25

1.4K 89 31
                                    

Przecierając z znużenia oczy, mężczyzna poprawił sporych rozmiarów dokumenty pod pachą, które przy dobrej okazji mogły łatwo wypaść i rozsypać się po podniszczonej podłodze. Korytarz oświetlony delikatnym światłem z pokoi pacjentów dawał wrażenie samotności, ciche odgłosy kroków rozchodziły się odbijając od ścian i zwracając uwagę leżących chorych. Obchód, który zakończył się dobre trzy godziny temu dał jeszcze więcej pracy niż młody lekarz myślał, spuszczając głowę w dół westchnął pod nosem otwierając białe drzwi do pokoju pielęgniarek, w którym oczekiwał obecności rudowłosej kobiety. Oślepiony bielą mebli i jasnego światła, zmrużył oczy biorąc w obie ręce papiery.

-Tak doktorze?- ochrypły głos starszej pielęgniarki zwrócił uwagę lekarza, odwracając się w stronę kobiety spojrzał w jej piwne oczy uśmiechając się delikatnie.

-Przyszedłem dotrzymać towarzystwa w nocnej zmianie.- mówiąc to podszedł do brązowej skórzanej kozetki i z ulgą opuszczając dokumenty rozprostował spięte ciało.- Potrzebuje masażu!

-Taki młody i już połamany?- Iga szepcząc przy uchu Kuby przytuliła go od tyłu.

-Dzisiaj mogłem w końcu wejść na salę operacyjną doktora Mikołajczyka.- wzdychając, delikatnie złapał jej dłonie umieszczone na jego dobrze wyrzeźbionym brzuchu.- Ale nie mogłem dotknąć pacjenta, nie ufają mi już po tym jak spieprzono operacje Mileny.- z goryczą słyszalną w głosie oderwał się od dziewczyny uśmiechając się w nieznacznym grymasie.

-Nie mów tak.

-Dlaczego mam tak nie mówić? To nie moja wina, że jej czaszka sobie pękła jak kawałek sam nie wiem czego! -warknął siadając na kozetce.- Płace za błędy innych na sali a nie za swoje. Jeszcze ten...

-Uspokój się.- Iga uciszyła chłopaka zakrywając mu usta, kątem oka widziała jak starsza pielęgniarka obserowała wybuch Kuby.- Zapamiętaj, że nie jesteśmy tutaj sami jasne? Chcesz mieć więcej problemów?

-Nie.

-Więc przymknij się i idź spać. Jesteś na nogach już dobre czterdzieściosiem godzin! Na Boga przecież ty padniesz niedługo.- wzdychając, usiadła na białym krześle obok niewielkiego biurka.- Jesteś sam na oddziale i zapewne ten chory doktorek więc idź się zdrzemnąć.

-Kto wczęśniej kazał mi się przymknąć by go nie obrażać?- unosząc w kpiący sposób brwi prychnął pod nosem.

-Oj nie czepiaj się!- jęknęła rozpuszczając długie rude włosy z koka. Nie odzywając już się do siebie, oboje wrócili do pracy. Dziewczyna sprawdzając niedbale papiery, w których były zawarte wszystkie ważne pomiary pacjentów z tygodnia, co i rusz spoglądała na mężczyzne. Drobny zarost pokrywał jego brodę jak i policzki, dłuższe niesforne loki opadały na czoło przysłaniając oczy. Kuba nie zwracając na nic uwagi, skupiony na papierach nowych jak i starych pacjentów, rozmyślał o jednym z lekarzy którego podopieczni dziwnym trafem zawsze wychodzili w gorszym stanie lub z dziwną diagnozą, która posyłała ich do jego prywatnej kliniki rzadkich chorób. Marszcząc brwi, czytał kolejne nazwiska pacjentów i objawy jakie im towarzyszyły.

-Iga, jak Anastazja się czuje? Na obchodzie jej nie było.- mówiąc to nadal nie odrywał wzroku od kart pacjentów.

-Ma duszności i jest osłabiona, mówiła, że dobrze się czuje ale to oczywista sprawa iż ona kłamie.- unosząc głowę spojrzał na kobietę wpatrzoną w jego postać.- Ona się boi i wcale się nie dziwie. Słuchaj ile ona już tu jest? Ile badań wykonano?

-Fizjoterapeuta sprawdził stan jej mięśni i ...- uciął kartkując papiery.- Tylko badania krwi plus konsylium.

-Tylko jakieś badania krwi.- syknęła zakładając nogę na nogę.- Jest tu najdłużej siedzącą pacjentką wraz z tą staruszką sparaliżowaną! Inni pacjenci na diagnostykę siedzą maks dwa tygodnie, a nie miesiące. Rozumiesz? Pacjentka na diagnostyce siedząca już dobre cztery miesiące, nie mogąca wyjść na przepustkę i jeszcze mająca ograniczenie z wizytami bliskich.

Nie zostawiaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz