23

1.4K 104 12
                                    

Z góry przepraszam za błędy jeśli takowe będą a zapewne tak ale nie miałam siły żeby sprawdzić dokładniej wszystko. Miło będzie widzieć od was gwiazdki i komentarze <3
~~~~

Od rozmowy Sary i Kuby, kolejne dni mijały powoli, jakby każda upływająca minuta dłużyła się w nieskończoność, dając tym sposobem coraz większą winę spadającą na barki zmęczonej kobiety. Stojąc jak co ranek przed białymi drzwiami prowadzącymi na oddział, dziewczyna niepewnie włożyła drżące dłonie w kieszenie materiałowych czarnych spodni i przestępując z nogi na nogę próbowała choć w minimalnym stopniu zdecydować się na przekroczenie granicy jaką obiecała nie łamać pod żadnym warunkiem. Przecież wiedząc, że zgodziła się na to wszystko, mogła przewidzieć konsekwencje swojego postępowania, jednakże umysł zawinił w tamtym momencie i teraz mocno żałując tego co się stało, a co dopiero stanie, westchnęła zdając sobie sprawę, że od dłuższego czasu wstrzymuje powietrze. Łzy, które cisnęły się pod zmęczonymi powiekami zapiekły nieprzyjemnie, powodując kolejne drżenia dolnej wargi, starając się nie rozpłakać i w jakiś sposób uspokoić zszargane nerwy, odwróciła się zaciskając na białej bawełnianej koszulce dłonie. Spuszczając w dół głowę ruszyła powolnym, wręcz ślamazarnym tępem powodując u obcych osób ciekawskie spojrzenia. Ledwo przełykając ślinę, odetchnęła ukrywając wstrząsający jej ciałem szloch. Sara sama nie wiedziała co się z nią dzieje i dlaczego od tamtego momentu, gdy wyszła na chwile z pokoju Anastazji jest teraz taka przerażona, wykończona i złamana. Każda chwila spędzona w tym szpitalu zabierała jej cząstkę normalnej kobiety bez widocznych na pierwszy rzut oka problemów, teraz gdy siedzi tu całymi dniami przy łóżku siostry znacznie zmizerniała, a bezsenność dawała w kość dopóki nie przychodziła w nocy do śpiącej brunetki i mogąc choć przez chwile upewnić się że jest wszystko w porządku wracała na oddział położony wyżej.
-Jestem taką idiotką.- warknęła pod nosem, zaczesując na jeden bok długie włosy. Idąc wciąż w nieznanym kierunku, myśli kobiety zalewały jej umysł, nie dając żadnej chwili na odpoczynek. Zrezygnowana przystaneła obok drzwi do małego bufetu, czując ścisk w żołądku weszła do pomieszczenia od razu witając się z miłą staruszką, która codziennie przesiadywała tu przy jednym z stolików popijając herbatę.
-To co zwykle kochana?-miły głos sprzedawcy przywrócił na ziemie Sarę. Mrugając kilkakrotnie, próbowała zorientować się w sytuacji.- Wszystko dobrze?
-Tak, to co zwykle.- mruknęła, wyciągając z portfela odpowiednią sumę pieniędzy. Wzdychając już kolejny raz w tym dniu, usiadła przy oknie wpatrując się w błękitne czyste niebo. Zauważając, że jej kawa już stoi od jakiegoś czasu przy prawej dłoni, wzięła ostrożnie kubek aby się nie poparzyć i upijając łyk gorzkiego napoju, powędrowała zmęczonym spojrzeniem po bufecie.
-Jak się czuje twoja siostra?- staruszka siedząca o stolik dalej spoglądała na nią z delikatnym uśmiechem.
-Bardzo dobrze, odzyskuje powoli pamięć i wraca do formy.- mówiąc to dalej piła wiedząc, że tym sposobem odwróci swoją uwagę od ciężkich myśli i wspomnień.
-Czyli to nie ona jest powodem twojego zamyślenia hm?- ponowne pytanie i ponowna chęć wyjścia stąd, skłoniła Sare aby przesiąść się do starszej kobiety i nie uciekać ciągle od ludzi.-Więc co ci leży na sercu moja droga? Widzę od kilku dni, że za dobrze nie śpisz.
-Mam dość tego miejsca.- wbijając krótkie paznokcie w papierowy kubek przygryzła dolną wargę siląc się na powstrzymanie zdradzieckich łez.
-Nie tylko ty masz dość, jednakże wiem, że te uczucia nie są tylko dlatego iż twoja siostra tu jest prawda? Ostatnio mówiłaś, że poszłaś na zwolnienie ponownie gdy Milena znowu źle się poczuła. Praca dawała ci odpoczynek od tego całego cholerstwa.- miły ciepły głos staruszki poruszył delikatnie kąciki ust Sary do góry.- Czyżbym miała racje bo się uśmiechasz?
-Trochę tak.- szeptając ponownie upiła łyk napoju.- Jednak miło mieć wolne od papierkowej roboty i...
-Poznałaś tu kogoś?
-Skąd Pani to wie?- odpowiadając pytaniem na pytanie spojrzała zdziwiona na kobietę.
