Rozdział 3 | Koniec świata? Już nie mogę się doczekać

1.9K 236 193
                                    

Powiadają, że tonący chwyta się nawet najostrzejszej brzytwy. Zrobi wszystko, by zaczerpnąć kolejny oddech, by nie opaść na dno, by raz jeszcze poczuć promienie słońca na swojej twarzy.

Tak jak Martin, który właśnie posunął się do ostateczności.

Wiedział, że demon był wściekły za to, że DeVine go "przywołał" i nie odpuści mu dopóki nie przeleje jego krwi. Całej. Diabeł jednak nie wyglądał na zainteresowanego zabijaniem Natalie, która naprawdę pojawiła się czystym przypadkiem w okolicy. W końcu nie zawsze wracała tą drogą do domu, nie zawsze ufała podejrzanym, prawdopodobnie zjaranym facetom i nie zawsze uciekała przed rozwścieczonym demonem przez boczne ulice Nowego Jorku. Jednak tym razem to zrobiła i okularnik zamierzał to jak najlepiej wykorzystać, chociaż nie czuł się z tym dobrze.

Gdyby Natalie była jedną z dręczycieli, najprawdopodobniej Martin nie miałby najmniejszych oporów przed wykorzystaniem jej jako zakładnika, lecz ona nic mu nie zrobiła. Natalie nic nie zrobiła nikomu. Była jedną z najbardziej neutralnych, a zarazem nikomu niewadzących osób w szkole. Nikt o niej nie słyszał, nikt o niej nie mówił. Mało kto w ogóle wiedział, że istnieje. DeVine kojarzył ją tylko z twarzy, ponieważ mieli razem angielski. Chyba.

Nawet nie był tego pewny.

– Naprawdę sądzisz, że to mnie powstrzyma przed zabiciem ciebie? – Zaśmiał się demon, robiąc nonszalancki krok w przód.

Nie chciał zabijać niewinnej nastolatki, tylko okularnika, ponieważ, według demona, to on odpowiadał za pozostałe cztery morderstwa. A diabeł, choć nie wyglądał, był pacyfistą. Gardził przelewaniem krwi, lecz czasami było to po prostu konieczne.

– Ani kroku! – powtórzył Martin, przyciskając nóż mocniej do szyi Natalie. Był on naprawdę ostry, dlatego mocniejszy nacisk sprawił, że okularnik przeciął delikatną skórę dziewczyny. Po ostrzu, ubrudzonym po zabójstwie futbolisty, popłynęła świeża krew.

Darkwood nie krzyknęła, nie wydała z siebie nawet najcichszego pisku. Sytuacja, w której się właśnie znalazła była tak groteskowa i niebezpieczna, że zamarła w miejscu, zdana na los.

Pewnie większość osób, które znalazłby się w takiej sytuacji chciałoby się z niej jak najszybciej wydostać, lecz dziewczyna nie była na to psychicznie gotowa; nie była jak niektóre postacie z filmów, nie posiadała wewnętrznej siły. Nie potrafiła się obronić.

– Nie rozśmieszaj mnie, dzieciaku – mruknął demon, krzyżując ręce na piersi i wykrzywiając usta w pogardliwym uśmiechu. – W ten sposób mnie nie zatrzymasz.

Im dłużej potwór zwlekał, tym bardziej utwierdzało to Martina w przekonaniu, że nie chce skrzywdzić dziewczyny. Dzieciak trzymał w swoich rękach naprawdę dobrą kartę przetargową i zamierzał to wykorzystać.

– Na pewno? – Zaśmiał się, robiąc mocniejsze nacięcie na szyi Natalie. Teraz jej krew płynęła strumieniem, spływając po ostrzu w dół. Pod nogami nastolatków utworzyła się mała, czerwona kałuża. Darkwood wykrzywiła bladą twarz w grymasie bólu i przerażenia, ale nadal nie wydała z siebie ani jednego dźwięku. Czuła się sparaliżowana.

– Coś nie widzę by cię to nie ruszało – dodał, widząc jak czarna brew demona nerwowo drgnęła.

DeVine miał w rękach dobrą kartę przetargową, ale źle ją wykorzystał.

Gdyby sytuację przeciągał, nie prowokując na siłę diabła, ten w końcu by mu odpuścił, przynajmniej na jakiś czas. Lecz okularnik wolał popisywać się przed potworem, doprowadzając go tym do szewskiej pasji.

– No i co tak stoisz? W końcu to cię nie miało zatrzymać, prawda? – Nastolatek zaśmiał się triumfalnie.

Doigrał się, potwór zamierzał go zabić, nawet jeśli stracić miała przy tym głowę sparaliżowana ze strachu dziewczyna.

Pamiętaj o śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz