29

1.4K 96 23
                                    

Anastazja czuła się fatalnie, może jeszcze gorzej niż to słowo oznacza. Od samego rana miała ochotę chodzić po ścianach z bólu i dziwnego niepokoju gdzieś w środku siebie. Wykończona i wściekła wyjęła dren z nosa pozwalając na samodzielne oddychanie, miała po prostu dość wszystkiego, a najbardziej swojego ciała, nad którym nie panowała. Kolejne wzięcie oddechu stawało się jeszcze trudniejsze, lecz nie poddawała się i siedząc skulona na łóżku trzymając między udami poduszkę pochyliła się by twarzą dotknąć miękkiego materiału. Dziwnym trafem ta pozycja była dość wygodna, a oddech poprawił się, tylko nieznośne mrowienie w całym ciele nadal targały jej nerwami. Skupiając się na bezcelowym patrzeniu w rozmazany punkt przed oczami, usłyszała trzask otwieranych drzwi. Dźwięki, odczucia i cała jej egzystencja była dzisiaj nadwyraz nieznośna, dziewczyna marzyła by uciec od wszystkiego gdzieś w ciemność, lub najdalszy punkt na świecie byleby nic nie słyszeć, nic nie czuć i nic nie myśleć. Cała drżąc nie poruszyła się nadal, choć dobrze wiedziała, że ktoś chodzi po jej pokoju, szuranie butów drażniło jej bębenki, a powstające poczucie wbijających szpilek w każdy milimetr ciała nie pomagał w powstrzymaniu się od ciętych komentarzy.

-Możesz tak nie szurać?!- warknęła, pozbawiając swoich płuc powietrza. Krztusząc się złapała za gardło próbując wyrównać oddech, który coraz trudniej przychodził. Zdziwiona, rudowłosa pielęgniarka odsunęła się od stolika, na którym postawiła wcześniej śniadanie. Nie wiedząc co się dzieje i dlaczego Anastazja jest w takim humorze, spojrzała się uważnie na całą jej delikatną postać. Popękane wargi drżały wraz z głową i szyją, w krótkich delikatnych drgawkach było widać jak ręce brunetki zaciskają się i przyszpilają do klatki piersiowej powodując ból u dziewczyny. Zielone oczy jak zawsze spokojne, teraz były przerażone i przeszklone, a nogi w dziwny sposób wygięte w nienaturalną pozycję. Uważnie stąpając, Iga podeszła do skołowanej całą sytuacją pacjentki.

-Kruszynko, co się dzieje?- spytała sięgając dłonią do ramienia zielonookiej, która w krótkiej chwili odsunęła się wbijając w nią nieobecny wzrok.

-Nie ruszaj. Boli.- syknęła, a prawy nadgarstek wygiął się tak bardzo, że wszystkie kości zaczęły w nim strzelać.

-Co cię boli?- marszcząc ciemne brwi, kobieta odsunęła się aby Nastka przypadkiem nie spadła z łóżka myśląc, że ta ją ponownie będzie chciała dotknąć.

-Wszystko, czuje szpilki na całej skórze, wbijające się co sekundę.- mówiła, a głos zmieniał się z każdym wypowiadanym słowem.

-Boli cię gardło?

-Nie, nie mogę zbytnio mówić.- szeptała już ledwie słyszalnie, a uczucie szpilek na skórze wzmogło się dodając do tego poczucie wbijającego się szkła w stopy. Jęcząc z bólu i krztusząc się brakiem tlenu, oparła plecy o niewygodny materac. Anastazja miała nadzieję, że te wszystkie objawy znikną już niedługo, że to wszystko przeminie, a ona obudzi się zdrowa i pełna sił. W głębi serca powtarzała, że nadzieja jest matką głupich jednak tylko ona na ten moment utrzymuje ją przy zdrowych zmysłach. Zamykając zmęczone oczy rozmyślała o wszystkim i o niczym, była jak w transie zdala od świata, ludzi i problemów. Wiedziała, że leży w szpitalu, w łóżku, lecz z każdą mijającą sekundą miała wrażenie, iż jej umysł pokrywa gęsta mgła odbierając jej możliwość jakiegokolwiek już sensownego myślenia, po prostu odlatywała.

-Anastazja co się dzieje?- głos znienawidzonego lekarza wybudził ją z dziwnego ataku. Otwierając znużone powieki, spojrzała się wprost w lodowate beznamiętne oczy mężczyzny.-Pytam cię co się dzieje?