-Widziałam jak kiedyś kupowałaś dwie kawy i na pewno jedna z nich nie była dla ciebie, na dodatek często siedząc na korytarzu z mężem widziałam twój szeroki uśmiech przy ślicznej dziewczynie na wózku.- kobieta mówiła spokojnie, układając dłonie na kolanach i patrząc się ciepłym spojrzeniem w brązowe oczy Sary łatwo mogła zauważyć, że trafiła w sedno jej ostatnio słabego samopoczucia.- Dawno tej dziewczyny nie widziałam, czy się coś z nią stało? Albo czy coś między wami się zepsuło?- Sara nie wiedziała co odpowiedzieć, a prędzej czy powiedzieć prawdę o tym co się dzieje tutaj. Przecierając zmęczone oczy oparła się łokciami o drewniany blat stolika.
-Nie wiem.- jęknęła nie odrywając wzroku od dna kubka.-Zapomnijmy o tym wszystkim. Marze o powrocie do domu z moją zdrową siostrą.
-Ja wiem co się tutaj dzieje, wiele razy siedzę przy mężu dnie i noce by pilnować aby dobrze go traktowano. Wiem również kim jest ta dziewczyna na wózku moja droga Saro, pomogła mi kiedy przerażona siedziałam samotnie na korytarzu. Przeraził cię fakt choroby jej? Możliwość, że możesz ją tak łatwo stracić? Po tym co widziałam i słyszałam za każdym razem w jej pokoju, mogę ci powiedzieć iż ta dziewczyna łatwo się nie podda ale nie może być sama. Musisz wrócić do niej i również być przy niej tak jak przy siostrze przecież to widać, że jesteście sobie bliskie!- słuchając z skruchą dziewczyna poczuła nieprzyjemny ścisk w klatce piersiowej tuż obok serca.- Znam tego lekarza, który się nią zajmuje.- staruszka szeptając dała znak ręką, aby dziewczyna się przybliżyła.
-Ostatni jego pacjent wyskoczył z okna.- słysząc to blisko ucha, dziewczyna otworzyła szerzej oczy przełykając głośno ślinę.
Przerażona jeszcze bardziej, wstała mrugając kilkakrotnie powiekami.
-Myśli Pani, że wybaczy mi to?- pytając sięgnęła po torebkę.
-Wybaczy bo jesteś jedyną, która tyle przy niej była.- rozumiejąc już wszystko i czując się o wiele lepiej po dłuższej rozmowie, dziewczyna wyszła oddychając głęboko, aby panika która ją zżerała od środka nie spowodowała ponownej ucieczki. Miłe ciepło rozlewające się w środku niej z myślą o ponownym zobaczeniu Anastazji dawało więcej odwagi do stawiania kolejnych kroków. Mijając poniszczone szpitalne ściany, skierowała się na kamienne schody. Idąc na górę słyszała jak niemiły męski głos ponaglał któregoś zapewne z pacjentów. Przechodząc przez kolejne stopnie przystaneła zauważając jednego z fizjoterapeutów trzymającego drobne ciało brunetki.
-Kolejny krok rób.- powiedział przenosząc wielką dłoń pod jej pachy.- No dalej.
-Ni-niemogę.- płaczliwy ton głosu dziewczyny uderzył w Sarę.- Jestem zmęczona i boli.
-Twój lekarz mówił, że masz chodzić więc musisz się ruszać.- warknął zabierając dłonie z jej ciała i tym sposobem powodując potknięcie się dziewczyny. Niewiele myśląc Sara podbiegła do Anastazji łapiąc ją żeby nie upadła. Zdziwiona brunetka uniosła głowę czując znajomy zapach perfum. Zielone jak i brązowe tęczówki obu kobiet wpatrywały się w siebie niewiele myśląc o zaistniałej sytuacji. Mocna jasna zieleń ponownie pochłaniała umysł Sary, czując jak serce przyspiesza wstrzymała oddech nadal trzymając w ramionach drżące ciało brunetki.
-Co Pani robi?!- pretensjonalny głos mężczyzny przywrócił na ziemie obie z nich.-Proszę puścić moją pacjentkę.
-Pana pacjentka prawie spadła z schodów!- krzyknęła poprawiając w ramionach ciało dziewczyny, widząc szczupłe poranione nogi Anastazji przeniosła wzrok na prawie czerwonego z wściekłości fizjoterapeute.- Nie wiedziałam że zmuszanie niepełnosprawnej do chodzenia samej po schodach jest dopuszczalne.
-Kim Pani jest by komentować moją wiedzę? Proszę się odsunąć od pacjentki w tej chwili albo wzywam ochronę.- warknął kładąc dłonie na ramieniu brunetki.
-Zostaw mnie.- mruknęła odrywając się od Sary.- Nie dotykaj mnie i idź stąd.- oszołomiona niespodziewanym zachowaniem brunetki kobieta stanęła jak wryta odsuwając się po chwili o kilka stopni w dół.
-Anastazja ale...
-Przerywasz mi w rehabilitacji.- beznamiętny ton głosu jeszcze mocniej uderzył w serce Sary.- Odejdź, albo wezwiemy ochronę.- słysząc kolejny raz groźbę, kobieta odwróciła się pozwalając na spłynięcie od tak dawna wstrzymywanych łez.

Nie zostawiaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz