4

3K 151 43
                                    

Idąc w dół kamiennymi schodami obie dziewczyny nadal miały przed oczami obraz wijącej się z bólu i trzęsącej dziewczyny, która zasłonięta kilkoma pielęgniarkami prawie spadła z łóżka, kiedy jej ciało przekręciło się nagle w bok. Sytuacja wstrząsnęła najbardziej Mileną, która z opuszczoną głową szła przed siebie za Julitą szukając bufetu, gdzie miały zjeść coś lepszego niż szpitalną kolacje.
-Mila już spokojnie, wszystko z nią będzie dobrze.- dziewczyna delikatnie pogładziła plecy niebieskookiej.
-Widziałaś to!? To było jak z jakiegoś horroru! A te idiotki stały i nie wiedziały co zrobić.- oburzona tupneła nogą łapiąc się dramatycznie za głowę.- Myślałam, że są tu bardziej normalni ludzie, ale jak widać szpital to szpital, zawsze będzie beznadziejny.
-Przesadzasz, jedna sytuacja nie przekreśla ich wiedzy. Skąd wiesz, że nie wiedziały co zrobić? Może nie mogły?- Julita mówiła dalej omijając parę staruszków, którzy oparci o swoje drewniane laski powoli szli do wyznaczonego celu. Mila nie odpowiedziała na żadne pytanie które zadała jej koleżanka. Dziewczyna wiedząc, że nic nie zrobi więcej niż tylko mówiąc oskarżycielskie słowa na temat personelu szpitalnego, poddała się ponownie wchodząc w swój wewnętrzny monolog.
-Cholera, zamknięty.- slysząc burknięcie pod nosem Julity spojrzała niechętnie na zamknięte drzwi do bufetu. Przez szybę można było zobaczyć kilka drewnianych stolików, ładnie przykrytych bordowymi małymi obrusami na których były postawione w szklanych pojemniczkach białe serwetki, za nimi widniała lada z smakołykami na jakie miały obie ochotę.
-No cóż, czas się pożywić dwiema kanapkami z masłem.- jęknęła z rezygnacją na co o dziwo Julita klasneła w dłonie piszcząc.- Nie wiedziałam, że aż tak się ucieszysz na to więzienne żarcie.
-Zgłupiałaś? Automat jest!- wskazując szybko bladą dłonią na stojący pod ścianą automat, obie poderwały się do biegu rozśmieszając przy okazji kilka osób.- Ej nie tak drogo, dawaj co chcesz?- pytając, obie wyciągnęły z kieszeni parę drobniaków.
-Może kupimy tej dziewczynie coś? Miała tylko wodę na szafce.- mrukneła pod nosem klikając odpowiedni numerek, aby kupić sobie paczkę paluszków i batona.
-Dobry pomysł, postawie jej może te ciastka?- mówiąc to kątem oka zauważyły znajomą sylwetkę, która nie zostawiła w ich świadomości nic dobrego.-Mila, ten dziwny lekarz nas obserwuje.
-Wiem, kupuj dla siebie i dla niej.- ponagliła, nadal czując wiercące spojrzenie lekarza.-Pośpiesz się.
-Gotowe!- krzyknęła z szerokim uśmiechem machając swoimi zdobyczami, by po sekundzie ulotnić się jak najszybciej z pod bacznego spojrzenia lekarza. Szpitalne korytarze powoli zapełniały się odwiedzającymi i pacjentami, którzy zdecydowali się na krótki spacer wśród zimnych ścian jako swoich towarzyszy. Samotność, która doskwierała zawsze Milenie była inna w szpitalu niż poza nim. Ten dziwny budynek, a jednakże tak bardzo ważny dawał różnorakie odczucia jakie każdemu z osobna towarzyszły gdzieś w głębi serca. Samotność mieszała się z nadzieja, litością jak i z poczuciem śmierci.

Śmierć czuć bliżej w szpitalu niż na cmentarzu czy w kościele. W każdym pokoju stoi wysoki cień czekający na ostatni oddech pacjenta.

Zamyślona spojrzała na Julitę, dziewczyna na pierwszy rzut oka beztroska, uśmiechnięta jak i niepewna siebie. Obie cieszyły się z swojego towarzystwa, szczerze przyznały że nie chciałyby siedzieć same w pokoju lub z jakimiś staruszkami, którzy chrapią i nie dają spać.
-Z czego tak się śmiejesz?- jedząc już kolejnego paluszka spojrzała zdziwiona na uśmiechniętą Mile.
-Pomyślałam o tym jakby to było spać w jednym pokoju z staruszkiem chrapiącym.- powiedziała poprawiając swoje długie włosy.- Już widzę twoją oburzoną minę w tedy.
-Bardzo śmieszne! Do izolatki już lepiej iść.- śmiejąc się razem na ten dość absurdalny pomysł otworzyły ciężkie drzwi na oddział. Tracąc już swoją pewność, którą zdobyły poza oddziałem, skierowały się najpierw do pokoju nieznajomej. Cisza na oddziale była przerywana cichymi piskami maszyn, które w większości pokoi podtrzymywały pacjentów.
-Hej, przyniosłyśmy coś dla ciebie.- pukając cicho weszły do leżącej dziewczyny. Nie reagując na słowa Julity, obie podeszły by zobaczyć czy wszystko z nią w porządku.
-Całe szczęście śpi.- z ulgą na sercu położyły na pustą szafkę paczkę czekoladowych ciastek.
-Czemu jest sama?- zdziwiona Julita spojrzała w głąb pokoju, który był oświetlony delikatnie zimnym światłem wpadającym przez odsłonięte okna.
-Mnie nie pytaj, biedna nie dość że sama to jeszcze tak cierpi.- z grymasem Milena delikatnie objęła drobną dłoń brunetki, która na ten gest mrukneła coś przez sen drapiąc się uroczo po nosie. Kroplówka stojąca obok łóżka była przypięta do wystającego z ciała dziewczyny wenflonu, z każdą sekundą opróżniała się dając widoczną ulgę dla nieznajomej.
-Co Panie tu robią?- chłodny głos pielęgniarki przestraszył obie kobiety.
-M-my..- zająknęły się razem.
-Chciałyśmy dać jej ciastka.- z drżącą wargą którą Mila przygryzła spojrzała się na tęgą kobietę.
-Dobrze ale teraz proszę wyjść.- rozkazała surowym tonem choć uśmiech zdradził jej udawaną stanowczość. Obie dziewczyny wychodząc z szerokimi uśmiechami poszły w stronę swojego pokoju. Tylko Mila ponownie zauważyła tego nadwyraz dziwnego lekarza wchodzącego do pokoju brunetki.

Coś za często go widzę...

Nie zostawiaj mnieWhere stories live. Discover now