-N-ni-wiem.- bełkotała ledwo otwierając usta. Nie rozumiała co się dzieje, gdzie jest i od jakiego czasu jest. Wszystko zlewało się w jej głowie tworząc doskonały kręciołek dla kilkudziesięciu myśli.

-Co czujesz?- kolejne pytanie lekarza i po chwili światło z małej latarki  błysnęło w jej oczy.- Dwie różne źrenice.

-Trzeba zrobić jej rezonans.- drugi z lekarzy, młodszy o wiele krzyknął.- Może ma jakiś wylew.

-M-myli się.- kolejny bełkot lecz tym razem lepiej jej wyszło. Zostawiona już przez szorskie dłonie lekarza, położyła się czując jak każdy mięsień w jej ciele jest o trzy razy bardziej cięższy. Wszystko jej się myliło, zdawała sobie sprawę z sytuacji jakiejś dopiero po kilku długich sekundach. Marszcząc brwi i próbując się skoncentrować, w głowie zaczęła myśleć o różnych słowach, jednakże nawet w myślach jej starania były spowolnione i niejednoznaczne z tym co chciała.

-Dobrze, Jakubie ty idź i poinformuj elektroradiologa, że musi zrobić rezonans głowy pacjentce.- chrząknął odwracając się do pielęgniarki.- A ciebie Panno Igo mógłbym prosić o pilnowanie tejże pacjentki? Dzisiejsza dawka leku niech zostanie na ten moment pominięta.

-Oczywiście, doktorze.- odpowiadając zacisnęła pięści z nienawiści do lekarza, który zatruwał jej chorą koleżankę. Wymieniając krótkie spojrzenia z Kubą, odetchnęła gdy została w sali tylko ona i brunetka.

Anastazja nadal kurczowo myślała w milczeniu nad słowami lekarza. Lek o którym wspominał odbijał się w jej głowie non stop, ale jak na złość kolejna fala bezsensownych myśli i po chwili pustki wybiła ją z rytmu. Poddając się westchnęła drapiąc się pod nosem wygiętą w dziwny sposób dłonią. Milcząc, pozwoliła założyć sobie ponownie dren do nosa, który nieprzyjemnie wpuszczał tlen dając ulgę zmęczonym mięśniom. Iga ostrożnie przysunęła się do łóżka leżącej Anastazji i z delikatnym uśmiechem spojrzała wprost w jej już zmęczone oczy.

-Lepiej się czujesz?- pytając powędrowała wzrokiem do dłoni, którą dziewczyna odsunęła.- Czyli nie.

-Szkł-o.- jęknęła wydymając dolną wargę. Mgła w umyśle powoli znikała, dając możliwość na nowo zorientować się w wszystkim co się z przed kilku minut zadziało. Mrugając kilkakrotnie, przełknęła ślinę odwracając wzrok od kobiety siedzącej przy niej. Nie chciała jej tu, chciała kogoś innego obok, lecz nie mogła wychwycić w myślach kogo. Nie potrafiła zmusić swojego umysłu po ataku, aby w końcu powiedział jej na kogo tak bardzo czeka i dlaczego ma ochotę rozpłakać się na myśl, że jest tu sama bez tej osoby. W wewnętrznej rozsypce krzyczała bezsilnie, błagając aby mogła normalnie mówić i myśleć, a co najważniejsze żeby mogła przypomnieć sobie kim ta osoba jest i jaka jest. Pociągając cicho nosem pozwoliła, żeby samotna łza spłynęła po policzku tworząc drogę dla pozostałych.

-Kruszynko nie płacz.- bezsilna rudowłosa kobieta jęknęła na widok rozsypanej dziewczyny.- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.

-J-ja p-p-pójd s-pać.- bełkot jeszcze bardziej spowodował, że piekące łzy spływały ciurkiem po policzkach i brodzie dziewczyny. Zmęczona próbując się uspokoić zamknęła oczy marząc, aby sen jak najszybciej zabrał ją z rzeczywistości.

~~~~
Zazdroszczę Nastce tego drenu z tlenem ile ja bym dała żeby mieć w domu hah 🙈
Mam nadzieję że rozdział się spodobał i na bank są jakieś błędy jednak nie mam kompletnie sił na poprawianie .-. Musicie mi wybaczyć ale pisanie na telefonie trochę wkurza gdy trzeba nanieść poprawki 😂
Gwiazdki i komentarze mile widziane 💖

Nie zostawiaj mnieWhere stories live. Discover now