32

1.5K 99 28
                                    

-Przykro mi ale rezonans nic u Pani nie wykrył.- mówiąc to lekarz poprawił okulary na nosie.

-Czyli co dalej?- nie chciała pytać, miała dość siedzenia tutaj bezczynnie wiedząc jak w coraz gorszym stanie ma nogi.- Czuję od rana szkło w stopach.

-Planujemy abyś niedługo wyszła z szpitala i zapisała się do mojej kliniki. W tym momencie występuje u ciebie powolna przeczulica organizmu.- recytując beznamiętną formułkę, obdarzył Anastazję chłodnym jak zawsze wzrokiem.- Od dzisiaj ponownie podamy ci ten sam lek plus dodatkowy, aby trochę ci ulżyć.

-Ulżyć? Nie mogę chodzić, jestem zmęczona i mam problem z oddechem!- ledwo mówiąc ścisnęła kołdrę leżącą na jej biodrach. Próbowała się uspokoić, dziewczyna doskonale wiedziała, że przy silnych emocjach wszystko się pogorszy a nie chciała tego, nie dziś.- Miałeś mi pomóc, obiecałeś mi to.

-Proszę się nie unosić. Jak widać ma Pani nieznaną jak dotąd chorobę, a wieczność nie mogę tu trzymać pacjentów.- kpiący ton głosu był wyraźnie słyszalny. Nie reagując już na wściekłość pacjentki, trójka lekarzy wyszła z sali zostawiając ją w samotności.
Zmęczona, obolała i bez życia, ułożyła się wygodniej w już tak doskonale jej znanym łóżku. Od kiedy Sara wyszła męczyły ją okropne krótkotrwałe ataki, których nie mogła już znieść. Czuła jakby z każdą walką coraz bardziej przegrywała i nawet sama nie wiedziała czy to przypadkiem nie znak, że powinna się poddać.
Na samą myśl o śmierci uśmiechnęła się pod nosem przenosząc nieprzytomne spojrzenie w stronę okna. W głowie miała dziwny zamęt, jedyne co w niej odnajdywała to myśli o błogim ukojeniu. Chciała tego, miała już dość walki. Marząc o tym by ostatni dzień spędzić wśród przyjaciół myślała o tym jak zareagują, co zrobią, jacy się staną w przyszłości a co najważniejsze jaka będzie Sara? Czy w ogóle będzie jej żal, że odeszła? Lub może po prostu to zaakceptuje i nic nie zrobi.
Wzdychając przełknęła ciężko próbując odgonić smutne myśli o odejściu od Sary ale nie mogła, jak na złość psychika płatała jej figle, przez co non stop powrót przykrych wyobrażeń nawiedzał ją. Nie mogąc wytrzymać uroniła kilka łez, aby cała burza emocji zniknęła choć trochę.

-Nastka?- niespodziewany głos Mileny wyrwał ją z rozmyślań.

-Mila?!

-No cześć kruszyno, przyszłam się pożegnać jak na razie.- podchodząc z szerokim uśmiechem przytuliła brunetke.

-Jak na razie?- nie rozumiejąc, zmarszczyła brwi lustrując dziewczynę. Miała na sobie jasne rurki i niebieską satynową koszulę, a głowę ozdabiała biała chustka przykrywająca delikatne włoski i blizny.

-No przecież jak wyjdziesz to będziesz do nas wpadać prawda? Sara do ciebie niedługo przyjdzie by dotrzymać towarzystwa bo zaniosła wszystkie torby wraz z Kubą do jego auta.- wciąż uśmiechając się od ucha do ucha trzymały się za ręce.

-Cieszę się, że w końcu wychodzisz.- szepnęła pociągając niebieskooką do kolejnego uścisku. Anastazja czuła łzy zbierające się w kącikach oczu, była szczęśliwa ale również smutna. Tak jak Milena chciała wyjść z szpitala o własnych siłach i tak jak ona uśmiechać się, nie bojąc się jutra.- Oczywiście, że będę do was przychodzić jeśli nie będziecie mnie mieć dość.

Śmiejąc się we dwójkę, brunetka miała dziwne wrażenie jakby ostatnie wypowiedziane przez nią słowa były kłamstwem. Krzywiąc się w delikatnym grymasie zbeształa się w myślach za takie gadanie. Chciała odwiedzać dziewczyny, chciała być jak najbliżej Sary i to było oczywiste, że będzie przychodzić do nich więc dlaczego miała takie dziwne odczucia? Nie wiedziała, jednak gdy ponownie drzwi od jej sali otworzyły się uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy zobaczyła dziewczynę, która podbiła jej serce.

