31

1.5K 124 68
                                    

-I ty tak codziennie?- znudzona brunetka przekręciła się na drugą stronę materaca, aby teraz mając głowę poza łóżkiem, patrzeć na zapracowaną kobietę siedzącą przy stoliku z laptopem od dobrych kilku godzin.-No odpowiedz mi.

-Chyba się coś dobrze czujesz.- mruknęła patrząc kątem oka na wygłupy chorej dziewczyny.- Uważaj bo sobie coś zrobisz.

-Nie moja wina, że mi się nudzi! Nawet książki nie mam by poczytać, a telefon mi się znudził.- jęcząc, usiadła delikatnie pochylając się poprzez przeniesienie ciężaru na drżące ręce umieszczone między jej nogami. Sara widząc jak dziewczyna specjalnie opuszcza kąciki ust i robi maślane oczy roześmiała się cicho machając głową z niedowierzaniem.

-Jak z dzieckiem.- stwierdzając przeniosła się z laptopem i kilkoma papierami na krzesło stojące blisko brunetki. Anastazja widząc, że choć trochę skusiła kobietę, aby była bliżej, uśmiechnęła się szeroko przy okazji bezwstydnie zagryzając dolną wargę. Na ten widok Sara przez moment miała wrażenie, że zaraz opuści wszystkie rzeczy, które trzymała. Przełykając z trudem ślinę usiadła na skrzypiącym krześle nadal nie odrywając oczu od drobnej dziewczyny siedzącej przed nią. Bluzka Anastazji nieco zsuneła się z jej ramienia odkrywając bladą skórę, przez którą odznaczał się obojczyk.
Od momentu kiedy leżała z nią w łóżku, dopóki nie wygoniła jej nieszczęsna pielęgniarka, miała ochotę w końcu zatopić swoje wargi w jej i poczuć jak mogły by być miękkie kiedy niespiesznie pozwalałaby sobie na pocałunki z nią.

-Ziemia do Sary, zawiesiłaś się.- udając niewinną, brunetka uśmiechnęła się zadziornie, śmiejąc się. Czuła się dobrze odkąd Iga nie podała jej dzisiaj ani grama tego wstrętnego leku, dlatego też korzystając z okazji zamierzała trochę poznać fakt jak działa w ten inny sposób na kobietę.

-Robisz to specjalnie, więc przestań i idź spać, a ja zajmę się pracą.- mówiąc to głos brązowookiej zabrzmiał oschle, a beznamiętny wzrok wbiła w ekran komputera.
Nie wiedząc jak zareagować na tą nagłą zmianę, Anastazja już się nie odzywała i grzecznie kładąc się na łóżku błądziła wzrokiem po tak dobrze znanym pomieszczeniu.
Sara tak naprawdę nie chciała zabrzmieć źle, tylko próbowała ukryć drżenie własnego głosu, aby młodsza dziewczyna nic nie zauważyła. Czas mijał, a one ukradkowo na siebie patrząc milczały chcąc sprawdzić, która dłużej wytrzyma. Obie czuły coś dziwnego, gdy tylko ich ciała dzieliło pare centymetrów, a co dopiero metrów albo kilometrów, dlatego też cały dzisiejszy dzień spędziły w dość bliskich czułościach opartych na przytulaniu lub trzymaniu za rękę ale to im tak naprawdę nie wystarczało. Chciały czegoś więcej, chciały być jeszcze bliżej, jednakże każda z nich bała się. Bały się konsekwencji tego co się wydarzy, gdy się do siebie zbliżą, nie chciały poznać brutalnej prawdy jeśli jedna z nich mogłaby drugą odtrącić. Anastazja nie mogłaby znieść myśli, że osoba przez którą czuje w środku przyjemne ciepło i szczęście, mogłaby tak łatwo odejść przez jeden głupi, a zarazem tak ważny krok.

-Jak myślisz czy ktoś na tym świecie mógłby mnie pokochać?- nagłe pytanie zieloonokiej tak zaskoczyło Sare, że w sekundę oderwała wzrok od ciągu nieznośnych liczb widocznych w papierach.

-S-skąd to pytanie?- odchrząkując spróbowała, aby jej głos nie drżał.-Oczywiście, że na tym świecie są osoby, które na pewno się w tobie podkochują, a nie chcą ci tego powiedzieć.

-Nie sądzę.

-Dlaczego?

-Kto chciałby być z chorą osobą?- utkwiony dotychczas w suficie wzrok przeniosła na siedzącą obok niej kobietę.- Są same problemy, zmartwienia i brak życia. Z taką osobą nie ma życia wiesz? Nie ma się normalnego związku, więc kto chciałby próbować i ryzykować szybko stratą. Nikt kto jest mądry nie zakochałby się w ciężko chorej osobie.

Nie zostawiaj mnieWhere stories live. Discover now