30

1.5K 112 13
                                    

Dobra ludziska mam nadzieję że rozdział się wam spodoba! Byłby wcześniej ale wattpad mi go usunął jakimś cudem a takie szczęście tylko ja mogę mieć XD będę wdzięczna za opinie w komentarzach no i gwiazdki 💖 miłego czytania!

~~~~~~

Schodzenie i wchodzenie z piętra na drugie piętro weszło już w krew Sary. Bez przemyśleń, czy może, czy powinna, kierowała się najpierw do siostry, potem do dziewczyny poznanej w szpitalu. Nie przejmowała się tym co powiedzą lekarze lub pielęgniarki, najważniejsze było zdanie tak słodkiej i niewinnej dla niej brunetki, dopóki ona chciała by była obok, to nikt, ani nic już nie mógło powstrzymać kobiety od ciągłego bycia przy niej. W nocy, gdy trzymała w objęciach drżące i wycieńczone ciało młodszej dziewczyny, Sara myślała o wszystkim i o niczym. Wpatrzona w twarz pokrytej spokojnym snem, kilka godzin przeczesywała długie pasma brązowych jak czekolada włosów, nie mogąc się nacieszyć ich bliskością. W końcu ostatnim razem była tak blisko, gdy pomagała dziewczynie w rozebraniu się kiedy zamierzała iść pod prysznic.
Na wspomnienie tamtej sytuacji, Sara poczuła jak na jej policzki wstępuje zdradliwy rumieniec, a oddech minimalnie przyspieszył. Zażenowana swoim zachowaniem, zaśmiała się nerwowo pod nosem upinając przy okazji niesforne jeszcze wilgotne włosy w luźny kok. Z samego rana zostawiła śpiącą Anastazje, aby jak najszybciej wrócić do domu i choć trochę ogarnąć się. Dzisiejszy dzień jak i wieczór zamierzała spędzić z nią, dlatego przy okazji zabrała ze sobą laptop, na którym musiała dokończyć kilka dokumentów potrzebnych w jej pracy.
Mijając zabieganych ludzi jak i tych którzy ledwo szli, przystanęła spoglądając na dwójkę lekarzy, stojących obok szerokiego i dziwnym trafem idealnie czystego okna. Kuba, który ochoczo rozmawiał z dziwnym lekarzem Anastazji prawie, że krzyczał rzucając na niewielki parapet kilka dokumentów.

-Myślisz, że nie zauważyłbym?!- krzyknął, a jego cała twarz pokryła się czerwienią.-Robisz to wszystkim!

Marszcząc brwi z ciekawości przystanęła za jednym filarem, aby przypadkiem żaden z nich jej nie zauważył.

-Kazałem ci tylko wypełnić dokumenty, a nie sprawdzać jakich miałem pacjentów i co robiłem.- spokojny beznamiętny ton lekarza sprawił, że ciarki przeszły przez plecy Sary. Doskonale pamiętała jak tamtej nocy, ten sam lekarz zagroził jej mówiąc, że ma się nie zbliżać do jego pacjentki bo wszystko psuje i przeniesie ją na oddział zamknięty. Opierając się plecami o zimną powierzchnię wbiła spojrzenie w swoje czarne tenisówki.

-Jestem tutaj rezydentem, nie mogę nie interesować się pacjentami! Chcę się uczyć i być dobrym lekarzem, a ty mi to utrudniasz.- warknął uderzając prawdopodobnie o ścianę otwartą dłonią.- Czemu na nich testujesz leki, które nie powinni dostawać co?!

Kobieta słysząc to oderwała wzrok od ziemi i rozglądając się zauważyła, że cały korytarz był pusty. Przełykając ciężko ślinę w głowie widziała czerwoną migającą lampkę, która nie oznaczała nic dobrego. Trzęsąc się, odepchnęła swoje nagle ciężkie ciało od filaru i jak najszybciej mogła skierowała się w stronę schodów po których ledwo co zaczęła zbiegać.
Stając już z ciężkim oddechem na najniższym piętrze, przetarła twarz dłońmi, aby się uspokoić. Kobieta doskonale wiedziała, że coś tu nie gra, odkąd poznała staruszkę z bufetu, dzięki której dowiedziała się kilku faktów, zaczęła coraz bardziej zauważać dziwne zachowania na oddziale neurologicznym bo pacjenci z onkologii mieli normalną opiekę i jej zdaniem również lekarzy. Dlaczego więc tym pierwszym trafiło się coś tak przykrego, jak złe traktowanie i wykorzystywanie ich chorób? Nadal pamięta jak siedząc non stop przy siostrze słyszała nocne krzyki i walki między personelem, a bezbronnymi pacjentami, jednakże nie myślała nawet o tym, że jeden z lekarzy dla własnej wysokiej i chorej ambicji mógłby faszerować kogoś niepotrzebnie chemią i niszczyć.
Zagłębiona w swoich myślach, kobieta powędrowała do niewielkiego bufetu, w którym ponownie nikogo prawie nie było. Nie odwzajemniając uśmiechu sprzedawcy postawiła na blacie butelkę naturalnego soku.

Nie zostawiaj mnieDonde viven las historias. Descúbrelo ahora