-Siostrzyczko twoja miłość już stoi na dole i czeka.- Sara przytuliła swoją siostrę klepiąc ją po plecach.- Pożegnaj się na trochę i spadaj.

-Widzisz to?! Już cię zabiera mi.- robiąc obrażalską minę Milena zaśmiała się i szybko żegnając się czułym przytuleniem wyszła z sali zostawiając obie kobiety same.

Anastazja nie wiedząc co zrobić lub powiedzieć, milczała wbijając spojrzenie w swoje dłonie. Chciała przytulić ją i wyżalić się z wszystkich okropnych myśli jak i ataków, które dziś przeżyła jednak nie zrobiła tego. Przyciągnięta przez silne ramiona kobiety wtuliła się w jej ciało kompletnie nie rejestrując tego że Sara całkowicie się położyła do jej łóżka, aby móc ją objąć w całości.

-Kuba mówił mi że w wynikach nic nie ma.- szepnęła przeczesując delikatnie włosy chorej.- To dobrze, przynajmniej to wykluczone.

-Powiedzieli że niedługo wyjdę.- wtulając nos w szyje dziewczyny powstrzymywała się od mruczenia przez to jak jej dłonie przemieściły się z głowy na plecy dalej drapiąc.

-Naprawdę? To cudownie!- odrywając policzek od poduszki, Sara spojrzała wprost w zielone tęczówki Anastazji, które pokazywały tylko smutek.- Nie cieszysz się?

-A z czego się tu cieszyć? Nie mogę chodzić, ciągle mam te kable z tlenem i ataki.- zrezygnowana przerwała kontakt wzrokowy.
Milczenie wypełniło cały pokój, jednak to nie sprawiło, że między nimi powstał jakiś dyskomfort. Cieszyły się sobą i swoją bliskością.
Sara pochłonięta myślami o tym co będzie kiedy dziewczyna w końcu wyjdzie z szpitala, nie zauważyła jak obiekt jej rozmyślań sunie delikatnie prawie niewyczuwalnie długimi paznokciami po skórze szyi, policzka i często zatrzymując się kciukiem na dolnej wardze przyjemnie drażniła jej usta. Anastazja tak naprawdę podziwiała jej piękno jak i to że miała w końcu kogoś przy kim czuła się dobrze i bezpiecznie. W środku walczyła ze sobą, aby nie wstać i nie pocałować zachłannie tych różowych warg.

-O czym myślisz?- cicho pytając oderwała wzrok od ust kobiety leżącej praktycznie pod nią.

-O tym że chciałabym cię zabrać gdzieś, abyś odpoczeła i wyciszyła się.-  chłodne palce w przyjemny sposób głaskały rozpaloną skórę Anastazji.- Z dala od niewygodnego szpitalnego łóżka, dziwnych ludzi i tego miasta. My we dwie, długie spacery i zwiedzanie lub opalanie się a w nocy dobry film i pizza, którą kochasz.

-Brzmi kusząco jednak spacery będą dość trudne nie uważasz?- rozmarzonym głosem brunetka przybliżyła twarz do leżącej Sary.

-Nah mogę cię nosić.- puszczając jej oczko uśmiechnęła się zadziornie.- Nawet pomogę pod prysznicem i...

-I w innych rzeczach zapewne też?- unosząc jedną brew, roześmiały się obie na to jaki tor obrała ich niewinna rozmowa.

-No i w innych rzeczach..- brązowooka mruknęła złączając ich wargi w powolnym pocałunku przepełnionym pożądaniem i uczuciami. Zaczęły obie żałować, że znajdują się w takim a nie innym miejscu, jednak z drugiej strony niedługo miało się to zmienić. Wciąż się całując nie zwracały uwagi nawet na oddech Anastazji, który z każdą chwilą był coraz mniej zauważalny. Ciężko dysząc oderwały się od siebie, a dłonie Sary z powrotem wróciły na plecy dziewczyny choć tak naprawdę wolałaby je trzymać o wiele niżej.

-Gołąbeczki czas na kroplóweczkę.- rudowłosa pielęgniarka wparowała do sali i widząc je razem uśmiechnęła się od ucha do ucha.- Niedługo wychodzisz z tego piekła mała.

~~~
Przeeepraszam że tak długo nie pisałam tego XD ale nadal sądze że ten rozdział ssie i nie jest sprawdzony więc wybaczcie że będą błędy ale niestety nie mam sił na jakieś poprawki 😅 ale z notką to 1126 słów więc nie tak źle.

Nie zostawiaj mnieWhere stories live. Discover now