27

1.4K 110 57
                                    

To nie był dobry pomysł, to było bardzo głupie, co za moment zamierzała zrobić według niej i jej poszarpanych nerwów. Zostając wypchnięta brutalnie z oddziału przez siostrę, zrezygnowana opuściła barki wypuszczając z ust drżący oddech. Naprawdę miała dość, dla Sary rozmowy o uczuciach, czy popełnionych błędach, były najgorszym utrapieniem bo nigdy nie potrafiła do końca wytłumaczyć, dlaczego to poczuła, czy zrobiła, lub czego nie pomyślała w przypływie buzujących emocji. Czując jak zimny pot oblewa jej plecy, zaczęła poruszać koszulą by choć trochę schłodzić rozgrzane z stresu ciało. Klnąc pod nosem na swoje zachowanie, skierowała się w stronę schodów, aby wydłużyć czas do zderzenia się z brutalną rzeczywistością. W końcu, skąd miała mieć pewność, że Anastazja jej nie wyrzuci? Lub czy w ogóle pozwolą jej do niej pójść. Uderzając butami o kamienne schody, myślała o tym co się wcześniej wydarzyło, o tych niebieskich zimnych jak dwa sople lodu oczach, o ostrym i groźnym głosie, który sprawił, że strach przejął górę nad zdrowym rozsądkiem. Myślała o tamtej nocy, która mogła tyle zmienić w dobry sposób ich relacje, a jednak tylko ją zniszczyła i teraz niepewna co będzie dalej, stanęła przed kolejnymi białymi ciężkimi drzwiami. Kobieta nawet nie wiedząc jak szybko się tu dostała teraz nie mogła nawet złapać za klamkę, ponieważ kolejna fala stresu przeszyła ją jeszcze mocniej. Patrząc tempo w biel, przygryzała usta do momentu, aż nie poczuła metalicznego smaku na języku. Pomysł z pójściem do brunetki coraz bardziej wydawał jej się idiotyczny, nie wytrzymując odwróciła się na pięcie i chcąc już wracać, usłyszała ciche kliknięcie zamka w drzwiach oznaczające, że ktoś zamierza wyjść. Przełykając z trudem ślinę spojrzała się za plecy by dostrzec, że jeden z pacjentów ma trudność w utrzymaniu ciężaru. Podchodząc jak najbliżej, złapała za klamkę aby starszy mężczyzna mógł w spokoju wyjść. Słysząc schrypnięte podziękowania, uśmiechnęła się krzywo patrząc w głąb oddziału.

-Teraz to na pewno się nie wykręce.- jęknęła marszcząc w niezadowoleniu brwi.

Wchodząc powolnym krokiem na oddział, poprawiła niesforne włosy, przy okazji rozglądając się czy coś przypadkiem nie zmieniło się, jednak stare zniszczone ściany nadal były w opłakanym stanie, a podłoga coraz bardziej prosiła się o odnowienie. Przechodząc obok pokoju pielęgniarek usłyszała za sobą ciche wołanie jednej z nich. Odwracając się, natychmiastowo spostrzegła ponownie tą samą rudowłosą dziewczynę co dzisiaj wcześniej na oddziale siostry.

-Tak?

-Pani do kogo?- młoda pielęgniarka podeszła do kobiety delikatnie uśmiechając się.

-Do Anastazji.- szeptając potarła mokre dłonie o materiał spodni.-Jest może w pokoju?

-Tak, dziwne jakby jej nie było.- śmiejąc się nie do końca szczerze, dziewczyna wskazała dłonią w stronę pokoju brunetki.- Cieszę się, że w końcu do niej przyjdziesz.

-Słucham?

-Tu każdy widział jak spędzałyście czas razem, a później nagle cię zabrakło.- mówiąc to rudowłosa podeszła do zamkniętych drzwi i ponownie posyłając delikatny uśmiech otworzyła je.- Nastka, masz gościa.

Słysząc te słowa, Sara spojrzała się na łóżko na którym leżała drobna postać Anastazji. Odwracając wzrok w stronę miejsca, w którym stała nie tak dawno pielęgniarka, westchnęła widząc, że kobieta poszła zostawiając je we dwie. Nie wiedząc co dokładnie zrobić, czy stać, czy może wejść do pokoju, czekała aż dziewczyna coś powie, jednak nic takiego się nie stało. Dopiero ponownie spoglądając na nią, Sara zrozumiała że po prostu śpi. Decydując się na wejście, jak najciszej zamknęła za sobą drzwi, aby żaden dźwięk z korytarza nie obudził zielonookiej. Drżącymi dłońmi odsunęła delikatnie krzesło, siadając na nim z modlitwą w duchu aby nie skrzypnęło. Pamiętała jak którejś nocy trzasnęły stare śruby w krześle, przez co Anastazja prawie się obudziła, gdy Sara przyszła do niej w środku nocy sprawdzając czy wszystko z nią w porządku. Nie wiedząc co robić, ponieważ w środku szalała ze stresu, uszczypneła się w okolicy nadgarstka aby niechciane uczucie odeszło choć na moment. Anastazja nie zdając sobie sprawy, że ktoś obok niej jest, spała dalej podłączona do tlenu przez dren wsadzony w jej nos. Klatka piersiowa dziewczyny nie unosiła się prawie, a delikatnie sine usta odznaczały się mocniej na tle bladej skóry. Długie brązowe włosy opadały na jej smukłe ramiona zakrywając krople krwi na białej koszulce. Chęć dotknięcia brunetki była tak duża, że zanim Sara zrozumiała co robi, jej dłoń już dawno dotykała chłodnego policzka dziewczyny. Kciukiem głaszcząc skórę wpatrywała się w spokojny wyraz twarzy osoby, na której widok serce ponownie biło dwa razy mocniej niż na codzień. Czując zbierające się łzy w kącikach oczu zamrugała kilkakrotnie. Widząc jak dziewczyna mruczy coś pod nosem i marszczy brwi odsunęła się pospiesznie, próbując oddychać jak najspokojniej, złapała drżące dłonie i czekając aż Anastazja ponownie zapadnie w głębszy sen patrzyła przez okno modląc się w duchu aby zniknąć.

-Przepraszam za to, że cię zostawiłam.- szeptając, nadal z wzrokiem utkwionym w widok za oknem, Sara zdecydowała się spróbować choć trochę powiedzieć kiedy Anastazja będzie spać.- Nie chciałam tego, jak z własnej woli można zostawić w samotności taką dziewczynę jak ty? Byłam głupia i zrozumiem jak nie będziesz chciała już mnie widzieć, w ogóle jestem idiotką, że mówię ci to wszystko a ty śpisz i tak tego nie słyszysz.- zaśmiała się smutno na swoją wypowiedź.- Zależy mi na naszej relacji, chyba nawet bardziej niż powinno zależeć. W końcu to ty sprawiasz, że na twój widok moje serce chyba dostaje jakiejś palpitacji, nie wiem czy to zdrowe ale sama ty sprawiasz, że uśmiech pojawia się na mojej twarzy i wszystkie problemy odchodzą w niepamięć gdy jesteś blisko i..- nie mogąc nic dalej mówić przez drżący głos i załzawione oczy, odetchnęła głęboko zaciskając jak najmocniej powieki.

-Mów dalej.

Słysząc cichy schrypnięty głos odwróciła się gwałtownie w stronę przytomnej Anastazji. Zielone jasne oczy patrzyły wprost na nią, a delikatny uśmiech formował się z każdą sekundą na wycieńczonej twarzy brunetki.

-Tak bardzo przepraszam.- załkała pozwalając na popłynięcie kilku łez po policzkach.- Zrozumiem jeśli każesz mi wyjść.

-Zrozumiesz?- pytając, dziewczyna poprawiła się na materacu.

-Tak.

-Więc wyjdź.- mówiąc to, ton głosu Anastazji znacznie się zmienił, był zimny i oschły, a zielone tęczówki pociemniały nieznacznie.-Teraz.

Przełykając głośno ślinę Sara wstała, drżąc cała ledwo utrzymując się na nogach powędrowała w stronę drzwi. Łzy, które spływały po jej policzkach były niczym przy tych, które czuła w środku, miała wrażenie jak coś rozrywa jej serce, jak te kilka słów sprawiło, że miała ochotę zamknąć się w pokoju i już nie wychodzić. Nigdy nie czuła czegoś takiego aż tak, nigdy nie mogła zrozumieć tych wszystkich pseudozakochanych osób, które mówiły jak to bardzo nie potrafią żyć bez tej drugiej połówki. Sara jak widać potrafiła, spędzała dnie z siostrą powoli czując jak wewnątrz smutek ją zalewa ale żyła, tylko teraz miała wrażenie jakby powoli wewnętrznie umierała i nie wiedziała dlaczego, aż tak ta dziewczyna wywoływała u niej tyle różnych emocji. Chwytając ledwo co klamkę w dłoń, otworzyła z skrzypnięciem drzwi.

-Naprawdę uwierzyłaś, że chciałabym abyś wyszła?- niespodziewane pytanie zaskoczyło kobietę tak bardzo, że aż nie mogła odwrócić się w stronę dziewczyny.- Wracaj tutaj i nie zostawiaj mnie już w tak podły sposób.

Nie zostawiaj mnieWhere stories live. Discover now