8

1.9K 127 10
                                    

Takie moje szczęście, że rozchorowałam się na dobre idealnie przed szkołą XDD przynajmniej wena ciągle jest co do tego opowiadania! Jak myślicie o co może chodzić Anastazji z tymi wszystkimi lekami?;)
~~~~

-Anastazja...
-Powiedziałam, że nie!- krzyknęła zaciskając dłonie na kocu, który miała. Blade jak zwykle policzki pokryły purpurowe wypieki, zieleń oczu stała się ostrzejsza, a jej spojrzenie groźniejsze i przerażone, błagalnie patrzyły wprost w oczy Sary. Dziewczyna na widok tak odmienionej brunetki przełkneła głośniej ślinę, nadal trzymając pudełeczko z niebieską tabletką. Zastanawiając się o co może chodzić Anastazji z lekami, podeszła do łóżka chorej widząc jej ciągłe spojrzenie na leki i na nią samą odłożyła na metalową szafkę medykamenty.
-Powiesz mi chociaż dlaczego?- zapytała ostrożnie przybliżając dłoń do przestraszonej dziewczyny.
-Nie chce ich brać.- jęknęła jak małe dziecko łapiąc kurczowo dłoń Sary.-Nie chce..
-Dlaczego nie chcesz? - ponowne pytanie wydobyło się z ust kobiety.- One ci pomagają.- na te słowa brunetka roześmiała się na cały pokój, nagła reakcja przeraziła Sare, że aż podskoczyła na krześle.
-Pomagają? Dobre! - ocierając teatralnie łzy z kącików oczu odsunęła się od siedzącej obok Sary.- Marze o tym by mi pomogły.
-Anastazja powiedz mi co się dzieje, dziwnie się zachowujesz! Ukrywasz coś.- syknęła łapiąc kruche ramie zielonookiej, ona natomiast przygryzła wargę z zdenerwowania i spuściła wzrok na dłonie.- Możesz mi powiedzieć wszystko.
-Ja...- ucieła słysząc kroki zbliżające się do pokoju. Przerażona spojrzała na pudełeczko z lekiem i na Sare. Kobieta widząc reakcje na całą sytuacje schowała małą tabletkę do kieszeni spodni idealnie gdy lekarz wszedł do pokoju. Zdenerwowanie obu z nich dało wyczuć się w powietrzu, obie przełykając głośno ślinę spojrzały na stojącego mężczyznę, który trzymał stos papierów w jednej rece, a w drugiej mały długopis.
-Ma Pani znowu gościa widzę.- zgrzytając zębami położył dokumenty na stoliku stojącym pod oknem. Sara miała wrażenie jakby była dla niego wrogiem gdy tylko znajdzie się bliżej brunetki. Nie wiedząc jak się zachować wyprostowała się bardziej na krześle spoglądając co chwile na napiętą twarz chorej dziewczyny.-Więc...- zaczął gdy jego uwagę przykuły jakieś wyniki.- Schudłaś 3kilogramy, wyniki z moczu i krwi nadal bez zmian większych.
-Większych?- prychnęła i kolejna maska pojawiła się na jej twarzy.- zamiast pozwalać mi chudnąć, żreć leki to powinieneś zrobić mi badania!- kolejny dziś krzyk wydobył się z jej ust. Sara była zdziwiona jak łatwo emocje u tej dziewczyny mogły się zmieniać i jak bardzo czasem przerażała.
-Młoda damo, przestań krzyczeć.- warknął odkładając ponownie papiery.- Zachowujesz się od początku gorzej niż przedszkolak, skoro tak bardzo jesteś nerwowa to może dać ci jakieś uspokajające?
-A może ja dam Panu kopa w dupe?- odpowiedź Anastazji była tak pewna siebie i pełna jadu, że Sara nie mogła się powstrzymać i prychnęła krótkim śmiechem, a ostre spojrzenie lekarza przeniosło się na nią.
-Co Panią tak śmieszy?
-Spotkałam wielu lekarzy, młodych, starych, czy w średnim wieku i przyznam że jest pan najgorszym pod względem zachowania.- mówiąc to poczuła jak smukłe palce brunetki oplatają się wokół jej dłoni. Niebieskie zimne oczy lekarza teraz ponownie skierowały się na biedną Anastazje.
-Dobrze, jutro pomyślę nad jakimś badaniem.- odchrząknął zabierając dokumenty i kierując się w stronę wyjścia.- Trzeba w końcu postawić cię na nogi.- kpina, którą było słychać w głosie mężczyzny spowodowała ciarki na plecach obu dziewczyn. Nie wiedząc co tu się tak naprawdę stało Sara objęła w mocnym uścisku drżące ciało zielonookiej.

Co oni oboje ukrywają? Czemu nie chce nic mi powiedzieć?...ah tak jestem obca jeszcze.

Z wewnętrznego monologu wyrwał ją dziwny odgłos jakby krztuszenia się wydobywającego się z ust bladej brunetki. Przestraszona odsunęła się od ciała dziewczyny, które trzęsło się jeszcze bardziej, nie wiedząc co robić patrzyła jak oczy dziewczyny stały się szkliste, a ciało dostawało coraz więcej skurczów powodujących jęki bólu i większe odgłosy krztuszenia się jakby nie mogła zaczerpnąć tchu. Widok męczącej się Anastazji wpłynął tak bardzo na Sare, że nie mogła ruszyć się z miejsca. Jeden ruch ręki w jej stronę, ten jeden gest spowodował, że adrenalina pomogła jej wybiec z pokoju wołając pielęgniarki. Trzy tęgie kobiety wbiegły po kilku sekundach do pokoju brunetki zatrzaskując drzwi przed nosem Sary, by ta nie mogła wejść. Kobieta objęła się ramionami i masując roztrzęsione ręce ukucnęła przy drzwiach do pokoju. Nie wiedząc ile mija czasu nadal czekała, czekała aż wyjdą i powiedzą, że jest w porządku, że będzie wszystko dobrze, a Anastazja pełna sił będzie leżeć w łóżku jak wcześniej. Nic takiego się nie wydarzyło, minęła pełna godzina a te trzy pielęgniarki nadal nie wychodziły, nadal nic nie wiedziała o stanie dziewczyny.
-Sara? Czekam na ciebie od dwóch godzin.- głos młodszej siostry wybudził zamyśloną kobietę.
-Ja...- zaczęła gdy chrzęst otwieranego zamka przerwał jej. Zestresowana kobieta poderwała się na równe nogi czekając aż wyjdą.-Co z nią?!
-Zmęczona i obolała. Dostała leki i teraz będzie spać.- najniższa z nich spojrzała na zmartwioną twarz Sary.- Spokojnie, zdarza się jej to kilka razy dziennie.
-Kilka razy dziennie?- szepnęła spoglądając kątem oka na śpiącą dziewczynę przypiętą do jakichś urządzeń. Czując na ramionach dłonie siostry zobaczyła jak ta z ciekawością w oczach również spogląda na brunetke.
-Sara chodźmy do pokoju.-powiedziała biorąc starszą siostrę pod rękę i kierując się w stronę wyznaczonego pomieszczenia gładziła spięte plecy kobiety.
-To było straszne.- załkała siadając już na metalowym krzesełku obok łóżka Mili.- Boże, ten lekarz jej to zrobił! Ona się zestresowała i na pewno to..
-Saro.- przerwała jej Mila wbijając wzrok w jej twarz.- Przestań o tym myśleć i powiedz mi co jest międzywami?
-Co?! Nic!- pisnęła a twarz oblał uroczy rumieniec.

Nie zostawiaj mnieWhere stories live. Discover now