijał z każdą minutą, za to zaś w głowie Sary ponownie zawitała brunetka, która dziś wywołała tak wiele emocji w jej sercu. Jedząc winogrona myślała o wszystkim co z nią związane, nie było tego za wiele w końcu widzi ją drugi dzień, jednak mając wrażenie, że nie skończy się to tylko na jednorazowych rozmowach uśmiechnęła się sama do siebie marząc o tym co by było gdyby poznały się poza szpitalnymi murami, może zaprosiłaby ją na kawę? Lub może po prostu mineły by się bez słowa gdzieś na ulicy? A jednak życie dało szanse w okrutny poniekąd sposób by mogły poznać się właśnie tutaj, w tym o to miejscu gdzie się cierpi lub przeżywa radosne chwile gdy dowiaduje się, że ktoś zdrowieje. Skubiąc dolną wargę zauważyła jak Milena obserwuje ją już od jakiegoś czasu.
-Wszystko w porzadku Saro?- ton jej głosu sprawił, że po plecach kobiety przeszedł niemiły dreszcz.
-Tak, myślałam tylko nad swoim życiem.- uśmiechając się sięgnęła do butelki pełnej soku pomarańczowego.
-Wieczna singielka, zapracowana i opiekująca się swoją chorą siostrą jednym słowem nudno i przykro.- skwitowała beznamiętnie powodując tym że Sara krztusząc się sokiem zaczęła głośno kaszleć.- Ej! Nie duś się.
-Ty mała...- sapneła chrząkając co jakiś czas.-Moje życie nie jest wcale takie nudne!
-A kiedy ty na randce jakiejś byłaś? Masz dwadzieściapięć lat a nadal pewnie dziewica.- roześmiała się głośno klepiąc ramię siedzącej obok kobiety.
- A ty nie lepsza. Ja mam większe zmartwienia niż jakiś seks albo związki.- prychnęła poprawiając nerwowo włosy.- Po prostu do nikogo nigdy nic nie poczułam.
-Przed chwilą wyglądałaś jakbyś o kimś myślała.- mówiąc to, chora poprawiła koc i wbijając swój wzrok w twarz starszej siostry poruszyła znacząco brwiami.
-To nie prawda!- pisnęła przez moment przypominając sobie o Anastazji, która kilka pokoi dalej leży samotnie w łóżku.

Nie zostawiaj mnieWhere stories live. Discover now